Rozdział 11

60 10 12
                                    

– To co? Tak jak ostatnio zaczynamy od rozgrzewki? – zapytał Aegon wybierając dla nas sprzęt do ćwiczeń.
– Wypadałoby.
– O już wiem! Dziś zrobimy coś lekkiego. Wiem, że miało być ciężej, ale dziś ci odpuszczę. – Uśmiechnął się tajemniczo.
– Co masz na myśli?
– Zobaczysz, najpierw rozgrzewka. – Tym razem rozgrzewka faktycznie była krótsza i mniej wyczerpująca. Aegon postawił na precyzję, nie na siłę jak ostatnio. Chwilę porozciągaliśmy się, poćwiczyliśmy ruchy, które pokazał mi ostatnio, a na samym końcu biegaliśmy około trzydzieści pięć minut na bieżni, z tą różnicą, że biegliśmy zwykłym truchtem. Po tym wszystkim zrobiliśmy sobie dziesięciominutową przerwę.
– I co, nadal pełna sił?
– No... Nie spodziewałam się tego.
– Czego? – zapytał krzyżując ręce.
– Tego, że będzie tak łatwo.
– Nawet pozornie mało wyczerpujące ćwiczenia potrafią być niezawodne. Czasami są bardzo przydatne i potrafią pokazać nam nasze granicę. Na przykład zwykłe rozciąganie się pokaże ci, że nie masz pełnej kontroli nad swoim ciałem. W pewnym momencie zaczynasz odczuwać ból i dyskomfort. Co prawda z każdym kolejnym rozciąganiem się po trochu masz większą władzę i pewność siebie. Umiesz zrobić szpagat?
– Tak.
– Doprawdy? Pokaż. – Zakpił ze mnie. Niemal od razu zrobiłam szpagat. Podszedł do mnie i tylko pokręcił głową. – Nie dociągasz do końca. To prawda, jeszcze trochę poćwiczysz i będziesz umieć. Ale to tylko jeden z trzech bardzo znanych. Spróbuj zrobić turecki lub na drugą nogę. – Kiedy to powiedział, pokręciłam tylko głową.
– Nie zrobię tego.
– Dlaczego?
– Nie potrafię – mówiąc to podniosłam się do pionu.
– Teraz już rozumiesz? Musimy ciężko pracować nad naszym ciałem i mieć dla niego cierpliwość. Wszystko przychodzi z czasem. Nie zawsze wszystko możemy zrobić od razu. – Skinęłam głową, aby potwierdzić, że jego słowa do mnie dotarły. – Dobra koniec tego. Przerwa minęła. – Kiedy to powiedział, podszedł do drzwi i znowu szukał czegoś. – A teraz główna atrakcja tego treningu. – Nacisnął coś, po czym teraźniejszy sprzęt zniknął, a naprzeciwko nas pojawiły się lustra wraz z drążkami. Po lewej stronie z błękitnej ściany wysunęły się półki, na których leżały dwie maty, gumy do rozciągania, gumowe piłki w trzech różnych rozmiarach i cztery ciężarki o wadze dwa i pół kilograma. Widząc to oniemiałam. Jak byłam mała zawsze chciałam nauczyć się szpagatów, a przede wszystkim szpagatu tureckiego. Dużo osób nazywa go szpagatem męskim. To było moje marzenie. – Coś nie tak?
– Nie! Jest wszystko świetnie! Ale chyba nie chcesz mi powiedzieć, że przez godzinę będziemy się rozciągać...
– Spokojnie będą przerwy. – Zapewnił mnie, a ja próbowałam ukryć swoje zadowolenie. Ostatecznie nie udało mi się tego zrobić, bo zaczął się ze mnie śmiać.
– Aż tak cię to cieszy?
– Nawet nie wiesz jak bardzo. – Uśmiechnęłam się promiennie.
– Niestety muszę cię zasmucić... – Zrobił smutną minę. – W domu będziesz musiała być bardzo systematyczna i ostrożna. Musisz dziennie poświęcić parę minut na rozciąganie i ćwiczenia ciosów...
– Nie szkodzi, pod warunkiem, że w przyszłości nauczysz mnie czegoś całkiem innego! – Popatrzył na mnie zdezorientowany, a następnie złożył ręce na krzyż.
– Czego sobie pani życzy?
– Umiesz strzelać z łuku?
– Jeszcze pytasz! Kocham to, ale cię tego nie nauczę. Lepiej ode mnie zrobi to osoba, która mnie uczyła. Musiałbym z nią porozmawiać o tym, ale nie będzie to prędko, bo wyjechała w sprawie służbowej.
– Ale mnie tego nauczycie? Nieważne kto!
– Załatwione! – Przybiliśmy sobie piątkę i się zaśmialiśmy. – A teraz zapraszam cię do ćwiczeń, piękna. – Próbował być nonszalancki. Nawet zrobił ukłon przede mną, by mnie zaprosić do ćwiczeń. Dobrze wiedział, że mnie to rozśmieszy.
– Z przyjemnością. – Podałam mu dłoń i poszliśmy po maty, a na końcu zaczęliśmy się śmiać, tak bardzo, że nie potrafiliśmy się opanować. W drzwiach stanęła Ksenia.
– No, no! Myślałam, że ćwiczycie, ale jak widzę tylko dobrze się bawicie zamiast pracować... No już, już do roboty! – Zaczęła nas poganiać, ale długo nie wytrzymała i po chwili sama wybuchnęła śmiechem. – No dobra koniec tego dobrego! Wracam tu za godzinę. Musisz się przygotować na powrót do domu. – Fakt, zapomniałam o tym... Ksenia wyszła, a my rozłożyliśmy na środku nasze maty.
– Zaczniemy od rozciągania całego ciała, później podejdziemy do drążków. – Popatrzył na nasze stopy i pokręcił tylko głową.
– Coś nie tak?
– Ściągamy buty... Mam nadzieję, że się nie uduszę. – Z całej siły uderzyłam go w ramię przez co zaczął się śmiać. Idiotą trzeba się urodzić jak widzę... Usiadłam na macie, rozwiązałam sznurówki i zdjęłam buty. – No, no nie jest tak źle. – Zaczął się śmiać, a kiedy wstałam zaczął się zakrywać. – Tylko mnie nie bij już... Żartowałem no!
– Idiota – powiedziałam, a on popatrzył na mnie z otwartą buzią. – Zamknij buzię, bo ci mucha wleci. – Zaczęłam się śmiać widząc go takiego. – To od czego zaczynamy? – Pomachałam mu ręką przed jego twarzą. – Ziemia do Aegona! Halo, tu jestem! – Chwycił się za głowę i zamknął oczy.
– Zostaw mnie... – szeptał. Chwyciłam go za ramiona, co spowodowało, że gwałtownie otwarł oczy i popatrzył na mnie. Jego oddech był bardzo szybki. Zaczął szybko mrugać, co przypomniało mi zdarzenie z Anitą. Lekko się wystraszyłam, ale go nie puściłam. Z każdą chwilą jego oddech zwalniał, aż w końcu wrócił do normalnego tempa. Powoli go puściłam.
– Aegon wszystko okej? – Pokręcił przecząco głową. I usiadł na macie.
– Ktoś próbuje ci coś przekazać... – powiedział bardzo cicho, przez co prawie go nie słyszałam. – Ktoś chce, żebyś wiedziała, że teraz nigdzie nie jesteś bezpieczna. Tym bardziej jeśli wyglądasz tak jak kiedyś... Ubrania i te sprawy. – Nadal szeptał, dałam mu rękę na ramię.
– Nie martw się... Nic mi się nie stanie...
– Nie możesz tego wiedzieć! – Jego nagły wybuch trochę mnie wystraszył. – Przepraszam... Nie powinienem na ciebie naskakiwać...
– Nie szkodzi... Zaczynamy ćwiczyć? – zapytałam niepewnie, na co jedynie pokiwał twierdząco głową. Zdjął buty i usiadł na macie. Pokazywał mi różne ćwiczenia, które po nim wykonywałam. Często mnie poprawiał, ale nie przeszkadzało mi to. Z czasem się trochę rozchmurzył, ale nadal było widać, że coś jest nie tak. Przez cały czas była między nami straszna cisza. Jedynie od czasu do czasu mówił coś do mnie, żeby mnie poprawić. Po dwudziestu pięciu minutach mieliśmy pięciominutową przerwę. Napiłam się wody i położyłam na macie. Aegon miał rację. Już na początku powiedział, że na pozór mało wyczerpujące ćwiczenia mogą być niezwykle intensywne i bolesne oraz bardzo trudne do wykonywania. Leżeliśmy w ciszy. Kiedy minęła nasza przerwa, Aegon podszedł do ukrytego mechanizmu i coś nacisnął. Jak się okazało chwilę później, obok lustra pojawiło się radio, do którego podszedł. Chwilę się zastanowił i wybrał składankę idealną do ćwiczeń. Widząc, że mi się podoba, lekko się uśmiechnął. Muzyka była spokojna i pozwalała na skupienie się, bardzo przyjemnie się do niej ćwiczyło. Nawet nie zauważyłam kiedy minął nasz czas. W drzwiach po raz kolejny stanęła Ksenia.
– No primabaleriny! Kończymy! – Kiedy usłyszałam jak nas nazwała popatrzyłam na Aegona. On też spojrzał akurat na mnie. Kiedy nasze oczy się spotkały, równocześnie wybuchliśmy śmiechem. Aww...! Kocham ją normalnie! Dzięki niej Aegon znowu się śmieje! Pomyślałam sobie. Ubrałam buty i pożegnałam się z przyjacielem. Poszłyśmy z Ksenia do mojego pokoju. Na biurku znajdowały się czyste ubrania. Wzięłam je i poszłam do łazienki, a Ksenia została na zewnątrz. Weszłam pod prysznic i puściłam wodę. Okazało się, że była lodowata! Jak poparzona z piskiem niemal od razu ją wyłączyłam.
– Co się stało?! – Usłyszałam zaniepokojony głos Kseni zza drzwi.
– Lodowata woda się stała! – odkrzyknęłam jej, przez co ta się zaśmiała. Ponownie odkręciłem wodę, tym razem już ostrożnie. Po chwili zaczęła płynąć coraz cieplejsza woda. Spływająca po moim ciele, gorąca wodą sprawiała, że wszystkie mięśnie zaczęły się rozluźniać. Nawet nie wiedziałam, że byłam tak spięta. Rozpuściłam włosy i je oblałam wodą.
– Idiotka – szepnęłam do siebie, kiedy zdałam sobie sprawę, że zostawiłam szampon, odżywkę i żel pod prysznic przy zlewie. Wyłączyłam wodę i zawinęłam się w ręcznik. Wzięłam to, co miałam i wróciłam pod prysznic. Umyłam włosy i nałożyłam odżywkę. Przed jej spłukaniem należało odczekać pięć minut, w tym czasie umyłam dokładnie moje ciało. Kiedy wyszłam spod prysznica moje ciało ogarnął nieprzyjemny chłód. Szybko wytarłam się bawełnianym ręcznikiem i się ubrałam. Od razu było mi ciepłej. Podeszłam do lustra i zaczęłam suszyć moje włosy suszarką. Nie lubię tego robić, bo potem moje włosy strasznie się puszą i plączą. No trudno jak trzeba, to trzeba. Kiedy włosy były już suche, spięłam je w koczek. Tuż przed wyjściem popatrzyłam na swoje odbicie w lustrze. Wyglądałam trochę inaczej niż wcześniej. Po siniaku na czole nie było już śladu. Moja twarz wydawała się być w lepszej kondycji niż wcześniej. Miałam na sobie spodnie w kolorze ciemnego fioletu, biały t-shirt z czarnym napisem "You are what you believe in!". Buty miałam te co wcześniej, czyli białe adidasy za kostki. W tych ubraniach czułam się pewniejsza siebie. A może to jest spowodowane tym, co tu spotkałam, chociaż byłam tu tak krótko. Uśmiechnęłam się sama do siebie i podeszłam do drzwi. Ostatni raz się rozejrzałam po pomieszczeniu, by sprawdzić czy czegoś nie zapomniałam. Kiedy się upewniłam, że mam wszystko, wyszłam do Kseni. Siedziała skulona na ziemi, ale widząc mnie szybko wstała i poprawiła swoje ubrania. Dzisiaj swoje czarne włosy spięła w luźny kok. 
– Dłużej się nie dało? – zapytała z sarkazmem.
– Niestety nie... Następnym razem bardziej się postaram. – Mrugnęłam do niej. Słysząc to kobieta złożyła ręce na piersi.
– Wtedy wejdę tam bez żadnych skrupułów i cię stamtąd wyciągnę za te twoje cudne włosy – powiedziała bardzo słodkim głosem z szerokim uśmiechem. Jak ja uwielbiam się z nią droczyć, tak samo jak z Aegonem. Pomyślałam. Zaczęłyśmy iść w stronę stołówki. Po drodze weszłyśmy jeszcze do pralni, gdzie oddałam moje ubrania z ćwiczeń. Tak jak wcześniej podeszłam do okienka po jedzenie. Tym razem sami mogliśmy wybrać to, co chcemy zjeść. Wybrałam dla siebie kotlet z piersi z kurczaka, trochę surówki, do tego poprosiłam o trochę ziemniaków. Kucharka na moje nieszczęście stwierdziła, że muszę jeszcze coś wziąć, w przeciwnym razie sama coś dla mnie wybierze. Pod przymusem wybrałam jeszcze warzywa na parze, które także lubiłam. Do tego dostałam litrową butelkę wody niegazowanej. Jeśli myślałam, że moja porcja jest duża, to przy porcji Kseni, moja jest malutka. Na jej tacy znajdowały się trzy talerze każdy wypełniony po brzegi. Na jednym były ziemniaki i surówka, na drugim kotlet i dwa filety pangi, jeśli dobrze pamiętam. Do tego była tam jeszcze jedna duża rolada. Na trzecim talerzu była góra warzyw gotowanych na parze. Już nigdy nie powiem, że jem dużo. O dziwo, Ksenia zjadła wszystko. Ja też, ale były momenty, w których myślałam, że już więcej nie zjem. Niestety Ksenia jadła dłużej ode mnie, dlatego zanim skończyła jeść, mojej porcji już nie było.  Byłam tak najedzona, że myślałam, że wybuchnę. Odniosłyśmy nasze tacki i wyszłyśmy ze stołówki.
– To co, do domu? – zapytała Ksenia lekko się uśmiechając.
– Tak! – krzyknęłam i ją przytuliłam. – Mogę tylko jeszcze wrócić do pokoju? Zostawiłam tam moje ubrania.
– Nie ma ich tam. – Popatrzyła na buty. – Musiałam je spalić. Ci co cię szukali mogliby cię po nich znaleźć.
– Ymm... Okej. Pomimo wszystko mogę jeszcze tam pójść na chwilkę? – zapytałam kiedy ją puściłam.
– Raczej tak. No, ale pośpieszny się, dobra?
– Jasne. – Zaczęłam iść przed siebie.
– Tori...
– Tak? – spytałam odwracając się do niej. – Czemu nadal stoisz?
– Bo twój pokój jest w drugą stronę. – Zaczęła się śmiać.
– Być może... – Przeciągnęłam literę "o".
– Nie być może, ale na pewno. Ruszaj się.
– Dobra, dobra. – Dość szybko dotarłyśmy do pokoju. Ksenia została na zewnątrz, a ja weszłam do środka. Rozejrzałam się dookoła upewniając się, że wszystko zabrałam. Na biurku leżała kartka. "Trzymaj się, nie daj się, walcz kiedy i o co trzeba, pamiętaj zawsze będziemy cię wspierać! Wróć tu szybko, znalazłem dobrą dramę* do zobaczenia... Samemu się ogląda gorzej :( Nie zapominaj o ćwiczeniach! – Twój przyjaciel, Aegon" Kiedy to przeczytałam uśmiechnęłam się na myśl o brunecie. Wzięłam kartkę do ręki i wyszłam.
– Co to? – zapytała Ksenia sięgając po nią.
– Nic takiego, po prostu przypomnienie, że mam nie zapominać o ćwiczeniach.
– No dobra... Pokaż! – Chciała wziąć mi to. Na jej nieszczęście byłam od niej wyższa, więc nie mogła sięgnąć po kartkę. I dobrze. – Dobra poddaję się! Idziemy. – Niepewnie na nią patrzyłam myśląc, że to podstęp, ale jednak nim nie był. Skierowałyśmy się na drugi koniec siedziby na piętro niżej. Znajdował się tam ogromny garaż. Jeszcze nigdy nie widziałam tak wielu różnych samochodów.
– W nagrodę możesz wybrać, którym jedziemy.
– Ok! Jedzmy tym! – Pokazałam na białe lamborghini. Wyglądało rewelacyjnie.
– Jesteś pewna?
– Na dwieście procent!
– Jak chcesz – westchnęła po czym zaprowadziła mnie do niego. Wzięła kluczyki z wieszaka i usiadła za kierownicą. Kiedy włączyła silnik, od razu ruszyła. – Mogłabyś zamknąć oczy lub zawiązać je apaszką? – spytała zatrzymując się przed wyjazdem.
– Ymm... No dobra... Gdzie jest apaszka? – zapytałam, na co mi ją podała. Upewniłam się, że mam zapięte pasy, a Ksenia zawiązała mi na oczach czarną apaszkę w małe różyczki.
– Dziękuję... To tylko po to, żeby chronić nasze położenie... – powiedziała wyjeżdżając z garażu. 
– Wolę to niż bycie uśpioną. – Zaśmiałam się. – Ile będziemy jechać?
– Około trzy godziny. Czyli w twoim domu będziesz około dwudziestej. Mogę włączyć muzykę?
– Jeszcze pytasz?! – Kiedy włączyła radio leciała akurat piosenka "Me and my broken heart" której wykonawca jest Rixton. – Aaa! Kocham tą piosenkę! Ksenia... – przeciągnęłam ostatnią literkę jej imienia – mogę śpiewać albo po prostu się drzeć?
– Ale nie cały czas, okej?
– Się wie! Przez pierwszą godzinę śpiewałam wszystkie piosenki, które znałam. Później najzwyczajniej w świecie zasnęłam.

Dramy* – to azjatyckie seriale lub filmy.  

❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤
Kochani! To znowu ja! Przepraszam, że dopiero teraz, ale w końcu udało mi się to napisać... Właśnie zaczęły mi się ferie, dlatego też mam zamiar skorzystać z okazji i trochę więcej tu napisać, ale nic nie obiecuję. Do następnego! No tak! Jeśli widzicie jakieś błędy lub po prostu czegoś nie rozumiecie piszcie bym mogła to poprawić 😘❤

Boskie Pokolenie: Zaginiona ZawieszoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz