2
Głos, który usłyszałem, wibrował mi w głowie od kiedy jak w amoku zacząłem przedzierać się przez Wielką Salę w kierunku wyjścia. Czułem się jak przyciągany słońcem Ikar — nie przestałem biec dopóki nie znalazłem się w miejscu, w którym pozwoliłem jej ciału spłonąć. Przełamany kamienny stół, przy którym dziesięć lat temu odbyła się ceremonia wydawał się nietknięty biegiem czasu.
Nawet go nie dotknąłem, obawiałem się tego, co może się wtedy stać. To przeklęte wydarzenie i sam fakt, że na nie pozwoliłem, prześladowało mnie przez pierwsze pięć lat. Co noc śniło mi się jej ciało; słyszałem jej głos, krzyczała, błagając, żebym jej nie spalał, że jest jeszcze nadzieja. Wyrzuty sumienia, jakie mnie wtedy dopadły były najgorszym, co spotkało mnie w życiu. A wszystko to z powodu jedynej dziewczyny, który zwojowała moje serce.
— Nie powinieneś tu przychodzić, Draco — usłyszałem za sobą głos Catherine. Przyjaciółka oparła głowę o moje ramię. — Z tym miejscem wiążą się złe wspomnienia.
— Złe... — powtórzyłem jej słowa. — Catherine, jeśli jesteś tu by zepsuć tę chwilę to równie dobrze mogło by cię tu nie być. Proszę, odpuść dziś. Nie lubiłaś jej... Trudno. Ale pozwól mi...
Moje prośby nie zostały wysłuchane.
— Nigdy nie zapomnę tego, jak długo siedziałeś przy jej ciele, choć i tak było wiadomo, że ona nie wróci. Naprawdę ją kochałeś.
— Tak, kochałem ją — uśmiechnąłem się drwiąco pod nosem.
Catherine nie miała pojęcia o więzi, jaka łączyła mnie i jej siostrę, przez co nie miała pojęcia, jak dalekie jest to od prawdy. Obiecani sobie nie kochali się w ziemski sposób... Oni... My... My byliśmy dla siebie wszystkim odkąd pozwoliliśmy sobie na taki bieg rzeczy. Niemożność pokochania kogokolwiek... To było okrutne, naprawdę okrutne, ale obrazowało, jak wielkim uczuciem można kogoś darzyć, gdy nie kocha się nikogo i niczego innego.
— Draco, ja... — Zadrżał jej głos.
— Tu jesteś, Cat! — krzyknął ktoś za nami, tak, że lekko się wzdrygnąłem. Odwróciłem się na pięcie i spiorunowałem dziewczynę, która szła w naszą stronę z uniesioną głową. — Blaise cię szuka — powiedziała, kładąc nacisk na każde słowo z osobna.
Szczerze powiedziawszy myślałem, że wyniknie z tego jakaś kłótnia, ale Cat tylko kiwnęła głową i odeszła. Odwróciłem się od nich i znowu zacząłem wpatrywać się w przełamany, kamienny stół.
Musisz wiedzieć
Że Catherine mogła
Wybrać inaczejPonownie tego dnia usłyszałem jej głos. Miałem wrażenie, że te słowa już kiedyś padły z jej ust, gdy z całej siły próbowałem sobie je przypomnieć. Usłyszałem szelest liści za mną i odwróciłem się z uniesioną wysoko różdżką, ale nikogo tam nie było. Zaczynałem wariować. Zaczynałem wariować.
Wróciłem do Wielkiej Sali pozornie uspokojony. Nikt nie zwracał na mnie uwagi, gdy przedzierałem się przez tłum w stronę miejsca, gdzie zostawiłem matkę. Na podeście stała McGonagall i, ku mojemu zdziwieniu, wspominała zamordowanego przez Voldemora Snape'a. Mój ojciec chrzestny okazał się znakomitym agentem o wielu warstwach.
Ścisnąłem pięści wiedząc, że złym pomysłem było wracanie tutaj.
Matka rozmawiała z ciemnowłosą kobietą, na oko będącą w moim wieku. Nie przypominała mi nikogo znajomego, dlatego zaintrygowany podszedłem bliżej. Już charakterystyczny głos kobiety ściągnął mnie na ziemię. Pansy Parkinson zmieniła się na przestrzeni tych dziesięciu lat. Nie wyglądała już jak mops, tylko jak wysoko postawiona, zamożna czarodziejka. Miała na sobie czerwoną sukienkę i gdy tylko mnie zobaczyła, zatrzepotała rzęsami.
CZYTASZ
STARA MAGIA draco malfoy, hp ( 1&2 )
FanfictionMinisterstwo Magii z satysfakcją stwierdziło, że jestem martwa. Zlecony przez nich mord na mojej rodzinie uważali jako potrzebny, by chronić całą magiczną społeczność. Takie właśnie było Brytyjskie Ministerstwo - okrutne, dążące do celów po trupach...