Rozdział 15

387 40 0
                                    

Następnego dnia wszyscy byli przygnębieni. Jako iż nie byli w stanie patrzeć na puste miejsce przy stole, jedli w salonie. Jedli ci, którzy byli w stanie jeść. Dwie osoby nie były - Mangle i Bonnie. Po posiłku poszli do lasu na miejsce zbrodni - tam, gdzie zabrała ich lisiczka. Zaprowadziła ich na miejsce zbrodni, pewna, że i tak nic tam nie znajdą.

- Hej! - usłyszeli rozchodzący się echem po lesie głos Goldena. - Tu jest zakrwawiony nóż!

Białowłosa stanęła sparaliżowana. Zapomniała o tym. Zapomniała o tym jednym, cholernym szczególe.

Wszyscy pobiegli do miejsca, z którego dobiegł głos chłopaka. Marionetka założyła rękawiczki o wzięła w ręce nóż, jakby był przedmiotem nietykalnym.

- Dowiem się, czyje odciski są na tym nożu - zapowiedziała, wpatrując się w przedmiot. - Wtedy poznamy mordercę.

- I go zabijemy - dopowiedział Bonnie.

Mangle przełknęła ślinę.

- Eh, rób co chcesz, Bonnie - rzekł Foxy i poklepał go po plecach. - Ja nie mam zamiaru nikogo zabijać, po prostu bym go zlał, ale... Zrób jak chcesz - uśmiechnął się delikatnie w jego stronę, zapewne chcąc poprawić mu humor.

Czyli nawet 'chłopak' jej nie obroni.

***

Po powrocie do domu Marionetka zaszyła się w swoim pokoju, aby zrobić jakieś magiczne badania nad tym i określić mordercę. Tylko ona i jej brat wiedzieli, że nie musi. Oni już znali mordercę. Oni już znali jego motywy. To wcale nie tak, że Marionetka po prostu umieściła przedmiot na biurku, położyła się na łóżku i zaczęła się zastanawiać, jak zdemaskować lisicę. Jak sprawić, aby się przyznała. Kiedy w końcu wpadła na przegenialny pomysł, poszła do pozostałych.

Tym pomysłem wcale nie była improwizacja.

- Odciski palców na nożu należą do... - zawiesiła głos, aby trzymać ich w napięciu. Wszyscy byli zdenerwowani i patrzyli na nią w oczekiwaniu.

- No? Do kogo? - ponaglił ją Bonnie.

- Do Mangle.

- Co? - zapytał Foxy, głupiejąc.

- Słucham? - powiedział nie dowierzający Bonnie.

- Eh, to było do przewidzenia - skomentował Golden i rozsiadł się wygodniej w fotelu.

- A-ale... Ja nic nie zrobiłam! - zarzekała Mangle. - Przysięgam!

- A kto powiedział, że coś zrobiłaś? - powiedziała z wrednym uśmieszkiem Marionetka. - Gdybyś niczego nie zrobiła, twój mózg nie nakierowałby się na bronienie niewinności, tylko na pytanie, jak znalazły się tam twoje odciski palców. Gdybyś zapytała, jak to możliwe, nie miałabym dowodów na twoją winę.

- Dalej nie masz dowodów - powiedziała zdenerwowana lisiczka.

- Właśnie się wydałaś, gratuluję - powiedziała ze śmiechem czarnowłosa.

- Co? Mangle, to nie może być prawda! - wykrzyknął Foxy.

- Cóż - wtrącił Freddy. - W tej rodzinie są dwie osoby wszechwiedzące. Ja i Marionetka. A więc, nie masz już pola do manewru, moja droga - uśmiechnął się chamsko.

Bonnie siedział cicho. Przyglądał się sytuacji, próbując zrozumieć, co się wydarzyło. Foxy był sparaliżowany, nie wiedząc, co ma myśleć. Mangle natomiast patrzyła wkurzona na Marionetkę i Freddy'go.

- Skoro i tak już nie masz szans, to wyśpiewaj im całą prawdę - powiedziała wkurzona Marionetka.

- Dobrze, udało wam się mnie zdemaskować - zaczęła lisiczka, a jej twarz z każdą sekundą przybierała coraz bardziej niepokojący wyraz. - Jesteście z siebie dumni? Tak, ja zabiłam Chicę! Zabiłam ją! - zaśmiała się. W jej oczach widać było szaleństwo.

- Ty mała kur... - Bonnie chciał rzucić się na nią z pięściami, jednak Foxy go powstrzymał.

- Poczekaj. Chcę, aby opowiedziała nam prawdę.

- Dobrze - zgodziła się Mangle. - Skoro i tak zaraz zginę, nie zaszkodzi mi to - uśmiechnęła się smutno.

Nie Zrozumiesz [FNaF]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz