Dzisiaj spotykam się na mieście z dziewczynami. Jedziemy do jakiejś kawiarni którą wybrała Allyson. Swoją drogą, strasznie nalegała na to spotkanie i cierpliwie przekładała daty tak, żeby termin pasował każdej z nas. Jadę tam razem z Camilą żeby zaoszczędzić czasu i nerwów na szukanie miejsc parkingowych bo godzina którą wybrała Ally raczej nie należy do tych najbardziej luźnych.
Mimo, że dochodziła 12:00, ciągle byłam w piżamie i uznałam, że najwyższy czas żeby doprowadzić się do porządku. Kiedy otworzyłam szafę, zrozumiałam jak wiele zmieniło się w ostatnim czasie. Chyba powoli znudzona życiem, formalna , uciekająca od szaleństwa Jauregui, przemienia się w tą dawną Lauren. Coraz częściej stawiam na luźniejsze, a chwilami nawet bardziej odważne ubrania. To nie tak, że nie lubię tej poważnej części mnie, ale ostatnimi laty było jej trochę za dużo. Jak to mówią, w naturze musi być równowaga i to samo tyczy się życia.
Gotowa do wyjścia, ubrana i umalowana czekałam na Camz. Wypatrywałam z lekko zaszronionych grudniowym chłodem okien jej czerwonego samochodu. Po chwili pojawiła się pod bramą, otwierając ją sobie pilotem który jej dałam. Nie zwlekając narzuciłam na siebie płaszcz i wyszłam z domu żeby nie musiała czekać.
Stawiałam powolne kroki bo nie odśnieżyłam podestu i kątem oka zauważyłam jak Camila śmiała się pod nosem kiedy traciłam równowagę. Postanowiłam się odegrać i rzuciłam w nią sporą śnieżką a ona nie pozostała mi dłużna i uformowała podobnej wielkości kulkę z zimnego puchu po czym wzięła zamach i trafiła nią w czubek mojej głowy. Wściekłam się i podbiegłam do Cabello popychając ją na pokrytą sporą warstwą śniegu ziemię. Camila upadając złapała mnie za nadgarstek przez co poleciałam razem z nią. Przynajmniej miałam miękkie lądowanie. Kiedy próbowałam się podnieść Camz objęła mnie mocno i przyciągnęła do swojej klatki piersiowej, oplatając rękoma moje ciało.-Hej. - Przytuliła się jeszcze mocniej po czym pocałowała mnie w skroń.
-Serio? - Odpowiedziałam dalej tonąc w ucisku brązowookiej. Szczerze mówiąc jest całkiem miło, gdyby nie fakt że topniejący śnieg spływa mi prosto do gaci.
-Przywitałabym się wcześniej gdybyś nie wpadła w szał. - Camila chyba też zauważyła drobne wady tego wylegiwania się w zimnym jak cholera śniegu bo przerwała naszą bliskość i zaczęła się podnosić otrzepując ubrania z posklejanych płatków śniegu które przymarzły do jej ubrań. - Teraz mogę zrobić to jak należy. - Kiedy obydwie wstałyśmy, Camila zbliżyła się, objęła mnie w talii i musnęła moje wargi swoimi.
-To podobało mi się znacznie bardziej.
***
Dojechałyśmy na miejsce chwilę po ustalonym czasie. W bardzo przytulnie wyglądającej kawiarni czekały na nas już wszystkie dziewczyny. Jako pierwsze w oczy rzucały się Dinah i Normani. Jeśli miałabym opisać jak w prawdziwym życiu wyglądałaby emoji „heart eyes", bez dwóch zdań wskazałabym na te dwie. Niezwykle cieszy mnie ich szczęście. Ta dwójka zasługiwała na to jak nikt inny i cieszę się, że w końcu dojrzały na tyle, by zrozumieć co się między nimi działo przez te wszystkie lata. Zmartwił mnie jednak widok Ally. Sprawia wrażenie zestresowanej i zdenerwowanej. Camila też to zauważyła bo rzuciła mi porozumiewawcze spojrzenie.
-No w końcu. Wolę nie pytać co takiego robiłyście, że się spóźniłyście. - Rzuciła na dzień dobry DJ, na chwilę odklejając się od Kordei. Camila tylko wybuchła śmiechem a ja uśmiechnęłam się pod nosem na wspomnienie sytuacji sprzed godziny. Dinah pewnie wyobraża sobie jakieś gorące chwile na kanapie w moim salonie. Nie będę niszczyć jej fantazji opowieścią o tym, że musiałyśmy zmienić ubrania po tarzaniu się w śniegu jak dzieci.
-Cicho tam DJ. Ally, co się dzieje?
-Zanim zacznę, to dzięki, że przyjechałyście. To jest dość ważne dla mnie dlatego też was tutaj zaprosiłam.
CZYTASZ
Hey baby I'm back | CAMREN PL
FanfictionJeden list i dwie dawniej zakochane w sobie kobiety. Czy na spotkaniu absolwentów dawna miłość rozkwitnie na nowo? Okładka mojego autorstwa #920 w fanfiction - 20.11.17 #562 w fanfiction - 22.11.17 #435 w fanfiction - 25.11.17 #380 w fanfiction - 09...