Rozdział 6

11.4K 543 682
                                    

Weszłam do szkoły, czując na sobie wzrok każdej osoby. Dlaczego? Odpowiedź jest bardzo prosta. Przyszłam do szkoły z żółtymi końcówkami włosów.

Wczoraj po wyjściu Bradena szorowałam je i to dość mocno. Moja siostra użyczyła, mi czegoś na wzór wybielacza do włosów, ale jak na złość skończył się, zaraz przed tym, jak chciałam wyczyścić końcówki. Będę musiała iść do fryzjerki i je podciąć. Albo zafarbować.

Weszłam do szatni, gdzie stała już Jessica. Gdy mnie zobaczyła, natychmiast przybrała minę wściekłej wiewiórki.

Ach, te żarty o rudych dziewczynach.

-Jesteś na mnie nadal zła? -spytałam dziewczynę, chociaż wiedziałam jaka jest odpowiedź. Ona pokazała tylko zamyknięcie ust i wyrzucenie klucza za siebie. Jak dziecko w przedszkolu.

-Już nie kłócę się z Bradenem. Pogodziliśmy się.

Dziewczyna spojrzała na mnie podejrzliwie. W tym samym czasie do szatni wszedł Braden. Na jego widok parsknęłam śmiechem. Całą górę swoich włosów miał uplamioną niebieską farbą. Chłopak spojrzał na mnie gniewnie.

-Z czego rży... śmiejesz się Megan? - spytał chłopak. Żyłka na jego czole wskazywała na złość, jaka w nim buzowała.

-Z cie... z tego dziwnego ciśnienia atmosferycznego. Też wyczuwacie tę dziwną aurę - powiedziałam zataczając pętlę w powietrzu.

Ta dwójka spojrzała na mnie jak na idiotkę, posyłając spojrzenia typu ,,serio?".

-Oj, dobra nie ważne. Ważne jest to, że ja i Braden się lubimy prawda? - spytałam Bradena. Już chciał kiwać głową na "nie", jednak pod naporem mojego natarczywego spojrzenia, kiwnął twierdząco głową. Podszedł też do mnie, w celu objęcia mojej osoby.

Fe.

-Widzisz kochanie, ja i Megan to teraz prawdziwi przyjaciele. Prawda Megi? - spytał chłopak akcentując ostatnie słowo. Wręcz nie cierpię, gdy ktoś zwraca się do mnie Megi.

-Oczywiście Bradi - parsknęłam biorąc jego policzki w moje dłonie, szarpiąc, jak to w zwyczaju mają robić babcie.

Chłopak uśmiechnął do tylko i dość mocno uszczypnął mnie w plecy. Wygięłam się, przez co Jessica spojrzała na mnie, przekrzywiając głowę.

-Um, coś ci jest? - spytała w końcu Jessica. Myślałam, że już nigdy się nie odezwie.

-Ja, ja tylko dzisiaj źle spałam. Takie wygięcia są wtedy normalne - odpowiedziałam na poczekaniu. To była chyba najgłupsza wymówka na świecie.

-Więc nie gniewasz się już? - spytał Braden. W tej chwili byłam mu wdzięczna, że się odezwał. Kto wie, ile jeszcze wymówek musiałabym wymyślić.

-Ugh, nie potrafię się na was długo gniewać. Chodźcie tu - rozłożyła ręce, gotowa do przytulenia. Ja, jak to ja nie podeszłam, za to Braden wtulił się w dziewczynę.

-Wiecie, zaraz mamy lekcje. Może już pójdziemy.

-A, tak, tak, idziemy - powiedziała Jessica, wyprzedzając mnie i Bradena.

Od razu spojrzałam na chłopaka. W tym samym momencie zaczęliśmy się przepychać. Jednocześnie ja i on chcieliśmy dogonić Jessice szybciej. Wspominałam już, że uwielbiamy konkurować?

Gdy się przepychaliśmy, Jessica odwróciła się do nas. Byłam akurat w pozycji spychania Bradena na ścianę.

-Wiesz, takie tam ćwiczenia na kręgosłup - powiedziałam do Jessici, wyginając się co jakiś czas. Nie uwierzyła zbytnio w moją odpowiedź.

Meet meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz