fourteenth

211 15 6
                                    

Słońce delikatnie muskało moje policzki. Tak, ten dzień też będzie piękny i słoneczny, ale nie dla mnie. Czułam jak moją głowę coś rozsadza od środka. Próbowałam podnieść powieki jednak miałam wrażenie, że były zrobione z betonu. Nie drgnęły nawet o milimetr więc dałam sobie spokój przewracając się na drugi bok i usiłując zasnąć ponownie... Zaraz, zaraz, która godzina?!?! Muszę iść do pracy, gdzie jest Luśka?!?! Zerwałam się na równe nogi,jednak czując intensywny ucisk w głowie natychmiast opadłam z powrotem na łóżko. Wtedy na szafce nocnej zauważyłam listek tabletek przeciwbólowych, szklankę wody i leżącą obok nich małą karteczkę. Złapałam liścik próbując skupić się na koślawych literkach. Po chwili mój wzrok odzyskał ostrość a ja mogłam go przeczytać:

Myślę, że mogą Ci się przydać
                                               Richard

Jakoś tak ciepło zrobiło mi się na sercu. Miło, że się o mnie zatroszczył... ale chwila... Co on tu robił?!?! Postanowiłam się tego dowiedzieć i to jak najszybciej. Łyknęłam od razu kilka tabletek, mając nadzieję, że szybciej zaczną działać, po czym ignorując rozdzierający ból pędem zaczęłam doprowadzać się do stanu używalności. Była już 13.00 więc wszyscy pojechali na skocznię. Uznałam, że świeże powietrze dobrze zrobi mojej ciężkiej głowie, więc ruszyłam piechotą, po drodze pisząc do Niemca by czekał na mnie w wiosce. 15 minut póżniej dotarłam na miejsce porządnie zdyszana. Jej, jak ten alkohol odbiera człowiekowi sprawność fizyczną... Przeciskając się pomiędzy ludźmi szłam w kierunku domku Niemców. Richi czekał już tam na mnie. Pomachał do mnie przyjaźnie z dziwnym uśmieszkiem na twarzy. Oj,oj coś ty nawyczyniała wczoraj co? Jednak pomimo lęku moja ciekawość musiała zostać zaspokojona więc odparłam prosto z mostu:

- Jak trening przed zawodami? A tak przy okazji,Co robiłeś wczoraj w moim pokoju?!?!

- Nic nie pamiętasz?

Potrząsnęłam przecząco głową.

- Nic a nic, nawet przez mgłę?- nieustępował a przez moją głowę przeleciały setki prawdopodobnych żenujących sytuacji ze mną w roli głównej. Jednak ponownie zaprzeczyłam. W odpowiedzi usłyszałam szczery śmiech i:

- Może to i dobrze...

- DLACZEGO DOBRZE?!?!- resztki mojego potężnego kaca nagle zniknęły- co JA zrobiłam???- Mów natychmiast!!!- złapałam Richarda za ramiona mocno nim potrząsając.

- Uważaj jeszcze mi barki ze stawów wyrwiesz- odparł łapiąc za moje nadgarstki- nic takiego się nie stało, upiłaś się, fakt gadałaś głupoty, ale spójrz na to z innej strony: byłaś wtedy bardzo szczęśliwa- uśmiechnął się życzliwie.

- Nie mydl mi oczu, mów co nawyrabiałam, najgorsza prawda jest lepsza od kłamstwa.

- Ok niech Ci będzie, ale ostrzegam, to nie będzie krótka historia, może się przejdziemy?- przytaknęłam, po czym ruszyliśmy ścieżką w dół- pewnego razu, za górami za lasami a właściwie niedaleko w klubie karaoke pewna dziewczyna o imi...

- Richard nie żartuj- spojrzałam na niego ze złością

- Ok, tylko nie zabijaj- zaśmiał się sarkastycznie- niedługo po twoim występie, który, nawiasem mówiąc  był świetny- znacząco poruszył brwiami a ja parsknęłam śmiechem- alkohol całkowicie zamienił się miejscami z twoim mózgiem. Zaczęłaś  przymilać się do Geigera, który za wszelką cenę próbował się przed Tobą bronić. Biedaczysko, niezbyt mu to wychodziło- wtedy zrobiło mi się strasznie wstyd-W końcu jednak dałaś za wygraną i postanowiłaś rozkręcić imprezę na stole. Luśka wszystkimi siłami trzymała Cię na kanapie. Miała przy tym taką minę,że w tamtym momencie odniosłem wrażenie, że za chwilę magicznie wyciągnie kaftan bezpieczeństwa i Cię w nim zapnie...

- Powiedz mi, pewnie macie to wszystko nagrane i już krąży w Internecie- przerwałam

- Wellinger to nagrał, ale nie martw się widziało tylko parę osób- zaczął nieśmiało

- Niech zgadnę, te parę osób to pewnie cały sztab Niemiecki- prychnęłam

Trafiłam. Niemiec nie odpowiedział wracając zgrabnie do opisu feralnego wieczoru.

- ...potem zaczęłaś układać głowę na kolanach Luśki. Było dopiero w pół do jedenastej i nikt nie myślał o powrocie więc uznałem, że zaprowadzę Cię do hotelu... Ledwo zgramoliłaś się z siedzenia, ale gdy tylko wyszliśmy na dwór odzyskałaś całą energię- spojrzał na mnie a ja lekko się zarumieniłam- zaczęłaś tańczyć, śpiewać. Uznałaś, że jesteśmy w musicalu więc biegałaś między lampami ulicznymi i takie tam...- w tym momencie poczułam mocne zażenowanie- zaczęłaś wdrapywać się na mur. Krzyczałaś przy tym, że też potrafisz latać i nie jesteś gorsza ode mnie. Perswazja nie pomagała więc musiałem Cię siłą z niego zdejmować żebyś nie zrobiła sobie krzywdy...- odwróciłam wzrok czując się upokorzona- było zabawnie pomijając miny ludzi, kiedy krzyczałaś jakieś słowa po polsku i biłaś mnie w tył głowy gdy Cię niosłem- na potwierdzenie swoich słów pokazał mi siniaki na swojej szyji

- Przepraszam naprawdę.. jest mi bardzo przykro- cicho westchęłam mocno zmieszana

- Nic się nie stało, ale myślałaś kiedyś żeby trenować boks? Nieźle by Ci szło- roześmiał się a ja lekko trzepnęłam Go w ramię- Potem zaczęłaś opowiadać o jakimś chłopaku w którym to się szaleńczo zakochałaś a On o tym nie ma pojęcia. Właśnie, zdradzisz mi jego imię?Znam Go?- znacząco poruszył brwiami.

Nie chcesz wiedzieć...
Naprawdę nie chcesz....

Milczałam,więc ustąpił,po czym wrócił do dalszego ciągu opowieści

- Jakimś cudem udało się nam dotrzeć do hotelu. Nawet bezproblemowo dotarliśmy do Twojego pokoju. Brakowało jedynie klucza. Przeszukiwałaś torbę próbując go odnaleść. Dziewczyny co wy tam nosicie?Myślałem, że w żartach przesadzają, ale to czysta prawda. W końcu się udało. Położyłaś się na łóżku nie chcąc puścić mojej ręki. Im bardziej próbowałem się oswobodzić, tym mocniej przytulałaś się do mojej dłoni. Zaczęłaś prosić żebym został a ja nie mając wyboru położyłem się obok. Po chwili zasnęłaś więc w końcu odzyskałem swoją rękę. Masz strasznie mocny uścisk myślałem, że za chwilę mi ja złamiesz. Poszedłem po tabletki, napisałem liścik i poszedłem spać ot i cała historia. Widzisz, nie było tak tragicznie- odparł sarkastycznie dając mi kuksańca w bok.

- A Lea? Nie była zła, że nie wróciłeś i zająłeś się mną?

- Nie martw się, nic jej nie jest burknęła kilka razy i jej przeszło- machnął lekceważąco ręką

Było mi niezwykle wstyd. Poziom zażenowania przekroczył właśnie linię przyzwoitości. Było mi  tak głupio, że nie potrafiłam spojrzeć Mu w oczy. W trakcie rozmowy zdążyliśmy zrobić już pętlę powracając do wioski skoczków gdzie Richard popędził po sprzęt  a ja na trybuny...

Cześć😊 Zachciało się Łucji znać prawdę,co? Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. W końcu lepiej, że zarywała do Geigera a nie Ryśka przy jego dziewczynie bo poziom wstydu przekroczyłby wszystkie normy😉
Do następnego🔜

The 'lucky' day // R.FreitagOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz