Zapukałem do jego drzwi. Otarłem łzy czekając na odpowiedź. Potrzebuję rady, a wiem, że na niego mogę liczyć.
- Zapraszam! - usłyszałem głos przyjaciela.
Wszedłem do jego pokoju. Stał przy czajniku i pewnie robił herbatę.
- Cześć, przyjacielu - przywitałem się.
- Napijesz się herbaty? - zapytał, odwracając się w moją stronę.
- Ta, spoko - usiadłem przy stoliku. Po co mu w ogóle stolik z krzesłami w pokoju?
Po chwili przyniósł mi filiżankę z ciepłym płynem. Wziąłem łyk i skrzywiłem się.
- O no tak - westchnąłem. - Ty i te twoje kochane fusy. Pitolony wróżbita.
- W czym mogę ci pomóc, drogie dziecię? - powiedział, kręcąc kółka łyżeczką w filiżance. On jest głupi? Fusy chce pobudzić?
- ...Freddy.
- Co. - odrzekł zirytowany.
- Stary, brzmiałeś jak jebana 70-letnia wróżbitka, przestań! - powiedziałem przez śmiech.
- A spierdalaj, przychodzisz po radę, a jeszcze mnie krytykujesz - też się uśmiechnął.
- Czego się spodziewałeś? - zacząłem się dusić przez śmiech.
Westchnął.
- Dobra, w czym ci pomóc? - zapytał już poważny.
- Ja... Bo Chica... Ona... Eeeeeeee...
- Aha. Po prostu zjebałeś, tyle ci powiem.
- Dzięki - naburmuszyłem się.
- Powiem ci tak - rzekł, odkładając filiżankę na spodek. - Powinieneś dać jej przesteń.
- Ale co jeś-
- Zamknij ryj - przerwał mi i popatrzył groźnie w moje oczy. - Napewno nikomu nie możesz zdradzić jej sekretu. Dbaj o nią, ale nie tak nachalnie. Zrób coś miłego, na przykład... Nie wiem... Babeczki dla niej zrób. Nie znam się na relacjach damsko męskich, okej?
- To zabrzmiało, jakbyś był gejem - nie mogłem się powstrzymać.
Freddy wykonał bliskie spotkanie ręki z czołem trzeciego stopnia.
- Pozostańmy przy tym, że jestem aseksualny - wziął łyka herbaty.
- Zaraz chwila moment... Skąd ty wiesz, o co mi chodziło? - zapytałem marszcząc czoło.
- Widzisz, Bonnie... Wiem o was wszystko. Dosłownie.
- Co.
- No, tak trochę mogę sprawdzić kto co aktualnie robi - pociągnął jeszcze trochę płynu.
- Co.
- I co robił... I co wam w głowie siedzi... Wszystko wiem, no - odłożył filiżankę.
To wcale nie tak, że byłem cały czerwony.
- Nie.
Niebieskooki zaśmiał się.
- Tak.
- Skoro tak, to... Dlaczego mi nie powiedziałeś, że Chi-
- Cicho - nakazał. - MANGLE, WYPIEPRZAJ SPOD DRZWI.
Usłyszeliśmy oddalające się tupanie i cichy śmiech.
- ...a. - to był jedyny komentarz, jaki mogłem zostawić. - Dlaczego nie powiedziałeś, że Chica się tnie?
- To niezgodne z zasadami - uśmiechnął się.
- Co? Jakimi zasadami? Z jakiej dupy ty zasady wytrzasnąłeś?
- Wszystko ma swoje zasady. Wiesz, to trochę chamskie, gdybym rozpowiedział komuś na przykład twój sekret.
- Nie waż się - powiedziałem ze strachem.
- To w sumie urocze, że śpisz z pluszakiem - widocznie świetnie się bawił.
- Zamknij ryj! - rozkazałem. - Od jak dawna Chica się tnie? - wziąłem łyk herbaty.
- Około miesiąc.
Zakrztusiłem się, kiedy w końcu zacząłem normalnie oddychać zapytałem:
- Co.
- Żyjesz? - zapytał ignorując moje pytanie.
- Nie, kurde, zdechłem. To przez fusy - chciałem mu dogryźć, ale ten tylko się roześmiał. - Dobra, dzięki za pomoc. Pójdę już.
- Spoko, na razie - pomachał mi, a ja wyszedłem z pokoju.
Mam nadzieję, że nie czyta moich myśli, kiedy Chica wchodzi do salonu...
NIE ZA DOBRZE WAM? BO TAK SPAMIĘ ROZDZIAŁAMI, ŻE NIE WIEM XD
CZYTASZ
Nie Zrozumiesz [FNaF]
FanfictionCierpienie To jedyne, co czuję. Ból Staje się moim ukojeniem. A jednak Dalej żyję Dlaczego? Nikt nie wie __________________ Welp, jakiś shit o nieszczęśliwej miłości itd itp oklepany temat bla bla tak wiem lol Jeśli dalej chcesz to przeczytać to zap...