8
Dni i tygodnie mijały niesamowicie szybko. Lekcje kończyły się prawie w tym samym momencie co zaczynały, uczniowie chodzili struci po korytarzach. Liczyła się tylko nauka i nauka. Nic nie miało sensu.
Spotykałam się z Harry'm co tydzień. Chłopak robił tak wielkie postępy w Starej Magii, że napawająca mnie przez to duma widoczna była na kilometry. Harry nie tylko się starał, ale chyba naprawdę rozumiał o co chodzi w tej dziedzinie magii. Łapał wszystko tak szybko, że naprawdę mogłam mu zazdrościć takiej głowy. Mi osobiście zajęło to parę lat... Jemu ledwie pięć do siedmiu spotkań.
Na trzecim z nich Harry opanował Język Smoków do perfekcji.
— Powstać — powiedziałam.
— Alok.
— Ziemia.
— Gol.
— Zawsze.
— Mahfaeraak.
— No dobrze... Nadzieja umiera ostatnia.
— Hind dinok laat.
Na czwartym spotkaniu używał prostych zaklęć, a na piątym zaczął uczyć się teleportacji, jednak to akurat nie udawało się tak, jak tego chcieliśmy.
Był czwartek i siedziałam w fotelu przy kominku, próbując zebrać myśli. Widok ognia wyprawiał ze smokami cuda, dlatego bardzo łatwo było mi się przy nim skupić. Myślałam o Malfoy'u, choć tak naprawdę nie wiedziałam czemu.
Ciągle widziałam jego szare oczy, intensywnie się we mnie wpatrujące podczas lekcji. Widziałam jak przeczesuje swoje włosy palcami, by wyglądały jak nieuczesane. Choć ciągle próbowałam przestać o nim myśleć — nie udawało mi się.
Pewnie, że mi się podobał. Był naprawdę przystojny i zapierał dech w piersiach niejednej dziewczynie w tej szkole. Do tego był cholernie tajemniczy, co jeszcze bardziej dodawało mu roku. Rozciągał wokół siebie aurę wyższości i sprawiał, że każdy czuł się przy nim wyjątkowo. Jednak był mi przeznaczony, co... Było powodem, dla którego w ogóle nie rozmawialiśmy od tamtej nocy. Siedzieliśmy razem na zajęciach czy przy stole, uczyliśmy się na ten sam przedmiot i rozmawialiśmy z Zabinim, choć ze sobą nie zamieniliśmy ani słowa. Okazało się, że mimo tego, że jesteśmy sobie przeznaczeni, oddalamy się od siebie z każdym dniem.
Aż wreszcie, podczas kolejnej z serii bezsennych nocy, do mojego pokoju wleciał liścik. Rozwinęłam pergamin i przeczytałam pochyłe pismo.
Co dokładnie znaczy "być sobie przeznaczonym"? D.M.
Westchnęłam, kręcąc głową, jakby chłopak mógł mnie widzieć.
Problem tkwił w tym, że bardzo mało wiedziałam o tej dziedzinie magii. Owszem, kiedyś słyszałam o obiecywaniu sobie ludzi, ale nigdzie nie słyszałam o zastosowaniu tego w praktyce. Bądź co bądź, tylko mała grupka ludzi na całym świecie potrafiła posługiwać się aż tak dobrze starą magią, a to, że dwójka z nich uczęszczała do tej samej szkoły magii było naprawdę wielkim zbiegiem okoliczności.
Musiałabym wezwać Catherine, to ona ma księgi. L.
Odpowiedź przyszła po minucie.
Zrób to. D.M.
Przewróciłam oczami i zabrałam się za odpisywanie, gdy przyszła kolejna kartka.
Wiem kiedy przewracasz oczami. D.
Moje przyjaciółki śpią, Cat tego nie uszanuje. L.
CZYTASZ
STARA MAGIA draco malfoy, hp ( 1&2 )
FanfictionMinisterstwo Magii z satysfakcją stwierdziło, że jestem martwa. Zlecony przez nich mord na mojej rodzinie uważali jako potrzebny, by chronić całą magiczną społeczność. Takie właśnie było Brytyjskie Ministerstwo - okrutne, dążące do celów po trupach...