Położyłam się na łóżko z głośnym westchnieniem. Jestem zmęczona. Wczoraj po treningu czułam się wypluta i pozbawiona jakiejkolwiek energii. Dzisiaj z racji tego, że była sobota, moja mama wymyśliła sobie porządki. Odkurzanie, wycieranie kurzy i te sprawy. Prosiłam ją czy mogę nie sprzątać, ponieważ mam randkę. Nie zgodziła się, dlatego też teraz padnięta leżę na łóżku, chociaż za godzinę mam randkę.
Wstałam i poszłam do łazienki, aby spłukać z siebie pot. Użyłam bananowego żelu do ciała i truskawkowego na włosy. Wyszłam z kabiny i zrobiłam sobie turban na głowie.
Czy to normalne, że nawet w nim wyglądam jak ziemniak?
Zrobiłam lekki makijaż i przeszłam do swojego pokoju. Postanowiłam, że dzisiaj ubiorę jeansy z dziurami i białą koszulę w kwiatki. Ustałam przed lustrem i uśmiechnęłam się do siebie. Wyglądałam dobrze.
Nah, świetnie.
Spojrzałam na swoje włosy. Przecież nawet ich nie wysuszyłam. Pędem pobiegłam do łazienki i wzięłam suszarkę, po czym zaczęłam suszyć włosy. Rozczesałam je i po wyłączeniu wszystkiego wyszłam z pokoju. Zabrałam z komody czarną torebeczkę i swój telefon.
Na dole zastałam moją mamę, która przy małym lustereczku malowała brwi.
-Na jaki seans idziecie? - spytałam podchodząc do lodówki i wyjmując z niej sok grejfrutowy.
-Erick kupił bilety na jakąś komedię - powiedziała, odkładając na blat kredkę. - o której będziesz?
-To zależy od tego, czy będzie fajnie - mruknęłam i napiłam się soku. Od razu się skrzywiłam. To było strasznie gorzkie. - fuj, nie dobre.
Kobieta zaśmiała się i pomalowała usta szminką fioletową.
-Wiesz, musisz go zaprosić do nas na obiad. Muszę go w końcu poznać - uśmiechnęła się.
-Jasne - zaśmiałam się i poszłam włożyć buty. - miłego wieczoru!
Wyszłam na zewnątrz, gdzie czekał na mnie Lucas. Oparł się o samochód i patrzył wprost na mnie. Wyglądał... cudownie. Włosy jak zwykle uniósł w górę. Ubrał się w ciemne jeansy i opiętą, habrową koszulę.
Gdy mnie zobaczył rozłożył ręce. Zaśmiałam się i podeszłam do chłopaka. Wtuliłam się w jego klatkę piersiową, tym samym zaciągając się cytrusowymi perfumami.
-Chodźmy już. Moja mama stoi w oknie i na nas patrzy - mruknęłam w jego tors i odsunęłam się od chłopaka.
-Co? - spytał.
Kiwnęłam głową w stronę mojego domu. Chłopak spojrzał na duże okno, w którym poruszyła się firanka. Uśmiechnął się i otworzył mi drzwi.
-W końcu jestem twoim chłopakiem, więc nie powinno być to dla niej nic nowego - zaśmiał się i zamknął mi drzwi.
Okrążył pojazd i usiadł po prawej stronie. Włożył klucze do stacyjki i odjechał.
-Uważa tak samo. Zaprasza cię na obiad - powiedziałam i spojrzałam na chłopaka. - tylko nie wiem kiedy.
-Cóż, kiedyś na pewno - zaśmiał sie i położył rękę na moim kolanie.
Uśmiechnęłam się i położyłam swoją dłoń na jego.
-Właściwe to Jess i Braden już są? - spytałam.
-Tak, już od jakiś... - mruknął i spojrzał na swój czarny zegarek, znajdujący się na jego lewym nadgarstku - trzydziestu minut.
-Co?! - niemalże krzyknęłam. Wiem, że Braden nie lubi gdy ktoś się spóźnia, dlatego też sam nigdy tego nie robi.
CZYTASZ
Meet me
Подростковая литература,, Bo to jest właśnie mój świat, nasz świat" Megan to nieogarnięta dziewczyna, z bzikiem na punkcie słodyczy, oraz pasją do śpiewania. Braden to cichy chłopak, z zamiłowaniem do koszykówki i tak jak Megan - do śpiewania. Nie lubią się, jednak nie da...