tenth

247 15 6
                                    

- Musisz mnie poznać z Wellim... i z Tande...i z...

- Tak wiem ze skoczkami, przedskoczkami i wszystkimi innymi mającymi choć odrobinę wspólnego ze skakaniem na nartach, ale proszę zachowuj się normalnie...albo przynajmniej udawaj, że jesteś wyważona psychicznie.
Weszłyśmy właśnie z Luśką do hotelu w Oberstdorfie gdzie dziś odbywały się zawody. Załatwiłam jej wejściówkę na cały Turniej Czterech Skoczni. Choć załatwiłam to mało powiedziane. Wybłagałam, wyżebrałam brzmi tu bardziej adekwatnie. Tak długo wierciłam dziurę w brzuchu i robiłam z siebie idiotkę, aż zlitowano się nade mną i przyznano dodatkowy identyfikator. Luśka musiała tylko znaleść sobie nocleg. Uznała, że jak już ma możliwość poznania skoczków to trzeba wykorzystać ją do końca, więc zamieszka z nami w hotelu. W tym momencie popukałam się w głowę. No ciekawe jakim cudem chce zarezerwować tam pokój, przecież nie ma na to szans. Wtedy przekonałam się jaki ze mnie niedowiarek. 20 minut później zadzwoniła do mnie oznajmiając, że już w każdym hotelu ma zarezerwowany pokój i to za połowę ceny. Trzymaj się Luśki, z Luśką nigdy nie zginiesz- to zdecydowanie będzie  moje nowe motto życiowe.

- Uważasz, że nie jestem normalna?

- Jesteś całkowicie normalna, ale gdy na horyzoncie pojawia się jakiś skoczek zjadasz wszystkie rozumy i tracisz jakiekolwiek zahamowania.

- No wieeeem...- westchnęła Luśka po czym nagle krzyknęła- o patrz patrz czy to nie Fannemel!?!?- przyklasnęła dłońmi podskakując niczym pięcioletnie dziecko, które właśnie dostało lizaka.

Palnęłam się ręką w czoło- uspokój się kobieto chcesz kogoś poznać to zachowuj się przyzwoicie.
Anders nas zauważył i przyjaźnie pomachał w naszą stronę co spowodowało u Luśki lekkie omdlenie.

- Jeśli jeden skoczek wywołuje u Ciebie takie emocje to co będzie gdy zobaczysz całą grupę, zejdziesz mi na zawał czy co?

- Hartuję się, im więcej zobaczę tym będzie lepiej, a przynajmniej mam nadzieję...

Jakoś nie byłam przekonana, ale powiedzmy, że trening czyni mistrza...
         
                            *
Przechodziłam przez długi korytarz intensywnie zapisując notatki w kalendarzu. Po drodze do moich uszu doszły głośne śmiechy. Zaciekawiona przystanęłam przed drzwiami Wsłuchując się w dźwięki dobiegające z drugiej strony.Poznałam jeden z głosów. Na pewno należał do Richarda, ale ten drugi... damski.... Byłam pewna, że gdzieś go słyszałam... Ale gdzie? Już odchodziłam gdy padło imię: Lea. Moje szare komórki zaczeły pracować na najwyższych obrotach. To imię...Ruszyłam przed siebie starając się kojarzyć fakty. Niestety nic nie przychodziło mi do głowy, panowała tam całkowita pustka. Z zamyślenia wyrwały mnie twarde drzwi do windy, w które przywaliłam z całej siły. Dopiero wtedy się otrząsnęłam i skupiłam na kończeniu notatek. Jednak ta myśl nie zgasła w moim umyśle. Podświadomie cały czas szukałam odpowiedzi na dręczące mnie pytanie.

Stałam przed domkiem Niemców w wiosce skoczków. Rozmawiałam z Wellingerem o totalnych głupotach. A właściwie on mówił,ja słuchałam. Jeny, nie miałam pojęcia jakie durnoty kłębią się w umysłach sportowców. Z tego powodu jego wywody wpuszczałam jednym a wypuszczałam drugim uchem. Ale jeden zwrot mi nie umknął.

- O,Richi ze swoją dziewczyną!!- odparł, po czym pomachał w ich stronę.
W jednej chwili zachłysnęłam się herbatą, którą właśnie wzięłam do ust. ŻE CO PROSZĘ!?! Coś ty powiedział?!?! Jaka DZIEWCZYNA?!?!? ŻARTY sobie ze mnie ROBISZ?!?! Gdy tak stałam krztusząc się, ta wiadomość  powoli dochodziła do mojej świadomości.

-Wszystko w porządku?- zatroskał się Wellinger poklepując mnie po plecach- podnieść ręce do góry.

Herbata już przeleciała gdzie trzeba,ale mój umysł wciąż był w szoku. Wtedy musiałam się zmierzyć z jeszcze większym wstrząsem: poznania Jej...

- Łucja, tak? Jestem Lea,miło Cię poznać, Richi wiele mi o tobie opowiadał- uśmiechnęła się do mnie ciemnowłosa dziewczyna wyciągając rękę.

"Zmierzyłam ją od stóp do głów z wyrazem pogardy po czym sarkastycznie prychnęłam:
- No popatrz, popatrz a o Tobie jakoś nic nie wspominał. Hmmm.... zastanawiałaś się dlaczego? Może czaruje inne dziewczyny na boku?!?! Następnie wyżyłam się na nim:A ty idioto czego się gapisz?!?! Jeszcze chwila a Ci oczy na wierzch wyjdą!!!- na nią wylałam kubek gorącej herbaty a jego obdarzyłam prawym sierpowym po czym triumfalnie opóściłam towarzystwo." Tak, tą scenę zdążyłam przeżyć już z 50 razy dzięki mojej wyobraźni. Ale tylko w niej byłam taka odważna.Rzeczywistość wyglądała całkowicie inaczej. Wszystkimi siłami woli naprężyłam mięśnie by uśmiech pojawił się na mojej twarzy. Na pewno nie należał do naturalnych, ale ten był najlepszy ze wszystkich na jakie było mnie teraz stać, po czym wydukałam:

- Cieszę się bardzo...- uścisnęłam jej dłoń-długo jesteście już razem?- wystrzeliłam niezbyt taktownie, wiem, ale tylko to chodziło mi po głowie...musiałam wiedzieć... musiałam...

- Prawie trzy lata

TRZY LATA?!?! A ja nic nie wiedziałam?? Jest z nią taki szmat czasu, ale poinformować głupiutką Łucję to już nie łaska!?!? To było za dużo jak na jeden raz. Poczułam jak moje oczy stają się mokre. To był ostatni moment na ucieczkę. Lekko łamiącym się głosem wytłumaczyłam się jakimiś obowiązkami i wymijając ich ruszyłam żwawo w stronę lasku. Jak najdalej od nich by nikt nie widział spływających łez...

To znowu ja😀Jak się podobał rozdział, co myślicie? Trochę chaotyczny, wiem, ale  mam nadzieję, że da się czytać😉
Do następnego🔜

The 'lucky' day // R.FreitagOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz