Kwalifikacje dobiegły końca. Na tabeli wyników jako numer 1 widniało nazwisko TEGO Niemca. Wąsacz właśnie zbliżał się do naszego sektora. Rozdawał autografy i pozował do zdjęć z hotkami. W końcu podszedł także do naszej grupy. Luśka dorwała się do niego pierwsza robiąc multum fotek. Gdy osaczony przed nią Freitag wreszcie się uwolnił miałam okazję mu pogratulować. Zapomniałam tylko,że moich myśli nikt nie słyszy i żeby się nimi z kimś podzielić muszę otworzyć usta. Tak więc uśmiechałam się do niego jak głupi do sera. Wydawało mi się Richard odwzajemnił uśmiech rozdając autografy. Hmm... A może nie uśmiechnął się do mnie? Spojrzałam na tłum za moimi plecami uważnie lustrując każdą osobę. Nie no mógł to zrobić do ogółu. Na pewno to było do wszystkich. Tak tak a ty idiotko uważasz się za wyjątkową? Kobieto nawet go nie znasz...
*
Na dworze zapadł już zmrok a my siedzieliśmy w jednej z knajpek niedaleko skoczni. Lubię atmosferę tego górskiego miasta ma w sobie coś magicznego co bardzo przypadło mi do gustu. Za oknem leżała gruba warstwa śniegu delikatnie skrząca się w świetle latarni. Rozmarzona spoglądałam na zewnętrzny świąt gdy ktoś mocno pchnął mnie do przodu brutalnie wybudzajac mnie z przyjemnego zamyślenia. Zakopane ma jednak jedną poważną wadę: tłum ludzi na każdym kroku, dosłownie w każdym zakamarku. Nie da się w spokoju odpocząć od zapracowanego dnia w półpustym barze z szklanką grzańca w ręce. Ale w życiu nie można mieć wszystkiego.-Łucja co Ci? Ziemia do Marsa nawiązujemy połączenie- z rozważań egzystencjalnych wyrwał mnie Kuba jeden z naszych znajomych.
-A co ma się stać?!Człowiek ma prawo pogrążyć się w myślach, to oznaka,że ma mózg w przeciwieństwie do niektórych- odparłam wskazując wzrokiem na chłopaka.
- oj dobra nooo myśl sobie ile chcesz tylko Ci wtedy życie mija mój tygrysku.
Idiota, takiemu dać w pysk to za mało. Jego trzeba by poćwiartować, obedrzeć że skóry i zakopać 10 metrów w głąb ziemi. Choć w jego przypadku nic by to nie zmieniło. Myślę,że nawet zza grobu będzie męczył swoich sąsiadów-nieboszczyków ciągłą paplaniną. Kuba to taki typ, mający się za Don Juana a w rzeczywistości jest co najwyżej jednym z siedmiu krasnoludków. No cóż każdy widzi w lustrze co chce.- Muszę uzbierać komplet autografów bo jeszcze parę mi brakuje o widzisz?- Luśka rozrzuciła przede mną wszystkie dzisiejsze "zdobycze"- o kurde a gdzie jest Wellinnger?
Dziewczyna zaczęła nerwowo szperać w swojej dużej torbie rozpaczliwie szukając najważniejszego autografu.
-Nie martw na pewno się gdzieś zawieruszył- zaczęłam przeglądać stosik leżący przede mną.Luśka, która zdążyła już wyrzucić połowę zawartości swojej torebki na stół, wyglądała na coraz bardziej zdenerwowaną. To był najważniejszy autograf. Nie tylko ze względu na podpis Wellingera, ale na sposób w jaki został zdobyty i okupiony krwią. Dosłownie. Luśka biła się o niego z pewną rozwydrzoną gimnazjalistką. A ja? Ja kibicowałam swojej kumpeli, by tej młodej dostało się jak najbardziej. Niech ta małolata sobie nie myśli, że wszystko jej wolno, w życiu nie ma nic za darmo! Wiem, mam świadomość, że moje 24 lata w metryczce nijak się mają do wieku mojego ducha, ale Luśka to ewenement. Dwudziestotrzylatka na papierze, a emocjonalnie rozchwiana szesnastka.
-Znalazł się!!! Mój Welliś!!! Musiał upaść jak wyjmowałam je z torby- Na twarzy dziewczyny pojawił się szeroki uśmiech.
- Widzisz, w przyrodzie nic nie ginie- odrzekłam przyglądając się reszcie zdjęć z podpisami skoczków.
*
Ten dzień był udany, w przeciwieństwie do poprzedniego. Powoli szłam do domu rozkoszując się rześkim, wieczornym powietrzem.
- Mogę się dołączyć?Odwróciłam się powoli. Przede mną stał uśmiechnięty zwycięzca kwalifikacji.
-Jasne jeśli nigdzie Ci się nie spieszy to zapraszam, ale co tutaj robisz?- Uznałem, że przed snem przyda mi się trochę świeżego powietrza, więc wyszedłem pobiegać.A potem, po drodze zauważyłem Ciebie i pomyślałem,że dołączę, ale chyba przerwałem twoje rozmyślania...
- Nie no co ty, właściwie to mój mózg
był całkowicie pusty...- uśmiechnełam się zakłopotana- Chyba zaczęliśmy znajomość od złej strony. Jestem Richard dla znajomych Richi- wyciągnął do mnie dłoń
- Łucja, dla znajomych... no też Łucja- uśmiechnęłam się i podałam mu rękę.
Hej😁 Chyba przesadziłam z zachowaniem hotek, ale ja bardzo lubię przerysowywać i wyolbrzymiać, takie jest moje poczucie humoru nic nie poradzę😁 No nic rozdział jest jaki jest,ale jest😉
Ps.Zdałam sobie sprawę, że nie potrafię pisać dialogów, ale przynajmniej się staram😊
Papatki
CZYTASZ
The 'lucky' day // R.Freitag
FanfictionŁucja była niezwykle pechową dziewczyną. Katastrofy prześladowały ją na każdym kroku. Jednak gdyby nie one, nigdy nie poznałaby tylu ciekawych ludzi, w tym jednego bardzo bardzo szczególnego...