Prolog

9.5K 438 211
                                    


-Masz jakiś plan, żeby odkupić szkody? - zapytał poważnie.
Mimo, że i tak pewnie nie założyłby tej marynarki ponownie.
Harry otworzył szerzej oczy i poczuł, jak krew buzuje mu w żyłach. W sumie czego on się spodziewał po nadzianym modelu, który śpi na pieniądzach?

- P-Przepraszam.- rzekł, zagryzając swoją dolną wargę trochę za mocno.- Nie mam, jeszcze.- dodał, aby nie wydać swojej nieśmiałości zbyt szybko, bo w końcu rozmawiał z kimś porządniejszym od niego, a ta marynarka zapewne kosztowała więcej niż całe jego życie.

Gdy Louis wpatrywał się w niego bezczelnie, Harry zauważył, że jego twarz nie wyrażała żadnych emocji, teoretycznie tak samo jak dziś gdy wchodził do poprzedniego klubu.
Louis prychnął pod nosem i pociągnął jego rękę, tak, że był bliżej niego. I to różnicy nawet nie stanowiła różnica wzrostu czy to, że stali na środku klubu.

-Jeszcze? - zapytal, trochę prześmiewczo, jednak jego oczy pozostawały puste - myśl, słońce. Nie mam całego wieczoru.

To po co ze mną jeszcze rozmawiasz?- pomyślał sobie Harry i zmarszczył brwi chcąc być tak samo odważnym w rzeczywistości tak, jak był w swojej głowie. Nie miał zasadniczo pojęcia jak mógłby zapłacić za swój błąd, bo był od zawsze bezradny w takich sprawach. Louis przyciągnął go do siebie zdecydowanie za blisko, dlatego policzki wyższego już dawno płonęły i nic nie mógł temu zaradzić, bo taki już był.

- M-m-może jest coś, co byś chciał ode mnie w zamian?- westchnął Harry, czując jak głośna muzyka dudni mu w głowie i rozchodzi się na karku w formie przyjemnych dreszczy.

We were too young | Larry StylinsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz