Rozdział 7

11.4K 466 616
                                    

Ten tydzień minął mi błyskawicznie. We wtorek, od razu po przekroczeniu progów szkoły, Jessica wystrzeliła jak torpeda z pytaniami, na temat mojej domniemanej "randki" z Lucasem. Odpowiedziałam tylko jeden, jedyny raz. Moja odpowiedź brzmiała:

-Było fajnie.

I tyle. Po nieudolnych próbach wypytywania mnie, poddała się. Miłym zaskoczeniem było dla mnie to, że ja i chłopak zaczęliśmy spędzać razem czas. Lucas ma niesamowite poczucie humoru, które tylko ja i on rozumiemy.

Dzisiejszy dzień postanowiłam spędzić z moją mamą. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz spędzałyśmy razem czas. Ba, kiedy, tak jak w tym przypadku, razem gotowałyśmy. Ugniatałyśmy właśnie, coś na wzór masy drożdżowej.

-Megan, podaj mi proszę, cynamon.

-Jesteś pewna, że dodawanie cynamonu, to będzie dobry pomysł? Ciocia Polly, źle na niego reaguje, a chyba nie chcemy po raz kolejny, wielkiego czyszczenia sedesów.-powiedziałam, przez co moja matka, lekko się zaśmiała

Jutro, czyli w sobotę ma do nas przyjechać moja ciotka Polly, wraz ze swoim mężem-Joshem, i o zgrozo, swoją córką-Maddie. Mieszkają w Kanadzie, a w tym roku wybierają się na zlot maniaków lalek. Ta rodzina to istni wariaci. Zaczynając od ciotki Polki, która po zjedzeniu cynamonu, rozsadza każdy sedes, kończąc na Maddie, która rzekomo jest modelką. Tsa, chyba na wysranowie.

-Może już go toleruje.-powiedziała, z lekkim uśmiechem.

-Dobrze, ale to ty będziesz po niej czyściła ubikacje. Co roku to samo i co roku składa to, na nasze paskudne jedzenie, które dziwnym trafem natychmiastowo znika z talerzy - powiedziałam podając jej przyprawę.

-Dobrze, już dobrze - powiedziała sypiąc trochę przyprawy do masy drożdżowej. - może włączysz jakąś piosenkę z kaset? Tak, rock'n roll. To jest to - powiedziała udając grę na gitarze. Wybuchłam śmiechem, gdy to zobaczyłam.

Z moją mamą było tak. Miewała swoje humorki, ale to chyba tak jak każda kobieta, jednak w dużej mierze była jedną z tych mam, które są wyluzowane.

Mogłyśmy razem spędzać czas i to dużo, tylko problem tkwi w tym, że często mamy inne zdania. Raz miałyśmy zamawiać wspólnie jedzenie. Ja uparłam się na sushi, a moja mama na makarony. Skończyło się na tym, że pokłócone siedziałyśmy w oddzielnych pokojach. Chyba dlatego też nie jeździmy razem na wakacje. Wtedy zapewne musiałybyśmy wracać innymi liniami lotniczymi.

-Pozostańmy przy popie może -zasugerowałam, ponieważ moja mama, zaczęła poruszać się tak, jak tego wolałabym nie widzieć.

-Przy nim się łatwiej tańczy.-powiedziała wyjmując papier do pieczenia, by wstawić ciasto do piekarnika.

Posłusznie włożyłam kasetę do radia. Na moje szczęście, zaczęła płynąć piosenka Justina Timberlake'a ,,Can't stop the feeling".

Razem z mamą zaczęłyśmy rytmiczne tańczyć. Kiedy zapoznałyśmy się z nutami, darłyśmy się w niebogłosy. Ja wzięłam ścierkę i czyściłam komody, figurki i wszystko co się kurzy. Moja mama zaś nakładała te glutopodobne coś na blachę.

Po parunastu następnych piosenkach, wszystko było czyste i gotowe na przyjazd naszej szurniętej rodzinki.

-Córciu, pójdę już spać. Chce się psychicznie przygotować na przyjazd mojej siostry.-posłała mi rozbawione spojrzenie.

-Dobrze, um, mamo, mogę ci zadać pytanie?-spytałam, patrząc na jej zmęczone oczy. Nie jestem zdziwiona. Jest już po dziesiątej.

-Tak?-pardziej spytała, niż odpowiedziała.

Meet meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz