Rozdział 3

569 55 16
                                    

W nocy, o dziwo, spałam spokojnie. Bez problemu zasnęłam, po obudzeniu nie wspominałam koszmaru... Miałam normalny, spokojny sen. Kiedy ostatnio taki miałam? Nie pamiętam.

Wstałam bardzo późno jak na mnie, gdyż wskazówka zegara wskazywała godzinę ósmą rano, kiedy się obudziłam. Zawsze koszmary budziły mnie około godziny siódmej, jednak teraz byłam wyspana. Ale jednak zła na siebie, że wyleguję się do aż tak późna. Szybko się ogarnęłam i poszłam do kuchni zrobić dla wszystkich śniadanie. Stało się to już moją rytuną, zawsze ja tu gotuję.

Chyba, że dostaję napadu płaczu i zamykam się w pokoju na cały dzień, wtedy muszą sobie sami radzić.

Dzisiaj stwierdziłam, że znudziło mi się robienie wykwintnych dań typu naleśniki w sosie klonowym, tosty po francusku i inne tego typu potrawy. Zrobiłam jajecznicę. A jak im się nie będzie podobało to sobie sami zrobią coś innego, nie obchodzi mnie to.

Po chwili od rozpoczęcia gotowania jakże zacnego śniadania do kuchni weszła Mangle. Życie, dlaczego mi to robisz.

- Hej, Chica! Co tam pich... Gotujesz jajecznicę?! - spytała zszokowana lisica.

- Duh, nie mogę? Znaczy... Znudziły mi się wykwintne śniadania, mam ochotę na jajecznicę. - odpowiedziałam lekko wrednym tonem, a chciałam powiedzieć miłym. Ups.

- Nie no, spoko luzik, nie oceniam... - powiedziała lekko speszona i wybyła z kuchni.

'Co to miało być?!', ochrzaniłam samą siebie w myślach. Nie chciałam być niemiła, zwłaszcza po ostatnim unikaniu jej. No ale niestety, co się stało co się nieodstanie.

Westchnęłam i zdjęłam jajecznicę z palnika. Rozłożyłam ją na talerze, które zaniosłam na stół.

- Śniadanie! - krzyknęłam na cały dom, aby zwołać moich współlokatorów.

Po chwili wszyscy weszli do pomieszczenia. Wszyscy razem. Jakby stali na korytarzu przed wejściem i rozmawiali. A teraz mi się bacznie przyglądali. No, może poza Golden Freddy'm i Marionetką, bo oni mają wszystko w dupie. On, bo zachowuje się jak dzieciak, a ona, bo nas nienawidzi.

Usiadłam na swoim miejscu i spokojnie zaczęłam jeść śniadanie, jednak czułam wzrok współlokatorów siedzących obok mnie. Ale już nie jak wiertarka, już nie było BZIUT. Kiedy na nich spojrzałam, widziałam, jak odwracają wzrok.

- ...czemu się na mnie gapicie. - zapytałam. - Mam coś na czole?

- Nie - odpowiedział Foxy. - Po prostu Mangle nam powiedziała, że jesteś jakaś groźna dzisiaj.

Dobra. Bonnie miał rację. Foxy to idiota. Takich rzeczy ludziom się nie mówi, nie?

- Foxy, takich rzeczy się ludziom nie mówi! - skarcił go Freddy.

Ha, rację miałam.

Mangle spuściła wzrok, Foxy przybrał głupi wyraz twarzy, a Bonnie odpalił Wiertarka Mode. Czyli wiercił we mnie spojrzeniem. A Golden i Marionetka dalej nas olewali.

- Rozumiem, po prostu wyjdę - wstałam nie kończąc śniadania i wróciłam do pokoju.

Zanim wyszłam usłyszałam głośne, synchroniczne westchnięcie ich wszystkich.

Nie Zrozumiesz [FNaF]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz