Chapter 43

2K 140 95
                                    

Louis nie powiedział nic przez całą drogę, nawet nie oczekiwał tego od Harry'ego. Poprostu zmęczony wszedł do domu i ruszył odrazu do łazienki, nie kłopocząc się o zdjęcie butów. Miał zamiar wziąć długa kąpiel w swojej wielkiej wannie.

- L-Louis?- zapytał nagle Harry, gdy szatyn już chciał zamykać drzwi od łazienki.- M-Mogę z tobą?- dodał nie do końca zrozumiale, nie chcąc zostawać samym nawet na krótką chwile. Bał się, nawet nie wiedział czego i być może był to skutek uboczny dalej tej choroby. Zagubił się i ten wieczór byłby idealny, gdyby nie zaczął wymyślać głupich tekstów w jego stronę.

- Tak, jasne. Przepraszam. - westchnął i przyciągnął go do siebie, widząc jego smutny wzrok. On wciąż w głowie miał jego słowa i swoje nieodwzajemnione odczucia względem niego, a może to po prostu tak, że on nie potrafił tego wykryć.- Jaki chcesz płyn?

- Jeśli masz, to czekoladowy.- mruknął wciąż speszony i usiadł na brzegu wanny, która powoli się napełniała, jednak zanim Louis zdążył mu odpowiedzieć, on jak prawdziwy kretyn wpadł do wanny w ubraniach.- Oops - zagryzł mocno dolną wargę, czując jak bolą go plecy po upadku, jednak to zdawało się być po chwili znacznie śmieszniejsze.

Louis zaśmiał się głośno i podszedł do niego, kładąc dłonie na biodrach.
- Brawo - uśmiechnął się szeroko, nadal trochę się z niego śmiejąc i podał mu dłoń. Gdy stanął na chwiejne nogi, kompletnie się niczym nie przejmując przyciągnął go do siebie tak, że woda przesiąkła na jego ubrania.

Zielonooki nawet się nie zastanawiał i odrazu czując przyjemne łaskotki w brzuchu, pocałował Louisa najczulej jak umiał, a następnie spojrzał mu w oczy, jakby bał się jego reakcji. Nie interesowało go to, że był cały mokry i tym samym przenosił wodę na szatyna. Odkąd pamiętał, największą uwagę Harry'ego przyciągały oczy mężczyzny, błękitne, chwilami wyrażające coś więcej niż pustkę, ale wciąż zagadkowe. Wyższy zdjął z siebie przemoczoną koszulkę, a następnie ułożył dłonie na karku Louisa, ponownie składając na jego wargach pocałunek. Louis naparł ustami bardziej na te jego tym samym przechodząc parę kroków i Harry był zmuszony oprzeć się o ścianę, a Louis ułożył dłonie po obu stronach jego głowy.

- Mam czekoladowy - szepnął w jego wargi Tomlinson.

- Ugh - westchnął wyższy, czując podniecenie gdy Louis za każdym razem dominował i nie hamując się nawet przez sekundę, podwinął jego koszulkę do góry, dotykając idealnie zarysowanych mięśni.- D-Dobrze - dodał, zagryzając delikatnie jego dolną wargę, nie mogąc się wystarczająco nacieszyć jej słodkim smakiem.

Starszy odsunął się na chwilę, aby zdjąć swoją koszulkę i rzucić ją gdzieś obok aby po chwili po raz kolejny znaleźć się przy Harrym i przejechać ustami po zarysowanej szczece, przy tym dłonią odpinając jego spodnie. Harry uśmiechnął się niekontrolowanie, ponieważ każdy dotyk szatyna sprawiał mu niezwykłą przyjemność. Odpiął spodnie towarzysza, a po chwili oboje byli już kompletnie nadzy. Styles wtulił się na moment w ciało Louisa, a następnie oderwał się od niego, czekając aż zrobi cokolwiek, ponieważ we wszystkich sytuacjach był okropnie nieporadny oraz nieśmiały. Louis zilustrował jego ciało bez wstydu i przejechał dłonią przez jego brzuch, aż do uda po czym sprawiając, że Harry zaskoczony pisnął, uniósł go pod pośladkami i złączyl ponownie ich usta. Zatrzymał wodę i sprawdził, czy jest odpowiednia. Styles zachichotał nerwowo, chowając się w jego ciele i złożył mu kilka pocałunków na szyi. Czuł się naprawdę szczęśliwy, a to było dla nich najważniejsze. Starszy powoli zaczął wchodzić z nim do wielkiej wanny, dlatego szatyn bardziej wtulił się w jego ciało i mruknął zadowolony, chcąc zostać przy nim już na zawsze.
Niebieskooki uśmiechnął się, gdy usiadł na jego kolanach i spojrzał w jego oczy. Były zmęczone, podniecone i szczęśliwe. Musnął jego brodę, zjezdzając ustami na tors, gdzie pozostawił parę malinek. Harry jęknął cichutko, czując jak bardzo uwielbiał usta Louisa na swoim ciele i zagryzł mocno swoją dolną wargę, czując przyjemne ciarki. Zacisnął dłonie na jego plecach i odchylił lekko głowę w bok, obserwując przy tym szatyna, a dodatkowo wplątał jedną dłoń w jego włosy.
Louis zatrzymał się na chwilę, zamykając oczy i musnął jego skórę, a na jego twarzy pojawił się uśmiech. On nadal działał tak samo na Harry'ego. Wciąż miał ten swój dreszcz jak za pierwszym razem. Jednak teraz chciał zrobić to tak aby bolało go mniej, więc musieliby stąd wyjść, ale przecież najpierw musieli się umyć. Harry nabrał trochę wody w dłonie i oblał nią zmęczone  ciało Louisa, a następnie swoje, poniekąd całując go przelotnie w policzki. Uśmiechał się raz na jakiś czas i zarzucał dłonie na jego ramiona, chcąc pokazać jak najbardziej, że go bardzo potrzebuje. Louis objął go i sięgnął po czekoladowy płyn za nim i nalał trochę na dłoń odrazu zaczynając masować lekko spiętą skórę Harry'ego.

Kiedy razem się umyli, wyszli z wanny i Harry poczuł pewnego rodzaju niedosyt. Nałożył ręcznik na plecy Louisa i zaczął go lekko wycierać, następnie przylegając na krótki moment do jego warg. Był zmęczony, ale wciąż wszystkiego było mu tylko mało. Przejechał ręcznikiem na brzuch, ponownie wykonując te same ruchy, a następnie na jego pośladki, tym samym zawstydzając się trochę zbyt komicznie. Tomlinson zaśmiał się i momentalnie złapał go pod udami, odrazu podnosząc. Nie przejmował sie wilgotnymi ciałami czy całkiem mokrymi włosami. Uśmiechnął się ponownie i wpił sie w jego wargi zanosząc do sypialni. Styles wtulił się w jego wilgotne jeszcze ciało, ale po chwili towarzysz położył go na łóżko.

- L-Loueh - szepnął nagle, ponieważ czuł jak jego włosy przenoszą coraz bardziej wodę na suchy materac.- Jestem mokry - dodał zdając sobie sprawę, jak cholernie głupio to zabrzmiało i zagryzł dolną wargę, robiąc głupkowaty uśmiech.

Louis zaśmiał się i nachylił nad nim.
- Ta pościel i tak jest do zmienienia - szepnął i musnął jego usta, po chwili łapiąc jego dłonie i splatając nad jego głową - Co teraz?

- P-Pieprz mnie - zmrużył oczy szatyn nie wiedząc od kiedy zrobił się aż tak niewyżyty, leżał bezbronnie pod Louisem i wpatrywał się w niego swoimi zeszklonymi oczami zupełnie jakby miał zaraz obrócić się w proch.

- O wow - Louis zaśmiał się i spojrzał w jego oczy z chytrym uśmiechem. - A byłeś taki grzeczny i niewinny, Harreh - mruknął wciąż trzymając jego dłonie ciasno nad jego głową zjechał ustami na szyję, gdzie zawsze doprowadzal Harryego do szału. On znał dużo takich punktów w jego ciele i uwielbiał je wykorzystywać właśnie w takich momentach.

- N- Nadal jestem, tatusiu - szepnął Styles, czując jego usta na swojej szyi i uśmiechał się niekontrolowanie, bo Louis robił to nadzwyczajnie dobrze.

Pokręcił głową i odsunął się na chwilę, aby wyjąć z szuflady lubrykant i gumki.
- Mhm - szepnął i wrócił do niego, schodząc pocałunkami coraz niżej.

We were too young | Larry StylinsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz