ROZDZIAŁ 6

35 1 0
                                    

No to jestem przed szkołą i nigdzie nie widzę Dominica. Jest jeszcze 5min do dzwonka.

-Caroline!- słyszę ten, jakże pociągający głos. Zmierzam w kierunku, z którego dochodził.

-Ooo jesteś jednak- powiedziałam.

-Tak, a czemu miałoby mnie tu nie być?- spytał.

-No bo...- zaczęłam, ale na szczęście przerwał mi dzwonek.- Musimy lecieć, bo nie chcę się znowu spóźnić na lekcję.

Popatrzył na mnie i się zgodził.

-Dzień dobry- powiedzieliśmy po wejściu do sali. Na szczęście to polski. Kocham tę panią, gdyż zawsze jest życzliwa dla uczniów.

-Dzień dobry usiądźcie do ławek i zajmijcie się czymś- odpowiedziała.

Oczywiście usiadł ze mną Dominic.

-Hmmm... To co planujemy na dzisiaj?- spytałam.

-A co proponujesz?- odpowiedział pytaniem.

-Teraz ty coś proponuj, bo wczoraj to ja wybierałam.

-No okej to może pójdziemy na spacer po mieście. Przy okazji pójdziemy na pizzę też będzie fajnie- zaproponował.

-Jak Pan sobie życzy- powiedziałam uwodzicielskim głosem.

-No to ustalone.

Przez resztę lekcji gadaliśmy o wielu rzeczach, a ja nie mogłam się ogarnąć, by nie skupiać się na jego pięknych oczach, w których mój wzrok zawsze się zagłębia. Chyba zaczynam go kochać. "Caroline nawet o tym nie myśl!" Upomniałam się

-Dobra ja mam teraz w-f, ale po lekcjach się widzimy. Pa, do później.- powiedziałam

Przytuliliśmy się na pożegnanie i poszłam.

Weszłam do szatni równo z dzwonkiem, więc nikogo jeszcze nie było.

Gdy już przyszły odezwałam się:

-Dziewczyny źle się czuję, więc nie gram dzisiaj. Przepraszam.- powiadomiłam koleżanki z drużyny.

-Okej rozumiemy, ale to nic poważnego prawda?- spytała z troską taka Nicola

-Tak wszystko w porządku tylko głowa mnie troszkę boli.- odpowiedziałam jej

-To dobrze. Też się dzisiaj nie czuję najlepiej, więc Ci potowarzyszę- powiedziała z radością.

-Dobrze- odpowiedziałam jej i wyszłyśmy na trybuny.

*40min później*

Chyba się z nią zaprzyjaźnię, bo bardzo dobrze się z nią dogaduję. Ona jako jedyna mnie rozumie. Ale zanim zacznę jej ufać i zaprzyjaźnię się z nią tak na poważnie to muszę ją lepiej poznać i ona mnie.

-Może przyjdziesz do mnie w weekend na noc?- zaproponowałam jej. To dobry sposób na lepsze poznanie się prawda?

-Hmmm... No okej. Chętnie- odrzekła.

-To przyjdź jutro do mnie. O 18 pasuje?- spytałam, bo dzisiaj już jest piątek.

-Tak, to do jutra. A gdzie ogólnie to mieszkasz?

To ona nie wie? Wszyscy o tym wiedzą. Ale to lepiej, bo to znaczy, że ona nie wie kim jestem.

-Przy Oldstrime 18- poinformowałam ją.

-Dobrze. Dzięki.

I się rozeszłyśmy.

*14:20*

Skończyły się już lekcje i za chwilę miałam się spotkać wiadomo z kim. Poszłam się ogarnąć do szkolnej łazienki. Tam spotkałam zapłakaną Nicolę.

-Co się stało?- spytałam

-Nnnn... No... Booo...- szlochała, więc nie zrozumiałam reszty zdania.

-Przestań już płakać i opowiedz, co się stało.

-Dddobrze- nadal szlochała, ale już mniej.

-Bo chodzi, o to, że mój ojczym cały czas się na mnie wyżywa i teraz był w szkole... Narobił mi takiego wstydu... Teraz wszyscy się ze mnie naśmiewają.- powiedziała. Wiedziałam o co chodziło, bo widziałam najebanego mężczyznę, który był w szkole.

-Nie przejmuj się nim. On bardziej narobił sobie wstydu, a oni się śmieją z niego. Widziałam dużo osób, które z przejęciem mówiły, że współczują osobie, która jest jego córką, ale nie wiedziałam, że chodzi o Ciebie. Oni serio się przejęli tym, jak ty się teraz czujesz. Szukała Cię jakaś Veronica.- starałam się ją pocieszyć, ale mówiłam samą prawdę.

-Aaa... To moja siostra. Pewnie się martwi, pójdę już do niej. Dziękuję za pomoc i wsparcie. Już mi lepiej. To do jutra. Paa- powiedziała i wyszła, nawet nie zdążyłam odpowiedzieć.

Zaczęłam się ogarniać i wyszłam przed szkole, gdzie czekał już Dominic.

-Długo czekałeś?- spytałam zmartwiona

-Niedawno przyszedłem- uff.

-Okej to idziemy?

-Tak- odpowiedział.

I ruszyliśmy na spacer.

PRZEPRASZAM, ŻE SPACER SIĘ POWTARZA, ALE MOŻE BĘDZIE CIEKAWSZY, ALBO WIĘCEJ SIĘ WYDARZY 😏😋

Love affairs...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz