Siedziałam sobie w moim pokoju, gdy nagle drzwi gwałtownie się otworzyły. Do pokoju wszedł nikt inny jak Marionetka, kto by się spodziewał. Podniosła mnie i przewiesiła sobie przez ramię.
- Co ty odwalasz?! Puść mnie! - krzyczałam, ale ta tylko biegła nie zwracając uwagi na moje wrzaski.
Po chwili poczułam, jak stajemy. Usłyszałam skrzypnięcie drzwi, a potem ignorując prawa fizyki poleciałam przez pół pokoju i wylądowałam na czymś miękkim. Dziewczyna zamknęła drzwi i uciekła ze śmiechem.
Dopiero wtedy zdałam sobie sprawę z tego, gdzie jestem. To był pokój Bonnie'go. Wniosek, na czym, a raczej na kim leżę nasuwał się sam.
- Przepraszam! - z piskiem spadłam na podłogę.
Królik, cały czerwony, spojrzał na moją równie czerwoną twarz i się zaśmiał. Przyklęknął przy mnie, złapał w talii i podniósł. W tej chwili stałam bardzo blisko niego, a on miał ręce na mojej talii. To było tak cholernie niezręczne. Po chwili jednak gwałtownie się odsunął zabierając ręce.
- P-przepraszam - spuścił głowę.
- N-nie, jest okej - powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego.
Spojrzał na mnie zdziwiony, lecz po chwili się uśmiechnął.
- Co cię do mnie sprowadza? - zapytał siadając na łóżku.
- Ja... w sumie to nie wiem? - bardziej zapytałam niż stwierdziłam, na co chłopak się uśmiechnął.
Usiadłam obok niego.
- Chociaż w sumie jest jedna rzecz... - zaczęłam niepewnie, nie wiedząc, jak zebrać słowa w całość. - Coś, co chciałabym ci... Powiedzieć...
Poczułam, że się rumienię. Bonnie tylko się wyprostował i kiwnął głową na znak, że słucha.
Te słowa nie mogły przejść mi przez gardło. Nie byłam w stanie ich wypowiedzieć.
- Z-zamknij oczy - wyjąkałam w końcu. Kiedy posłusznie wykonał polecenie, zaczęłam się zbliżać.
Złączyłam nasze usta w pocałunku. Było mi strasznie głupio, ale jednak to zrobiłam. Poczułam, że Bonnie oddaje pocałunek i kładzie rękę na moich plecach. Moje ręce powędrowały na jego klatkę piersiową, a jego druga ręka na mój policzek.
I naprawdę byłam wściekła, że wybrali sobie właśnie taki moment na wejście do pokoju.
- Hej, Bon... - kiedy tylko usłyszeliśmy głos Foxy'ego, odrzuciło nas od siebie, jakby między nami wybuchła bomba. - O mój boże, przepraszam! - cały czerwony pirat uciekł, zostawiając otwarte drzwi.
Królik wstał i zamknął drzwi. Po chwili wachania przekręcił klucz. Teraz nikt nie mógł wejść. Wrócił na łóżko i usiadł koło mnie.
- Na czym skończyliśmy? - uśmiechnął się.
Zachichotałam.
- Chica... - zapytał, już trochę poważniej. - Czy to oznacza... Że odwzajemniasz moje uczucie? - zapytał z wyraźną nadzieją w głosie.
- Ja... Tak - odpowiedziałam pewnie.
Chłopak szeroko się uśmiechnął.
- Nie sądziłem, że to kiedykolwiek się stanie - pocałował mnie, zatapiając rękę w moich włosach.
Kiedy się odkleiliśmy, zebrałam w sobie odwagę.
- Kocham cię, Bonnie... - powiedziałam cicho i się uśmiechnęłam.
- Tylko tam dzieci nie zróbcie! - usłyszeliśmy krzyk zza drzwi.
- Freddy! Idioto! - skarcił go Foxy, który znając życie przyprowadził tu go.
- Wypierdalać! - krzyknął cały czerwony. - Wszyscy! Wypierdalać!
Na te słowa rozległy się śmiechy. Było ich tu więcej.
- Prywatności nie można mieć?! - wyraźnie był wkurzony. A ja patrzyłam na swoje ręce cała czerwona nie zdolna do żadnego ruchu.
- Nie! - odkrzyknęła roześmiana Marionetka.
- Chicę mi zawstydziliście, wynocha! - na jego słowa jeszcze bardziej się zaczerwieniłam, a roześmiany tłumek się oddalił.
- Idioci - mruknęłam, opierając czoło o jego ramię. Poczułam, jak mnie przytula.
- Jak ja ich nienawidzę - zaśmiał się.
- Bonnie...? - zapytałam niepewnie.
- Tak?
- Jestem już tylko twoja, tak?
- Oczywiście, że tak - uścisnął mnie bardziej.
- Cieszę się - powiedziałam z uśmiechem i wtuliłam się w niego.
CZYTASZ
Nie Zrozumiesz [FNaF]
FanficCierpienie To jedyne, co czuję. Ból Staje się moim ukojeniem. A jednak Dalej żyję Dlaczego? Nikt nie wie __________________ Welp, jakiś shit o nieszczęśliwej miłości itd itp oklepany temat bla bla tak wiem lol Jeśli dalej chcesz to przeczytać to zap...