Rozdział 5

51 10 0
                                    

Obudziłam się w dziwnym pomieszczeniu. Było w nim tylko łóżko, na którym leżałam, biurko, krzesło obrotowe, regał z książkami i lampa. Wszystko bez wyjątku było tu zielone. Książki różniły się od siebie jedynie odcieniami zieleni. Nigdzie nie widziałam drzwi. Próbując wstać, poczułam silne zawroty głowy i znowu straciłam przytomność.

Kiedy się ponownie obudziłam, w pokoju nie byłam już sama. Przy biurku siedziała piękna kobieta. Czytała książkę, którą pewnie wzięła z regału. Kobieta nie mogła mieć więcej niż trzydzieści lat. Chwilę jej się przyglądałam, gdy ta nagle się odezwała.

– Jestem Ksenia – oznajmiła słodkim głosem. Kiedy na mnie popatrzyła, mogłam dopiero zobaczyć, jak wyglądała. Miała bladą cerę, długie, czarne włosy splecione w dwa warkocze, sięgające jej połowy ud. Miała pełne, malinowe usta i duże, wyraźne oczy w odcieniu turkusowym. Gdy się uśmiechnęła, mogłam zobaczyć jej idealne białe zęby i dołeczek w prawym policzku. Wyglądała uroczo. – Pewnie się zastanawiasz, co tutaj robisz, co? – Nie odpowiedziałam, a zamiast tego tylko lekko skinęłam głową. – Nie bój się, bo to nie nas powinnaś się bać.

– Nie was?! Porwaliście mnie. – Odpowiedziałam szorstko.

– O nie kochana, tu właśnie tkwi problem. My tylko cię obroniliśmy przed napastnikami.

– Czemu mam ci wierzyć?

– Ponieważ gdyby nie my, twoja znajoma, Chloe od razu zostałaby przez nich złapana. Oni nie chcą świadków, dlatego z przyjemnością by się jej pozbyli.

– Po pierwsze, Chloe to nie tylko moja znajoma, a siostra! A po drugie kim są ONI?

– Sami nie wiemy o nich za dużo, a ty dowiesz się o nich dopiero w swoim czasie. Jak na ten moment musisz wiedzieć tylko tyle, że są niebezpieczni i że teraz w szczególności powinnaś być bardzo ostrożna.

– Kiedy mogę wrócić do domu? – zapytałam z nadzieją po krótkiej i nieprzyjemnej chwili ciszy.

– Wiem kochana, że twoja rodzina się o ciebie martwi, ale zanim to zrobisz, musimy się upewnić, że jest to bezpieczne. Nasi najlepsi pracownicy obserwują twój dom i twoją szkołę, więc jeśli wszystko pójdzie dobrze, to w domu będziesz już jutro. Obiecuję.

– A co z dzisiaj i co z moją szkołą? – zapytałam po dłuższej chwili.

– W końcu zaczęłaś mi ufać? To dobrze! – Uśmiechnęła się promiennie. – Co do szkoły, to jest już koniec roku szkolnego. Nauczyciele mało zadają, a jeśli już, to coś łatwego. Dziś mamy wiele do zrobienia, ale myślę, że najpierw powinnaś coś zjeść – powiedziała, gdy usłyszała, jak zaburczało mi w brzuchu. To prawda, byłam głodna, a nawet bardzo. – W takim razie wstawaj! Idziesz się przebrać i na stołówkę.

– Okej – powiedziałam przeciągając literkę "e" i po chwili wstałam.

– Bardzo dobrze! Kręci ci się w głowie albo może coś cię boli?

– Nie, już wszystko dobrze. Sen wiele pomógł.

– W takim razie idziemy – stwierdziła i podeszła do regału, by odłożyć książkę, którą nadal trzymała w ręce. Gdy już to zrobiła, położyła dłoń na ścianie obok regału. Po paru sekundach ujrzałam wyjście z pomieszczenia, umieszczone na samym środku ściany. Było tak dobrze ukryte, że nigdy sama bym go nie znalazła. Wyszłyśmy na korytarz. Ściany i wszystko inne było tutaj w kolorze brązowym i wyglądało jak ziemia, ale nią nie było. Taki był tylko efekt, o czym przekonałam się, gdy jej dotknęłam. Idąc za Ksenią, przez cały czas czułam na sobie wzrok innych. Dopiero gdy weszłyśmy do jakiegoś pomieszczenia, podniosłam głowę. Ksenia podeszła do jednej z szaf i wyciągnęła białą, zwiewną bluzkę z lekkim dekoltem i czarne legginsy. Musiała to być jej sypialnia. Rozglądając się dookoła spostrzegłam, że pokój był urządzony w bardzo nowoczesnym stylu. Ściany były w odcieniu śnieżnej bieli, a meble, jak i obrazy wiszące na ścianach w różnych odcieniach szarego, czarnego i czerwonego.

– Masz, powinno ci pasować – powiedziała dając mi ubrania przez nią wyciągnięte. – Gdy się przebierzesz pójdziemy na stołówkę zjeść śniadanie. Nasze kucharki rewelacyjnie gotują, sama zobaczysz. – Już miała wychodzić, ale się jeszcze na chwilę odwróciła. – Włosy zepnij w kok, a z przodu zostaw luźne pasma – powiedziała i mrugnęła do mnie. Kiedy wyszła wykonałam to, co mi poleciła. Wątpię, żeby włosy zakrywały mój siniak, dlatego musiałam udawać, że go nie ma. Gdy skończyłam czesać włosy zorientowałam się, że nie mam butów. Kiedy Ksenia weszła z powrotem do pokoju poprosiłam ją o parę tenisówek w rozmiarze trzydzieści sześć. Wróciła niosąc ze sobą aż pięć par butów.

– Wybierz te, które ci się najbardziej podobają. – Przymierzyłam wszystkie, po czym wybrałam jedne z nich. Były to białe, wiązane na sznurówki, adidasy za kostkę z dodatkowym rzepem dla lepszego dopasowania. – Wiedziałam! Też bym je wybrała, ale wzięłam też resztę, żebyś miała prawo wyboru. Są już twoje, ubrania też. Taki mały prezent ode mnie na przywitanie cię tutaj.

– Dziękuję, to bardzo miło z twojej strony, ale...

– Bez żadnego ale! Są twoje i już. Chciałabyś coś jeszcze zrobić zanim pójdziemy na stołówkę?

– Tak, chciałabym jeszcze pójść do toalety, mogę?

– Pewnie, tylko pokażę ci gdzie to jest. – Po niecałych dwóch minutach byłam w łazience. Było tu wszystko, począwszy od podstawowych rzeczy, takich jak toaleta, zlew, lustro, wanna, prysznic, a kończąc na ogromnej szafie z kosmetykami. Załatwiłam swoje potrzeby, w tym lekko zatuszowałam siniaka na czole, dzięki czemu był mniej widoczny i wyszłam do czekającej na mnie Kseni. Chyba ją polubiłam.

– Ile masz lat? Nie wyglądasz na więcej niż trzydzieści – zapytałam niepewnie.

– Schlebiasz mi kochana. Mam czterysta dziewięćdziesiąt dziewięć  lat. Za ponad miesiąc będę obchodzić swoje pięćsetne urodziny.

– To nie jest możliwe. Ja pytałam poważnie.

– Victorio, jeszcze nic nie wiesz o naszym świecie, ale wszystkiego się dowiesz. Naszym bo twoim również. Jestem elfem.

– Mhmm... A ja jestem jednorożcem.

– No naprawdę! Co mam zrobić byś mi uwierzyła?

– Udowodnij. – Zastanowiła się chwilę, po czym znowu pociągnęła mnie do łazienki i zamknęła za nami drzwi.

– Spójrz! – Kiedy to powiedziała, jej oczy zaczęły lekko lśnić, uszy jej się wydłużyły i stały się szpiczaste, a ona sama zmalała o jakieś dziesięć centymetrów.

– Jak ty to zrobiłaś? – Spytałam z niedowierzaniem.

– My magiczne stworzenia mamy zdolności kamuflowania się.

– Chwila. To jest was więcej?! – Nie wierzyłam w to. To nie mogła być prawda!

– Tak – westchnęła. – Wiem, że to dla ciebie trudne do pojęcia, ale musisz zrozumieć, że każda legenda, jak i każdy mit zawierają w sobie bardzo wiele prawdy.

– To jest żart, prawda? Gdzie jest ukryta kamera? Już możecie skończyć. Nie nabiorę się na to.

– Victorio, dobrze wiesz, że ja nie żartuję! Na Ziemi i pewnie w kosmosie jest wiele magicznych stworzeń, począwszy od nas elfów przez czarownice, gobliny, wampiry, wilkołaki, anioły i demony, centaury, karły, gryfy i smoki i wiele, wiele innych, aż do samych bogów, chociaż tych nie spotkasz raczej na Ziemi. Tutaj gdzie jesteśmy znajdują się same elfy, ponieważ jest to Siedziba Główna Elfów, w skrócie SGE, ale zapewniam cię, że poznasz wszystkie, a przynajmniej większość spośród magicznych. – Stałam z otwartą buzią i nie wiedziałam co jej na to odpowiedzieć. – Chodźmy zjeść, bo zaraz umrę z głodu. Ty pewnie też, co nie? – Ciągnęła mnie do wyjścia śmiejąc się.

– Tak, ale i tak ci nie wierzę. – Nim wyszłyśmy z łazienki, Ksenia na nowo ukryła swoje prawdziwe oblicze. Wchodząc na stołówkę wszystkie oczy były zwrócone w naszą stronę.

– Przestańcie się patrzeć i zajmijcie się sobą i swoim posiłkiem! – Powiedziała donośnie, a wszyscy obecni się jej posłuchali. Musiała być tu kimś naprawdę ważnym. – Nie przejmuj się nimi. Wszyscy są naprawdę sympatyczni. – Mówiąc to podeszła do okienka, gdzie dostała posiłek i pokazała mi, żebym też tak zrobiła. Nie wiem czemu się jej tak słuchałam i wykonywałam wszystko, co mi powiedziała, odkąd tylko ją zobaczyłam. Teraz też zrobiłam to, co mi wskazała, po czym poszłam za nią do wolnego stolika. Jedząc, przez cały czas czułam na sobie czyjś palący wzrok. Gdy się odwróciłam, zobaczyłam jak jedna kobieta "zabijała" mnie wzrokiem.

Boskie Pokolenie: Zaginiona ZawieszoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz