Rozdział 19

10.3K 399 1.1K
                                    

  Położyłam się na łóżko z głośnym westchnieniem. Jestem zmęczona. Wczoraj po treningu czułam się wypluta i pozbawiona jakiejkolwiek energii. Dzisiaj z racji tego, że była sobota, moja mama wymyśliła sobie porządki. Odkurzanie, wycieranie kurzy i te sprawy. Prosiłam ją czy mogę nie sprzątać, ponieważ mam randkę. Nie zgodziła się, dlatego też teraz padnięta leżę na łóżku, chociaż za godzinę mam randkę.

Wstałam i poszłam do łazienki, aby spłukać z siebie pot. Użyłam bananowego żelu do ciała i truskawkowego na włosy. Wyszłam z kabiny i zrobiłam sobie turban na głowie.

Czy to normalne, że nawet w nim wyglądam jak ziemniak?

Zrobiłam lekki makijaż i przeszłam do swojego pokoju. Postanowiłam, że dzisiaj ubiorę jeansy z dziurami i białą koszulę w kwiatki. Ustałam przed lustrem i uśmiechnęłam się do siebie. Wyglądałam dobrze.

Nah, świetnie.

Spojrzałam na swoje włosy. Przecież nawet ich nie wysuszyłam. Pędem pobiegłam do łazienki i wzięłam suszarkę, po czym zaczęłam suszyć włosy. Rozczesałam je i po wyłączeniu wszystkiego wyszłam z pokoju. Zabrałam z komody czarną torebeczkę i swój telefon.

Na dole zastałam moją mamę, która przy małym lustereczku malowała brwi.

-Na jaki seans idziecie? - spytałam podchodząc do lodówki i wyjmując z niej sok grejfrutowy.

-Erick kupił bilety na jakąś komedię - powiedziała, odkładając na blat kredkę. - o której będziesz?

-To zależy od tego, czy będzie fajnie - mruknęłam i napiłam się soku. Od razu się skrzywiłam. To było strasznie gorzkie. - fuj, nie dobre.

Kobieta zaśmiała się i pomalowała usta szminką fioletową.

-Wiesz, musisz go zaprosić do nas na obiad. Muszę go w końcu poznać - uśmiechnęła się.

-Jasne - zaśmiałam się i poszłam włożyć buty. - miłego wieczoru!

Wyszłam na zewnątrz, gdzie czekał na mnie Lucas. Oparł się o samochód i patrzył wprost na mnie. Wyglądał... cudownie. Włosy jak zwykle uniósł w górę. Ubrał się w ciemne jeansy i opiętą, habrową koszulę.

Gdy mnie zobaczył rozłożył ręce. Zaśmiałam się i podeszłam do chłopaka. Wtuliłam się w jego klatkę piersiową, tym samym zaciągając się cytrusowymi perfumami.

-Chodźmy już. Moja mama stoi w oknie i na nas patrzy - mruknęłam w jego tors i odsunęłam się od chłopaka.

-Co? - spytał.

Kiwnęłam głową w stronę mojego domu. Chłopak spojrzał na duże okno, w którym poruszyła się firanka. Uśmiechnął się i otworzył mi drzwi.

-W końcu jestem twoim chłopakiem, więc nie powinno być to dla niej nic nowego - zaśmiał się i zamknął mi drzwi.

Okrążył pojazd i usiadł po prawej stronie. Włożył klucze do stacyjki i odjechał.

-Uważa tak samo. Zaprasza cię na obiad - powiedziałam i spojrzałam na chłopaka. - tylko nie wiem kiedy.

-Cóż, kiedyś na pewno - zaśmiał sie i położył rękę na moim kolanie.

Uśmiechnęłam się i położyłam swoją dłoń na jego.

-Właściwe to Jess i Braden już są? - spytałam.

-Tak, już od jakiś... - mruknął i spojrzał na swój czarny zegarek, znajdujący się na jego lewym nadgarstku - trzydziestu minut.

-Co?! - niemalże krzyknęłam. Wiem, że Braden nie lubi gdy ktoś się spóźnia, dlatego też sam nigdy tego nie robi.

Meet meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz