Rozdział 21

9.5K 414 908
                                    


Przewróciłam się na plecy i spojrzałam w sufit. Pojedyńcza łza spłynęła mi po policzku, a chwilę później kolejne. Czułam się źle. Wręcz fatalnie. Zdradził mnie. Zdradził z tą głupią wywłoką. Już drugi chłopak uważa, że jestem do niczego.

Usłyszałam, że ktoś wchodzi po schodach, a następnie w progu moich drzwi pojawiła się Jessica. Nie była umalowana, ładnie ubrana, a nawet uczesana. Przyszła w zywykłym szarym dresie składającym się z bluzy i za dużych spodni. Na jej głowie był istny armagedon. Ni to kok, ni to kucyk.

-Skarbie - mruknęła i podeszła do mnie.

Objęła mnie swoimi małymi ramionkami. Schowałam głowę w jej ramieniu. Czułam, że w tym miejscu robi się duża, mokra plama.

-Masz mokrą koszulkę - wyłkałam w jej ramię.

-Widzisz? Dopiero co cię zobaczyłam, a już jestem mokra - zaśmiała się, na co wybuchnęłam śmiechem.

Odsunęłam sie od dziewczyny i wytarłam policzki. Na twarzy dalej miałam wielki uśmiech. Uwielbiam ją. Mimo, że czasem jest głupia, walnięta, czy chora umysłowo. Kocham ją. Potrafiła przejść przez całe miasto, wyglądając, jak dziewczyna Jokera, ale żeby tylko mnie pocieszyć.

-Jesteś nienormalna - zaśmiałam się.

-Też cię kocham, skarbie - parsknęła i podeszła do mojej toaletki. Zaczęła przeglądać pomadki, perfumy, fluidy. - pasowałby mi? - wskazała na tubkę z ciemnym fluidem.

-Nie, będziesz będziesz nim wyglądała, jak skunks - powiedziałam, a dziewczyna odwróciła się do mnie z otwartą buzią.

-Świnia - zaśmiała się i rzuciła we mnie szczotką do włosów.

-Auć - mruknęłam.

Jessica wybuchła śmiechem i rzuciła się na łóżko. Leżała obok mnie i patrzyła na moją czerwoną i płaczu twarz. Skwasiła się, a po chwili uśmiechnęła.

-Nie płacz przez tego palanta - uśmiechnęła się.

-Czy ja jestem aż tak beznadziejna? - mruknęłam i schowałam twarz w dłoniach.

Moje emocje tworzą jeden, wielki rollercoaster. Jest mi smutno, czuję się przygnębiona i do niczego. Z drugiej strony cieszę się, że dowiedziałam się jaki jest. Może i kosztem własnym, ale się dowiedziałam. W dodatku czuję dziwne uczucie, kiedy Braden mnje przytula. Nie wiem, motylki w brzuchu? Szczęście?

-Nie, Megan - wzięła moje dłonie z twarzy, swoimi małymi rączkami. - jesteś cudowna.

-Tak, dlatego te małe gówno mi go odbiło - mruknęłam i wytarłam łzę z wilgotnego policzka. - chociaż, między nami i tak się nie układało.

Dziewczyna westchnęła cicho i spojrzała w sufit. Wydawała się być z jakiegoś powodu smutna. Może i z pozoru jest szczęśliwa, ale to tylko maska.

-Między mną, a Bradenem też się nie układa. Chyba podoba mu się inna - mruknęła cicho i przymknęła oczy.

Co? Bradenowi podoba się inna? Graciel? Nie, to nie możliwe. On nie jest taki. Przecież kocha Jess. Tak, najważniejsza jest Jessica i jej uczucia.

-Proszę cię, on kocha tylko i wyłącznie ciebie - powiedziałam i usiadłam.

Przeraziłam się swoim wyglądem. Potargane, przetłuszczone włosy. Krosty na czole, czerwone wory pod oczami i nie do końca zmyty makijaż. Wyglądam jak siedem nieszczęść.

-Zwróć uwagę na jego zachowanie, będziesz wiedziała, że jest coś na rzeczy - powiedziała, po czym usiadła i wzięła szczotkę, którą wcześniej we mnie rzuciła. Zaczęła rozczesywać moje potargane włosy. - tornado.

Meet meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz