eleventh

217 13 3
                                    

Wiedziałam już gdzie słyszałam jej głos. Przypomniała mi się rozmowa telefoniczna, ta,którą On przerwał bez słowa. A imię? Widniało przy ikonce na messengerze, wtedy kiedy w pubie zaglądałam Mu przez ramię usiłując nieudolnie przeczytać jego wiadomości...

Szłam szybkim krokiem z opuszczoną głową zamaszyście ścierając płynące po policzkach łzy. Dlaczego właściwie płakałam? Do niczego między nami nie doszło... nic mi nie obiecywał. Traktował mnie jako znajomą, nic więcej i niczego więcej nie oczekiwał... Oparłam dłonie o jedno z drzew rosnących w zagajniku. Głupia ja!! Głupia!! Idiotka totalna- wręcz krzyczałam uderzając głową o pień. Musiało to wyglądać conajmniej groteskowo.Dopiero po chwili uświadomiłam sobie, że nie jestem sama. W końcu była to droga, którą przemierzali wszyscy skoczkowie w drodze na szczyt. I każdy bez wyjątku przystawał na sekundę obserwując moje niecodzienne zachowanie. Zawstydzona puściłam drzewo i cała czerwona z zażenowania powoli ruszyłam z powrotem w kierunku wioski.

Po długich poszukiwaniach znalazłam w końcu rozanieloną Luśkę. Jej teoria się sprawdziła.Dziewczyna bardzo szybko się zahartowała. Właśnie flirtowała w najlepsze z Semeničem. Zawiadiacko nakręcała kosmyk włosów na palec wskazujący. Po jakimkolwiek zdenerwowaniu nie został nawet ślad. Ta pewność siebie dodawała jej uroku choć i tak wyglądała jak milion dolarów. Nie wiem ile to jej zajęło, ale efekt był piorunujący- żaden mężczyzna nie mógł przejść obok niej obojętnie. Anže przywołany do porządku przez kogoś z słoweńskiej drużyny niechętnie opuścił Luśkę. Dopiero wtedy dziewczyna mnie zauważyła. Podbiegła do mnie z szybkością błyskawicy:

- Nie uwierzysz z kim już rozmawiałam!!! To wszystko dzięki Tobie!!! Kocham Cię normalnie!!!- rzuciła mi się na szyję prawie mnie dusząc. Ach...czyli jednak nadal nie zachowuje się racjonalnie a jedynie genialnie udaje.

- A co ty taka pochmurna jesteś?- zapytała gdy tylko zdołała mnie puścić.

- Nieee jaka pochmurna, zdaje Ci sie, po prostu mam nawał pracy i jestem strasznie zmęczona- próbowałam się nieudolnie usprawiedliwić.

- Mnie oczu nie zamydlisz. Przecież widzę jak Ci się te twoje podpuchnięte, przekrwione ślepia szklą.

- Daj spokój,zdaje Ci się!!

- Jeszcze o tym porozmawiamy. Nie wymigasz mi się!- pogroziła teatralnie palcem- ale teraz chodź muszę wybrać najlepsze miejscówki- odparła ciągnąc mnie za rękaw kurtki do naszego sektora.

Ustawiłyśmy się w sektorze dla wszystkich załóg i obsługi skoczni. Luśka kilka razy zmieniała miejsce by wybrać to najlepsze, z którego mogła obserwować wszystko i wszystkich. Zaczęła się pierwsza seria, ale ja kompletnie tego nie zauważyłam. Patrzyłam tylko w jedną stronę. Stała tam Ona. Niewysoka, uśmiechnięta z pięknymi dużymi oczami. Skanowałam każdy kawałek jej ciała, ale nie mogłam dostrzec żadnej wady. Pasowała do Niego w stu procentach. Była tak idealna, że aż niemożliwa. Łucja czy ty jesteś zazdrosna? Nie masz do tego nawet najmniejszego prawa. Kobieto On jest szczęśliwy, ciesz się tym. Ogarnij się!!.Skup się w końcu na zawodach!! Próbowałam przekonać samą siebie o swojej obojętności,ale nie szło mi to nawet w najmniejszym stopniu. Dobrze wiedziałam,że jest już za późno, że coś w moim sercu zdążyło się zmienić. Delikatny żar tlił się w nim i pomimo usilnych prób nie potrafiłam go ugasić. Nie zwracałam uwagi na nic co działo się dookoła. Nie reagowałam nawet na wybuchy szczęścia Luśki, które pojawiały się po każdej dalekiej próbie.
Widziałam Go jak po pierwszym skoku, które dało mu drugie miejsce, zadowolony podszedł do Niej. Przytulił Ją. Odniosłam wrażenie, że szuka kogoś jeszcze. Wodził wzrokiem dookoła...wtedy jego oczy spotkały się z moimi... Jakby czekał, na mój krok... Uśmiechnęłam się przyjaźnie co z widoczną ulgą odwzajemnił. Posłał całusa Lei po czym oddalił się do wioski skoczków.

Kamil Stoch wygrał pierwsze zawody Turnieju. W normalnych okolicznościach wzięłabym przykład z Luśki skacząc z euforii po samiuśkie chmury. Jednak jakoś nie miałam ochoty. Wciąż łapałam się na wodzeniu wzrokiem za Nią. Każdy musi mieć jakieś wady prawda? Ok, może jest ładna, nawet bardzo, ale ma parszywy charakter? Starałam się odnaleść je za wszelką cenę, ale nic, nic nie robiła źle. Nosz kurde, nawet najmniejszego potknięcia.Jednego nieprzyjemnego burknięcia, zmierzenia kogoś wzrokiem z dezaprobatą.No nic, totalnie, całkowicie,nic.Ja się pytam, jak to możliwe!?!?

Po skończonych zawodach wolnym krokiem wracałyśmy do hotelu. Przez całą drogę usta Luśki się nie zamykały. Podziwiała zdjęcia zrobione pod skocznią. Jak tak dalej pójdzie to jutro nie będzie miała ani odrobiny miejsca na karcie pamięci.

Reszta wieczoru upłynęła na pakowaniu ciuchów do walizki by jak najszybciej,z samego rana, wrzucić wszystko do samochodu i wyruszyć do Ga-Pa.

Cześć😊
Ten rozdział to takie jakieś egzystencjalne problemy ale cóż... ktoś tu jest zazdrosny heh😉 Mam nadzieję, że może być, choć rozdział właściwie nic nie wnosi... Prosto z mostu: no jest o niczym😁

The 'lucky' day // R.FreitagOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz