Rozdział 2

653 57 41
                                    

Przesiedziałam w swoim pokoju aż do rana. Czułam się jak idiotka wiedząc, że zachowuję się jak kompletna egoistka. Wiele łez wypłynęło z moich oczu poprzedniego wieczora, jednak dzisiaj nie było po nich śladu. Kiedy w końcu się pokazałam przyjaciele zaczęli wypytywać mnie, co się wczoraj stało i czy wszystko w porządku.

Zrzuciłam tamto zachowanie na okres.

I chociaż inni przyjęli to tłumaczenie w sposób typu 'Aha XD', Bonnie bardzo bacznie mnie obserwował. Czułam jego spojrzenie wwiercające się w moje ciało. Jak wiertarka. Takie BZIUUUUUUUUUUUT!

Co ja robię ze swoim życiem.

Aha. No tak.

Robię BZIUT.

Wracając, kilka razy przyłapałam go jak na mnie patrzył. Oh, teraz ten pseudo pamiętnik tym bardziej przypomina wyznania małej dziewczynki, ale cóż. I tak to kiedyś spalę.

Kiedy udało mi się spojrzeć w jego czerwone oczy widziałam w nich... Smutek? Tęsknotę? Nie wiem, jak to nazwać. Zmartwienie?

Chyba będę musiała z nim porozmawiać, Bonnie zawsze był przyjacielem, któremu mogłam zaufać. Zna wiele moich sekretów, wie o mnie więcej niż inni... Po prostu czułam, że mogę mu zaufać.

Kiedy był już wieczór podeszłam pod drzwi pokoju Bonnie'go i grzecznie zapukałam. Po chwili usłyszałam głos ze środka:

- Tak?

- Uhm... J-Ja... - zaczęłam się jąkać. - Ch-Chciałam z tobą poroz-zmawiać...

- Jasne, wejdź - usłyszałam jego zadowolony głos, po czym nacisnęłam klamkę i otworzyłam drzwi na taką szerokość, aby się przecisnąć i jak najszybciej zamknąć je z powrotem.

Królik siedział na łóżku i wpatrywał się we mnie z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Delikatnie usiadłam obok niego i po chwili się w niego wtuliłam szukając wsparcia z jego strony, a z moich oczu znów zaczęły płynąć łzy mocząc mu koszulę. Poczułam, jak jego ramiona mnie obejmują, a on wtula się policzkiem w moje włosy.

- Ćśśśś, nie płacz...

- Prze-Przepraszam... Po prostu nie mogę sobie już z tym poradzić...

- Z tym? Masz na myśli Foxy'ego?

Momentalnie się oderwałam i spojrzałam w jego oczy.

- S-Skąd o tym wiesz...?

- Cóż, to, że Foxy jest idiotą i tego nie widzi nie oznacza, że ja jestem idiotą i tego nie widzę - uśmiechnął się w moją stronę.

- ...a - to było jedyne, co byłam w stanie z siebie wydusić.

- Sam sposób, w jaki na niego patrzysz cię zdradza.

- A-A-Ale ja na niego n-nie patrzę!

Bonnie spojrzał na mnie jak na kretynkę.

- Aha, a za oknem jest latająca krowa.

- Serio?! - podbiegłam do okna i zaczęłam szukać wzrokiem magicznej mućki, ale zorientowałam się, że to był żart. - Uh...

Czerwonooki się zaśmiał.

- Głupia, krowy nie latają. Patrzysz na niego z rozpaczą i smutkiem w oczach. Z tęsknotą w oczach.

- ...a skąd ty wiesz, co ja mam w oczach. Bo aktualnie ja tam mam tylko soczewki kontaktowe z powodu wady wzroku. A może mnie obserwujesz, Stalkerze? - powiedziałam z wrednym uśmieszkiem na twarzy.

- N-Nie stalkuję cię! - powiedział lekko czerwony królik. - P-Po prostu ciekawiła mnie sytuacja!

- Tylko winny się tłumaczy - powiedziałam szczerząc się do niego.

- ...nieważne - powiedział kładąc się na łóżku, po chwili usiadłam koło niego.

Nagle drzwi się otworzyły i do pokoju wszedł Freddy. A raczej nie wszedł, tylko zrobił popularne 'z buta wjeżdżam'. Popatrzył przez chwilę na nas i przemówił.

- Widzę, że fajnie się bawicie, ale Chica, mogę porozmawiać z tym miłym panem na osobności?

- Jasne - wstałam i podeszłam do drzwi, jednak zatrzymałam się i spojrzałam na czerwonookiego. - Dzięki - wyszłam z pomieszczenia i wróciłam do pokoju najszybciej jak mogłam, żeby nikt mnie nie dorwał.

Dobrze jest mieć choć jednego przyjaciela, z którym zawsze można pogadać.



rozdziałpisanyotrzeciejwnocyniekomentujwszelkichniepoważnychrzeczy.

Nie Zrozumiesz [FNaF]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz