Rozdział 6

83 13 8
                                    

Po śniadaniu Ksenia zabrała mnie do sali, w której nic nie było, a przynajmniej tak myślałam. Tutaj ściany były w kolorze błękitnym, a podłoga była czarna. Popatrzyłam na kobietę, na co ona zaczęła się śmiać.

– Zawołaj Aegona, żeby tu do nas przyszedł – powiedziała do dziewczyny, która właśnie przechodziła korytarzem. – Witaj Aegonie!

– Dzień dobry! Wołała mnie pani.

– Tak, pamiętasz o czym rozmawialiśmy wcześniej, prawda? – Popatrzyła na mnie.

– No pewnie. – Uśmiechnął się delikatnie i zwrócił się do mnie. – Jestem Aegon. Dziś mam za zadanie nauczyć cię chociaż podstawowych ruchów, które z pewnością wykorzystasz nie raz w samoobronie. Osobiście zajmuję się treningami i szkoleniem innych. Jeśli chodzi o walkę i rywalizację, jestem w tym tutaj najlepszy. – Puścił do mnie oczko.

– Victoria – powiedziałam wyciągając rękę w jego stronę, którą zaraz chwycił i pocałował. Nie spodziewałam się tego, przez co się zarumieniłam i szybko wyrwałam swoją rękę. – Po co mam się tego uczyć? – zapytałam szybko.

– Przyda ci się. – Stwierdziła pewnym siebie głosem Ksenia. – W takim razie zostawiam cię Aegonowi. Wrócę po ciebie za około trzy godziny i pójdziemy zjeść obiad. Miłej pracy! – Gdy skończyła mówić, wyszła z pomieszczenia.

– No to zaczynajmy. Wiem, że pewnie teraz jesteś strasznie ciekawa, właściwie to wszystkiego, ale jakie pytanie najbardziej cię nurtuje. W miarę możliwości postaram się na nie odpowiedzieć.

– Ile masz lat? Wyglądasz bardzo młodo – powiedziałam po chwili zastanowienia, na co ten zaczął się śmiać tak bardzo, że myślałam, że się zaraz udusi.

– Naprawdę? To jest to, co cię najbardziej ciekawi? – zapytał nie wiedząc czy dobrze zrozumiał.

– W tej chwili? Dokładnie tak. – Szeroko się uśmiechnęłam widząc jego niedowierzenie. – No to ile lat masz?

– Skończone dwieście osiemdziesiąt sześć lat, a więc masz trochę racji. Jestem... Można powiedzieć, że młody jak na nasz gatunek. No, ale to nie jest to, co mieliśmy robić. Bierzmy się do roboty.

– Ale przecież tu nic nie ma. – Stwierdziłam.

– Tak ci się tylko wydaje. – Podszedł do niebieskich drzwi i coś nacisnął, a z ściany wysunęły się rzędy hantli o różnej wadze. Z czarnej podłogi, w przeciwnym rogu sali wysunęły się dwie bieżnie elektryczne, a na środku wysunęła się kwadratowa, niebieska mata, której jeden bok miał około trzy metry długości. – Myślę, że na dziś ten zestaw będzie idealny – powiedział patrząc na sprzęt. Podszedł do ściany z hantlami i wziął do ręki dwa ciężarki ważące po dwa kilogramy. Jeden z nich dał mi i powiedział, że mam razem z nim iść na matę. – Zacznijmy od malutkiej rozgrzewki. – Nie była ona wcale taka malutka. Trwała ona godzinę i byłam tak zmęczona, że nie wiedziałam, jak ja wytrzymam jeszcze kolejne dwie godziny. Podczas rozgrzewki większość ćwiczeń wykonywaliśmy z ciężarkami, ale były też takie, do których nie były one potrzebne. Drugą godzinę pokazywał mi różne ciosy, które miałam za nim powtarzać. Oczywiście z ciężarkami, żeby było trudniej i zarazem mocniej. Gdy ćwiczyliśmy, zaczęłam go lubić. Był sympatyczny i bardzo, ale to bardzo cierpliwy. Mówił śmieszne rzeczy, aby tylko odwrócić moją uwagę od zmęczenia. Aegon miał ciemne, niemal czarne oczy, bladą cerę, szeroki uśmiech i nawet długie, ciemnobrązowe, opadające mu na czoło włosy. Dodatkowo był bardzo silny i wysportowany. Tak jak ja słuchał wielu rodzajów muzyki, w tym k-popu. Gdy się nudził, oglądał seriale, czytał książki, biegał i ćwiczył. Pomyślałam wtedy o tym, że się zaprzyjaźnimy. Po dwóch ciężkich godzinach doczekałam się piętnastominutowej przerwy!

– Masz słabą kondycję – stwierdził najzwyczajniej w świecie na co zaczęłam się śmiać.

– Słabą?! Ty chyba się nie słyszysz! Te wszystkie ćwiczenia na raz, wiesz jakie to jest męczące?! Tym bardziej jeśli wykonujesz je wszystkie pierwszy raz! – Oburzyłam się.

– Spokojnie, następnym razem będzie jeszcze gorzej i jeszcze ciężej. – Puścił do mnie oczko, a kiedy oberwał ode mnie w ramię stwierdził, że już robię jakieś postępy. – A właśnie! Bym zapomniał. – Uderzył się otwartą dłonią w twarz. – Te ciosy, które pokazywałem ci przez ostatnią godzinę musisz je ćwiczyć w domu. Nie musisz z ciężarkami. Wystarczy sama technika i szybkość. Ale musisz je ćwiczyć codziennie, przynajmniej piętnaście minut, dobra?

– Postaram się, ale nie obiecuję, że codziennie. Czasem mogę zapomnieć o tym albo po prostu nie będę mieć czasu lub siły żeby je zrobić. – Rozmawialiśmy tak dopóki nie skończyła się nasza przerwa.

– No to wstawaj! Teraz czterdzieści minut bieżnia i kolejne pięć minut rozciąganie. – Kiedy nie chciałam wstać powiedział: "Rusz ten swój rozleniwiony tyłek i do dzieła!"

– To powinno być najłatwiejsze z tego wszystkiego – powiedziałam wstając. Słysząc to Aegon tylko perfidnie się uśmiechnął. Po niecałej minucie wiedziałam już dlaczego.

Całe czterdzieści minut kazał mi biegać sprintem w tempie osiemnaście kilometrów na godzinę! Przecież tak się nie da! To nieludzkie!

– Już nie mogę – powiedziałam ciężko dysząc po niecałych dwudziestu minutach.

– Znajdź swoją moc. Uwierz w siebie. Wiem dobrze, że mogłabyś biegać tak, a nawet szybciej godzinami. – Aegon mówił bez żadnej zadyszki, a biegł jeszcze szybciej ode mnie.

– Ta... A krowy latają.

– Czasem. – Zaczęłam się śmiać przez co mało brakowało, bym się nie przewróciła. Gdy skończyliśmy biegać myślałam, że umrę ze zmęczenia, ale Aegon namówił mnie jeszcze na rozciąganie. Twierdził, że jest to najważniejsze po jakimkolwiek treningu.

Kiedy minęły ponad trzy godziny jak byliśmy we dwójkę, w drzwiach z szerokim uśmiechem stanęła Ksenia.

– Widzę, że się zaprzyjaźniliście. To dobrze. – Odparła wesoło, po czym widząc mój stan spytała, czy nie chciałabym się wykąpać zanim pójdziemy zjeść. Byłam cała spocona, a krople potu spływały po moim czole. Zapewne kosmetyki, których użyłam do zatuszowania siniaka też spłynęły.

– Jeszcze jak! Marzę o tym! – powiedziałam gwałtownie wstając, na co pozostała dwójka się zaśmiała.

– No to chodź, dam ci coś do przebrania i pójdziesz. – Jak powiedziała tak zrobiłyśmy. Po szybkim prysznicu czułam się jak nowonarodzona. Kiedy razem z Ksenią dotarłyśmy na stołówkę, zastałyśmy tam małe zamieszanie.

  ♥ ♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥ 

Hejka <3 Nie spodziewałam się, że moje opowiadanie będzie miało tyle odczytów. <3 Dziękuję wam za to już na samym początku! Rozdział zawierał ok 2300 słów, ale jak pewnie zauważyliście zmiany w książce rozdział został rozbity na dwa – 5 i 6. Teraz ten rozdział ma ok 1000 słów, więc nie jest źle. ;* Do następnego Misie! ;* ♥

Boskie Pokolenie: Zaginiona ZawieszoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz