Rozdział 17

10K 399 933
                                    

Rozdział nie sprawdzony.

Po przeczytaniu wiadomości rzuciłam telefon na bok. Zaczęłam szybciej oddychać. Usiadłam prosto i zaczęłam rozglądać się po pokoju. Ktoś mnie obserwuję. Dzień w dzień siedzi przy moim domu i śledzi mój każdy ruch. Chory popapraniec.

Podeszłam do okna i odsłoniłam żaluzję. O mało co nie krzyknęłam, gdy zauważyłam osobę w czarnym stroju, stojącą naprzeciwko mojego domu. Owa osoba stała z rękoma w kieszeniach bluzy, patrząc centralnie na mnie. Nie.mogłam stwierdzić czy jest to kobieta, czy mężczyzna. Miała zasłoniętą twarz.

Po chwili wpatrywania się we mnie, mój prześladowca zniknął w parku. Odwróciłam się i zjechałam po ścianie na podłogę. Może i wcześniej napisał do mnie nieznany numer, ale był to Lucas. A teraz? Nie wiem nawet z kim mam do czynienia. Czym ja komuś zaszkodziłam? Jestem zwykłym człowiekiem, który uwielbia zamknąć się w domu na każdy spust i nie wychodzić do ludzi. Czy komuś to przeszkadza? Czy właśnie dlatego ktoś mnie zastrasza?

Nie wiem ile tak siedziałam. Godzinę? Dwie? Obudziła mnie moja mama. Otworzyłam leniwie oczy i spojrzałam na moją rodzicielkę, która kręciła głową na boki.

-Wiem, że jesteś leniwa, ale przejście od parapetu do łóżka to niezbyt wiele - zaśmiała się, podchodząc do okna.

Odsłoniła żaluzję i otworzyła okno. Od razu poczułam świeże powietrze i usłyszałam ćwierkanie ptaków.

-Ubierz się dziecko - powiedziała, po czym dodała. - wszyscy zeszli na śniadanie, tylko ty się guzdrzesz.

Przewróciłam oczami i patrzyłam, jak kobieta wychodzi z pokoju. Jęknęłam, gdy nie zamknęła drzwi. Czy aż tak trudno złapać za klamkę i zamknąć pokój?

Wstałam, uprzednio wzdychając. Jestem wykończona. Tyle rozmyślałam, że nie dałam rady nawet położyć się do łóżka. Bałam się, że za każdym razem, gdy się poruszę, ktoś do mnie napiszę. Lub Bóg wie co zrobi.

Podeszłam do drzwi i je zamknęłam. Odwróciłam się do szafy i wyjęłam z niej szare leginsy oraz granatową bluzę. Podeszłam do mojej toaletki i nie wiem, czy bardziej wystraszył mnie widok tamtej osoby przed domem, czy raczej moje odbicie w lustrze. Miałam wielkie sińce po oczami, więc wiem, że bez dobrego kolektora się nie obejdzie. Na dodatek byłam strasznie blada, a moje dotychczas pełne, różowe usta, stały się wyblakłe.

Natychmiast wzięłam pierwszy lepszy korektor stojący na szafeczce toaletki i nałożyłam go na twarz. Od razu lepiej. Usta pomalowałam żurawinową pomadką, a włosy po rozczesaniu związałam w niskiego kucyka.

Po przebraniu się zeszłam na dół, gdzie zastałam swoją mamę zaparzającą kawę, Erick'a czytającego gazetę i Amandę wieszającą obraz na ścianie. Szkoda tylko, że na codzień to tak nie wygląda. Rano nie mogę nacieszyć oczu widokiem kochającego ojca, troskliwej matki i radosnej siostry.

-Dzień dobry! - krzyknęłam.

-Co się tak drzesz? Ogłuchnę przez ciebie - mruknęła moja siostra, masując uszy.

Zaśmiałam się i weszłam do kuchni. Od razu spotkałam się z życzliwym uśmiechem bruneta. Podeszłam do blatu. Stały na nim naleśniki i różne dodatki. Nałożyłam sobie jednego i polałam to sosem klonowym. Wprawdzie zjadłabym więcej, jednak nie chcę, aby Erick pomyślał, że moja mama hoduje w domu prosiaka. Dlatego też rzucę się na jedzenie, gdy wróci do swojego mieszkania.

-Co tak mało, skarbie? - spytała moja mama, wskazując na mój talerz.

-A, wiesz, nie jestem głodna - mruknęłam i skierowałam się na górę. - cześć!

Meet meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz