Siedziałam właśnie na skórzanym, białym fotelu.
Lubiłam na nim siedzieć, ponieważ to z nim mam dużo wspaniałych wspomnień. To na nim mama czytała mi bajki na dobranoc. Zawsze, gdy tam zasypiałam przekładała mnie na łóżko. Albo, gdy płakałam, ponieważ mój były chłopak - Josh ze mną zerwał. Jessica siedziała ze mną wtedy, podając chusteczki dla takiego usmarkańca, jak ja.
-Boże, ale mnie wytraszyłaś - rudowłosa złapała się za serce.
-Już na fotelu nie można sobie posiedzieć? - spytałam retorycznie.
-Można, ale nie z miną jaguara - zaśmiała się. Rzeczywiście, miałam spiętą twarz.
-Jak zdrówko? - spytałam, patrząc na dziewczynę, która wypijała wodę stojącą obok mojego łóżka.
-Kac morderca, nie ma serca - zaśmiała się niemrawo. Uśmiechnęłam się, jednak o czymś sobie przypomniałam.
-Mogę cię o coś spytać?
Spojrzała na mnie z ukosa, kończąc wodę. Odetchnęła i zgniotła butelkę, rzucając ją na moje biurko.
-O co chodzi?
-Wczoraj powiedziałaś mi, że na tej imprezie wydarzyło się za dużo - westchnęłam - czyli?
Jessica przełknęła ślinę.
-Ja tak mówiłam? - spytała, na co przytaknęłam - musiało mi się coś pokićkać.
Machnęła ręką, nerwowo rozglądając się po moim pokoju. Chciałam jeszcze coś powiedzieć, ale dziewczyna mi to uniemożliwiła.
-Wiesz co? Chyba zadzwonię do Bradena - powiedziała, po czym wyszła z pokoju po drodze zabierając swój telefon.
Czasami mam wrażenie, że Jess żyje we własnym świecie. Potrafi ze mną rozmawiać o ciuchach, a chwilę później zmienić temat na naukę. Czasami jest zdrowo rąbnięta. A w tej sprawie coś mi nie pasuje. Rozumiem, mogła się napić, ale nie sądzę, że nic nie pamiętała.
Wstałam z fotela i skierowałam się na dół, po drodze zabierając czarną bluzę. Zeszłam po schodach do kuchni. Zastałam tam Jessicę, która trzymała telefon przy uchu i szklankę w prawej dłoni.
-Dobrze, Braden. Tak...Na pewno...Też cię kocham...Pa misiek - zakończyła połączenie.
Spojrzała na mnie zasmucona, przez co uniosłam brew do góry.
-Braden jest chory. Kupię mu leki i do niego pójdę - powiedziała, jednak chwilę później przybiła sobie ręką w czoło - miałam mieć dzisiaj spotkanie z Cassidy w sprawie projektu fotograficznego.
Słuchałam cały czas dziewczyny, podchodząc do lodówki. Wyjęłam z niej sok pomarańczowy i wlałam go sobie do szklanki. Chwilę później usiadłam na przeciwko dziewczyny.
-Co z tym zrobisz? - spytałam.
Jess chwilę dumała, aż w końcu się uśmiechnęła.
-Ty do niego pójdziesz - wskazała palcem na moją osobę.
Spojrzałam na nią, jak na idiotkę. Rozumiem, że kontakty między nim, a mną się polepszyły, ale nie oznacza to zaraz, że go uwielbiam. Pokazał się z fajnej strony, ale wciąż potrafi zachowywać się, jak debil. Chory umysłowo debil.
-Nie. Za żadne skarby do niego nie pójdę - napiłam się soku, ignorując natarczywe spojrzenie dziewczyny.
-Megi, proszę - złożyła ręce, jak do modlitwy.
Megi. Uh.
-Nie rozumiesz po ludzku? - spytałam - N I E.
-Kupię ci coś słodkiego - zaproponowała.
CZYTASZ
Meet me
Teen Fiction,, Bo to jest właśnie mój świat, nasz świat" Megan to nieogarnięta dziewczyna, z bzikiem na punkcie słodyczy, oraz pasją do śpiewania. Braden to cichy chłopak, z zamiłowaniem do koszykówki i tak jak Megan - do śpiewania. Nie lubią się, jednak nie da...