Rozdział 12

39 10 4
                                    

– Tori! Obudź się. – Ktoś co jakiś czas potrząsał moim lewym ramieniem. – Vicki, no! Co ty masz taki głęboki sen?! – Powoli otworzyłam oczy, ale zobaczyłam tylko ciemność. Odruchowo podniosłam ręce do oczu. Kiedy dotknęłam miękkiego materiału, przypomniało mi się, skąd on się tam wziął. – Już możesz ściągnąć tą apaszkę. – Od razu zrobiłam to, co powiedziała.
– Gdzie jesteśmy? – spytałam lekko zachrypniętym głosem, po czym odchrząknęłam. 
– Zaraz będziemy zjeżdżać z autostrady. Musimy zmienić auto.
– Po co?
– Myślisz, że nikt nie będzie się zastanawiać czemu ktoś z takim autem przywozi cię pod twój dom, a w dodatku po twojej dwudniowej nieobecności? 
– No trochę racja. Na jakie zmieniamy?
– Audi A3. Mówi ci to coś?
– Nie bardzo.
– Tak myślałam. – Jechałyśmy jeszcze parę minut nim zjechałyśmy na jakąś stację. Zabrałyśmy wszystko, co potrzebne z lamborghini i wyszłyśmy. Znikąd obok Kseni pojawiła się postać z kapturem na głowie. Moje oczy musiały wyglądać jak orbity, bo Ksenia spoglądając na mnie zaczęła się śmiać.
– Kto to? – Wskazałam palcem na zakapturzoną postać.
– No wiesz ty co? Jak możesz nie rozpoznać swojego przyjaciela? Zapamiętam to sobie! – Udał, że się obraża na mnie, więc skrzyżował swoje ręce na piersi.
– Aegon? – Nie byłam pewna czy to on, dlatego wolałam się upewnić.
– No a kto? Święty Mikołaj? – powiedział ściągając kaptur z głowy.
– Co ty tu robisz?
– Przywiozłem wam to cacko. – Kiedy to powiedział, pokazał palcem na coś znajdującego się za mną. – Audi A3, czerwone, tak jak chciałaś, Ksenio. – Zwrócił się do kobiety.
– A tak, przepraszam, zamyśliłam się. Dziękuję, że dotarłeś na umówioną godzinę. No, ale czas na nas. – Powiedziała kierując się w stronę czerwonego auta. – Dzieciaki, ruszcie się! – Aegon do mnie podszedł i mnie przytulił.
– Uważaj na siebie, Vi.
– Vi?
– Tak, dokładnie, Vi.– Wyszczerzył się i przeczesał swoją gęstą, brąz czuprynę.
– No, ale czemu "Vi"?
– Wszyscy do ciebie mówią Tori, Vicki, Victorio, to ja będę się wyróżniał i będę mówił Vi.
– Aleś ty kreatywny.
– Wiem, wiem. Uczę się od najlepszych. No, ale leć już, bo zaraz Ksenia się zdenerwuje.
– Ok, do zobaczenia!
– Pa! – Patrzył jak wchodziłam do auta i dopiero kiedy odjechałyśmy, poszedł w kierunku białego lamborghini. 

Kiedy dojechałyśmy do mojego domu byłam bardzo zestresowana.
– Czym ty się tak stresujesz? 
– Tym, co im powiem. – Nerwowo pocierałam uda rękami.
– Oni o wszystkim wiedzą.
– Jak to? O czym ty mówisz?
– Tą historię raczej powinnaś usłyszeć od nich, nie ode mnie. Daj im czas.
– A jeśli oni mi jej nie opowiedzą?
– Wtedy ja to zrobię. Nie martw się. – Poklepała mnie po ramieniu. – Chodź! – Wyszła z auta i skierowała się w stronę domu. Kiedy zorientowała się, że nie idę za nią, odwróciła się i pomachała do mnie zachęcająco. Z ociąganiem wyszłam z samochodu. Stanęłyśmy przed drzwiami i zadzwoniłyśmy dzwonkiem. Kiedy te się otworzyły, za nimi ujrzałam Klarę i Damiana.
– Ksenio, jak dobrze cię znowu widzieć całą i zdrową. – Zaczęłam się zastanawiać skąd one się znają.
– Witaj Klaro, Damianie. Tak jak mówiłam, Tori była u nas. Mogłybyśmy wejść już do środka?
– Tak, pewnie. Proszę. – Drzwi otworzyły się szerzej. W domu panowała cisza. Nigdy wcześniej tak nie było. Kiedy tylko weszłam do środka Klara mnie lekko objęła i powiedziała, że dobrze, że już jestem w domu i kazała mi iść do swojego pokoju. Niechętnie to zrobiłam. Będąc szczerą spodziewałam się całkowicie innego przywitania. Idąc po schodach postanowiłam pójść się przywitać z moim rodzeństwem. Najpierw zapukałam do drzwi Sophii. Po niecałej minucie drzwi się otworzyły, a w nich stanęła ubrana w kremową piżamę, z słuchawkami na szyi dziewczyna. Swoje długie, czarne włosy, sięgające jej połowy pleców miała rozpuszczone. Była mniej więcej mojego wzrostu. Tak jak reszta rodziny miała bladą cerę, a jej oczy miały kolor niebieski. Kiedy mnie zobaczyła, od razu pociągnęła mnie do siebie i mocno mnie przytuliła.
– Tori! – powiedziała piskliwym głosem tuż przy moim uchu. Po czym się odsunęła i zlustrowała mnie swoim wzrokiem od dołu do góry. – Co to za styl? Pasuje do ciebie. – Śmiesznie poruszyła brwiami. – Dobrze, że już jesteś. Słyszysz? – Przez chwilę była cicho, abym mogła się wsłuchać. – Cisza. Tak właśnie było podczas twojej nieobecności. Może teraz w domu będzie chociaż trochę weselej. Tęskniłam.
– Ja za tobą też! – Pogadałam chwilę z siostrą, po czym skierowałam się do drzwi z pokoju Chloe i zapukałam. Kiedy nie uzyskałam żadnej odpowiedzi, lekko uchyliłam drzwi. Nie było jej tam. No trudno. Odwróciłam się i  podeszłam bliżej drzwi brata. Stając już centralnie przed nimi usłyszałam kłótnię.
– Mogłaś jej bardziej pilnować! Przecież ci mówiłem o tym, co się stało w szatni!
– Nic jej nie jest! Jest w bezpiecznym miejscu, gdzie nic jej się nie stanie! – Zaczęła płakać. – Czemu obwiniacie mnie o to, co się stało? Przecież to nie ja ją chciałam porwać... – Cicho szlochała.
– Bo to ty z nią tam byłaś. Powinnaś ją ochronić przed tym, a nie ona ciebie – powiedział szorstko, zbyt szorstko. Nie powinien tak traktować swojej siostry, nigdy, nie ważne co by się stało.
– Dosyć! – Z impetem otworzyłam drzwi. Byłam bardzo zła na brata. – Co wy robicie, co? Wy chociaż słyszycie, co wy mówicie?!
– Tori, tak bardzo cię przepraszam. – Chloe do mnie podbiegła, przytuliła mnie i zaczęła jeszcze bardziej płakać. – Przepraszam, że ci nie pomogłam, że uciekłam, że nie byłam wystarczająco odważna... Przepraszam, że stchórzyłam. – Słysząc to mój brat prychnął.
– Chloe, uspokój się. Przecież wszystko jest okej. Jestem cała i zdrowa. A ty George powinieneś ją przeprosić. Nie możesz jej obwiniać, bo inaczej kto by wtedy mógł wam dokładnie powiedzieć co się stało, jeśli zabraliby nas dwie? – Na te słowa spuścił głowę i zaczął bawić się swoimi palcami. 
– Wyjdźcie, obie! Mam tego wszystkiego już dosyć! – wybuchnął. Nie wiedząc co na to odpowiedzieć po prostu wyszłam ciągnąc za sobą Chloe. Odprowadziłam ją do pokoju i poszłam się wykąpać, a potem spać.

❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤

Boskie Pokolenie: Zaginiona ZawieszoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz