Rozdział 7

519 51 41
                                    

Zapukałem do jego drzwi. Otarłem łzy czekając na odpowiedź. Potrzebuję rady, a wiem, że na niego mogę liczyć.

- Zapraszam! - usłyszałem głos przyjaciela.

Wszedłem do jego pokoju. Stał przy czajniku i pewnie robił herbatę.

- Cześć, przyjacielu - przywitałem się.

- Napijesz się herbaty? - zapytał, odwracając się w moją stronę.

- Ta, spoko - usiadłem przy stoliku. Po co mu w ogóle stolik z krzesłami w pokoju?

Po chwili przyniósł mi filiżankę z ciepłym płynem. Wziąłem łyk i skrzywiłem się.

- O no tak - westchnąłem. - Ty i te twoje kochane fusy. Pitolony wróżbita.

- W czym mogę ci pomóc, drogie dziecię? - powiedział, kręcąc kółka łyżeczką w filiżance. On jest głupi? Fusy chce pobudzić?

- ...Freddy.

- Co. - odrzekł zirytowany.

- Stary, brzmiałeś jak jebana 70-letnia wróżbitka, przestań! - powiedziałem przez śmiech.

- A spierdalaj, przychodzisz po radę, a jeszcze mnie krytykujesz - też się uśmiechnął.

- Czego się spodziewałeś? - zacząłem się dusić przez śmiech.

Westchnął.

- Dobra, w czym ci pomóc? - zapytał już poważny.

- Ja... Bo Chica... Ona... Eeeeeeee...

- Aha. Po prostu zjebałeś, tyle ci powiem.

- Dzięki - naburmuszyłem się.

- Powiem ci tak - rzekł, odkładając filiżankę na spodek. - Powinieneś dać jej przesteń.

- Ale co jeś-

- Zamknij ryj - przerwał mi i popatrzył groźnie w moje oczy. - Napewno nikomu nie możesz zdradzić jej sekretu. Dbaj o nią, ale nie tak nachalnie. Zrób coś miłego, na przykład... Nie wiem... Babeczki dla niej zrób. Nie znam się na relacjach damsko męskich, okej?

- To zabrzmiało, jakbyś był gejem - nie mogłem się powstrzymać.

Freddy wykonał bliskie spotkanie ręki z czołem trzeciego stopnia.

- Pozostańmy przy tym, że jestem aseksualny - wziął łyka herbaty.

- Zaraz chwila moment... Skąd ty wiesz, o co mi chodziło? - zapytałem marszcząc czoło.

- Widzisz, Bonnie... Wiem o was wszystko. Dosłownie.

- Co.

- No, tak trochę mogę sprawdzić kto co aktualnie robi - pociągnął jeszcze trochę płynu.

- Co.

- I co robił... I co wam w głowie siedzi... Wszystko wiem, no - odłożył filiżankę.

To wcale nie tak, że byłem cały czerwony.

- Nie.

Niebieskooki zaśmiał się.

- Tak.

- Skoro tak, to... Dlaczego mi nie powiedziałeś, że Chi-

- Cicho - nakazał. - MANGLE, WYPIEPRZAJ SPOD DRZWI.

Usłyszeliśmy oddalające się tupanie i cichy śmiech.

- ...a. - to był jedyny komentarz, jaki mogłem zostawić. - Dlaczego nie powiedziałeś, że Chica się tnie?

- To niezgodne z zasadami - uśmiechnął się.

- Co? Jakimi zasadami? Z jakiej dupy ty zasady wytrzasnąłeś?

- Wszystko ma swoje zasady. Wiesz, to trochę chamskie, gdybym rozpowiedział komuś na przykład twój sekret.

- Nie waż się - powiedziałem ze strachem.

- To w sumie urocze, że śpisz z pluszakiem - widocznie świetnie się bawił.

- Zamknij ryj! - rozkazałem. - Od jak dawna Chica się tnie? - wziąłem łyk herbaty.

- Około miesiąc.

Zakrztusiłem się, kiedy w końcu zacząłem normalnie oddychać zapytałem:

- Co.

- Żyjesz? - zapytał ignorując moje pytanie.

- Nie, kurde, zdechłem. To przez fusy - chciałem mu dogryźć, ale ten tylko się roześmiał. - Dobra, dzięki za pomoc. Pójdę już.

- Spoko, na razie - pomachał mi, a ja wyszedłem z pokoju.

Mam nadzieję, że nie czyta moich myśli, kiedy Chica wchodzi do salonu...

NIE ZA DOBRZE WAM? BO TAK SPAMIĘ ROZDZIAŁAMI, ŻE NIE WIEM XD

Nie Zrozumiesz [FNaF]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz