our minds are troubled by the emptiness

504 38 5
                                    

Płatki śniegu, niczym małe śnieżne gwiazdki spadały z nieba, jeden za drugim. Czarnowłosy chłopiec obserwował je ze znużeniem, grzebiąc pałeczkami w talerzu.

— Yoongi, znowu nic nie zjadłeś? — usłyszał oburzony głos pani Chung, który wyrwał go z zamyślenia. — Jak tak dalej pójdzie, to zostaną z ciebie tylko skóra i kości!

Niewiele brakuje, dodał w myślach. Kobieta zabrała mu talerz i kazała wrócić na górę razem z innymi dziećmi. Był jej za to wdzięczny, bo nie miał najmniejszej ochoty i siły, aby cokolwiek przełknąć. Wstał i poszedł do pokoju, który dzielił z trójką innych chłopców.

— Hej, Yoongi hyung — zawołał rudowłosy — słyszałeś, że dzisiaj przez Seul ma przejeżdżać ten pociąg?

— Hoseok, daj spokój — skarcił go brunet siedzący obok niego na łóżku.

— Co? Jaki pociąg? — spytał najmłodszy z nich. — Seokjin hyung, Hoseok hyung, powiedzcie mi o co chodzi!

— Nie ma żadnego pociągu, nie słuchaj tych bredni — wymamrotał czarnowłosy, siadając na metalowym łóżku i poprawiając swoją wyblakłą koszulkę.

— Mój drogi maluchu, nie słuchaj tego idioty — rzekł dobitnie Jung. — Raz do roku, w chłodną, zimową noc przez Koreę przejeżdża wyjątkowy pociąg i zabiera ze sobą dzieci w podróż po życzenie. Jednak nie każdy może nim pojechać - tylko osoby, które naprawdę bardzo pragną i potrzebują czegoś, mogą się tam znaleźć. Pociąg przyjeżdża wraz z pierwszym śniegiem, a właśnie dzisiaj spadł pierwszy śnieg.

— Wow — szepnął Jeongguk z błyszczącymi oczami — to musi być niesamowite. Czy my nim pojedziemy? Czy znajdziemy w końcu rodzinę?

— Hoseok, dość — powiedział stanowczo Jin, obejmując Jeona. — Niczym się nie martw, Ggukie. Wyjdziemy stąd, obiecuję.

— Jung, nadal wierzysz w bajki, które czytała nam pani Chung? — spytał ironicznie Yoongi, na co rudowłosy odpowiedział grymasem.

Min oparł się rękami na parapecie i ponownie zaczął obserwować spadające płatki śniegu. Właściwie to zazdrościł przyjacielowi jego optymizmu. Czarnowłosy tak samo jak pozostała trójka najbardziej na świecie pragnął opuścić na zawsze to okropne, szare i przerażające miejsce. Jednak był realistą (a raczej pesymistą) i zdawał sobie sprawę, że graniczy to z cudem, więc nie chciał żyć złudzeniem. Nikt nie przychodził do tego sierocińca, a nawet jeśli, to ludzie woleli adoptować małe dzieci. Wątpił, żeby ktokolwiek zechciał wziąć do siebie kogoś, kto miał więcej niż dwanaście lat, a tym bardziej siedemnastoletniego Yoongiego. W głębi duszy chciał wierzyć w opowieść Hoseoka, pragnął, żeby cokolwiek dawało mu nadzieję, ale nie potrafił. Spojrzał na swoich przyjaciół, którzy wygłupiali się w najlepsze i uśmiechnął się lekko. Byli wszystkim, co miał.

Dzień chylił się ku końcowi. Chłopcy spali już smacznie w swoich łóżkach, poza Yoongim. Leżał tak już dobrą godzinę wpatrując się w ciemność, kiedy nagle usłyszał dziwny dźwięk, coś jakby świst. Zignorował to, lecz po chwili znów go usłyszał, tylko o wiele głośniej. Podszedł do okna, ale jedyne co zobaczył, to zaśnieżoną przestrzeń. Już miał wracać do łóżka, gdy ponownie rozległ się gwizd. Zdezorientowany otworzył okno i omal się nie przewrócił, kiedy jego oczom ukazał się ogromny, mosiężny parowóz, który stał tuż pod sierocińcem. W pierwszej chwili pomyślał, że to sen. No bo jakim cudem pociąg mógł od tak tu zajechać, skoro nie ma tutaj nawet torów? Po chwili stwierdził jednak, że powinien to zbadać.

Założył swoje zapasowe buty, ukryte w pudełku pod łóżkiem i wyszedł przez okno, podążając w stronę bramy. O dziwo nie czuł zimna, mimo iż miał na sobie jedynie dresy i bluzę. Niepewnym ruchem i najciszej jak potrafił, otworzył skrzypiącą, zardzewiałą bramę. To i tak sen, więc nikt mi niczego nie zrobi, pomyślał. Podszedł powoli do maszyny, z której wyszedł konduktor i rzekł:

crystal snow; taegiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz