9

4.7K 120 7
                                    

Nic w moim życiu nigdy nie było normalne jak okiem sięgnąć. Wychowała mnie matka. Była dobra i wywiązywała się ze swoich rodzicielskich obowiązków. Jednak nigdy nie ostrzegła mnie przed mężczyznami, nie mówiła o ich manipulacjach ani nie uczyła o tym, jak unikać tych niewłaściwych. Nie lubiłam czytać książek, więc o ich sprytnych sztuczkach wiedziałam niewiele.

Nie wpoiła mi także tego, jak ważna jest czystość. Nigdy nie chciałam oddać się mężczyźnie, który by mnie potem porzucił, ale byłam na tyle naiwną, by wierzyć, że za każdym miłym słowem stała prawda.

Tak więc w liceum oddałam swoją cnotę komuś, kogo ledwie znałam. Wydawało mi się, że skoro ktoś mówi o miłości to także miłość czuje. Myliłam się. Wtedy pierwszy raz cierpiałam, gdy zostałam z własnej woli wykorzystana a moje serce zostało złamane.

Nie miałam matce za złe tego, że tylu rzeczy mi nie powiedziała, przed tyloma nie ostrzegła. Uczyłam się na własnych błędach, jednak o ile mniej byłoby tych tragicznych, gdybym wiedziała choć połowę tego, co powinnam była.

Jako młoda i zupełnie niedoświadczona kobieta, już nie czysta i niewinna dziewczyna, opuściłam dom i rozpoczęłam samodzielne życie. Niewiedza i własna głupota popchały mnie w ręce Daniela. A ten skorzystał, czerpiąc z tego przyjemność i bawiąc się moim kosztem.

Po kilku miesiącach mieszkania razem uświadomiłam sobie, że w ten przeklęty dzień przy stole, zaraz przed tym, gdy wylałam wino na sukienkę, zgodziłam się na niemożliwe. Nie mogłam go nie pokochać, gdy okazywał mi tyle dobroci, troszczył się o mnie, pozwalał czuć się bezpieczną i posiadał mnie na tyle różnych sposobów, które przyprawiały mnie o dreszcze rozkoszy.

Zakochałam się w Danielu i z każdym dniem oddawałam bardziej. Jednak z czasem jego oziębłość zaczęła wychodzić na jaw. Nie dotykał mnie tak czule, jak przedtem, nie zajmował się mną, nie rozmawiał, nie spędzał ze mną czasu. Cały dzień w ogóle dla niego nie istniałam. Jedynie wieczorem brał mnie, z każdym razem coraz bardziej wbrew mojej woli. Patrzył na mnie, jakby jego zainteresowanie mną wygasało.

Daniel miał przyjaciela. Choć może przyjaciel w tym przypadku to za dużo. Miał znajomego, poznałam go pewnego zimowego dnia, gdy jego samochód stanął na drodze kilka ulic od mieszkania Daniela. Nazywał się Adam, ale nie było w nim nic z biblijnego imiennika. Przyszedł do nas, prosząc o nocleg. Daniel zgodził się i przyniósł koc, by miał się czym okryć na sofie w salonie. Adam pochłaniał mnie wzrokiem, ale w jego spojrzeniu dostrzegłam także pogardę. Twarz wykrzywiał w bezczelnym uśmiechu za każdym razem, gdy spuszczałam z niego wzrok.

Mimo tego niezapowiedzianego gościa, Daniel nie zamierzał rezygnować z nocnych uciech, choć starałam się go przekonać, by tego nie robił. Błagałam go, nie chciałam się już tak poniżać. Ale zaciągnął mnie do sypialni.

- Ręce - powiedział chłodnym tonem, nie patrząc nawet na mnie. Wyciągnęłam je przed siebie, a on związał je czarnym paskiem.

- Połóż się na plecach.

Zrobiłam, co mi kazał. Rozebrał się bez pośpiechu. Nie było w nim już nic z tego mężczyzny, który kiedyś mnie urzekł.

Unieruchomił moje ręce nad głową i wszedł we mnie mocno, zamykając mi usta dłonią. Pieprzył mnie dla swojej własnej przyjemności, nie zwracając uwagi na mnie samą, leżąca pod nim i pojękującą z bólu. Czułam strach, starałam się być jak najciszej, by nasz gość nie usłyszał nic za ścianą. Ale Daniela jakby to bawiło. Wziął swoją dłoń z moich ust i sprzedał pięć mocnych klapsów. To wszystko razem sprawiło, że kilka razy wydałam z siebie głośniejszy dźwięk niż bym chciała. On pieprzył mnie dalej, jego głowa opadła na zagłębienie między moją szyją i ramieniem.

Sto ukrytych pragnieńOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz