Rozdział 3

806 27 0
                                    


Następnego dnia analizowałam swój sen. Byłam przerażona tym czymś w moim śnie, co było sprawcą tych ludzkich krzyków. Przez resztę dnia starałam się o tym nie myśleć, chciałam się odprężyć przed spotkaniem z Jack'em , a raczej randką . Na samo słowo randka uśmiech pojawił się na mojej twarzy. To miłe, że od tak długiego czasu- czyli od dwóch lat, mogę się spotkać z facetem. Może nie jestem, jak to ujęła Sara, wypaczona z potrzeb seksualnych kobieta? Zaśmiałam się sama do siebie. Miałam być u Jack'a na ósma, a więc zostały mi dwie godziny na dogłębne przeanalizowanie zawartości mojej szafy, doprowadzenia moich rudych włosów do porządku oraz wzięcia szybkiego numerka z moim prysznicem. Tak, 2 godziny to stanowczo za mało na tak nieludzkie wyczyny. Nie przepadam za spędzaniem czasu na strojeniu się. Zazwyczaj związuje włosy w zgrabny kok, zakładam luźne sweterki lub koszulki oraz dżinsy. W sumie w mojej pracy musze czuć się wygodnie, by nadążyć za moimi pociechami. Z drugiej strony jednak patrząc to jestem jedynym nauczycielem w naszej szkole, który ubiera się w tak swobodny sposób. Zazwyczaj widuje sztywne garsonki starszych pań oraz dobrze wyprofilowane kostiumy młodych nauczycielek. Tak, jestem wyrzutkiem i w pracy i w sferze miłosnej oraz w zwyczajnym życiu. Mam na imię Laura, jestem wyrzutkiem. – Witaj Laura – mój głos kpiąco dopowiada znana regułkę ze stowarzyszenia dla osób uzależnionych.

Gdy znalazłam się w domu Jack'a , nie mogłam oderwać oczu od jego pięknie wyeksponowanego akwarium . Nie znam się na rybkach, ale to, że były przepiękne mogę stwierdzić. Najbardziej spodobały mi się takie z krwistoczerwonymi brzuszkami. Reszta ciała była w odcieniu jaśniejszej czerwieni, przez która przechodził czarny poziomy pas i do tego te białe połyskujące kropeczki. Pomyślałam, że wygląda trochę jak obrazy mozaiki w naszej sali plastycznej. Jak się później dowiedziałam od Jack'a, miałam trochę racji, gdyż ta interesująca rybka to gurami mozaikowy.

Tak jak mi obiecał w dniu naszego spotkania, miał mi pokazać jak gotuje prawdziwy kucharz. Także zostałam mianowana na pomocnika szefa kuchni . Dostałam nawet uroczy żółty fartuszek z uśmiechającym się beztrosko pomidorem w czapce kucharza.

- Ładny- odrzekłam szczerze zakładając fartuszek, który mi podał.

- To zaraz popadniesz w zachwyt – uśmiechnął się czarująco ukazując zęby. Po czym wyjął z tej samej szuflady kolejny fartuszek. Gdy go założył parsknęłam śmiechem. Był na nim we własnej osobie kucharz Jack z równie imponującą czapka kucharska, co pomidor.

- Widzę, że ktoś tu jest niezwykle skromny- uśmiechnęłam się kpiąco.

- O tak, Przedstawiam ci mistrza kuchni jakiego nie powstydziłaby się sama królowa Anglii. Jack Czarownik Wspaniały– rozłożył ręce w celu dokonania prezentacji, a mi na słowo „czarownik" uśmiech zszedł z twarzy. Po ostatnich wiadomościach dotyczących mojego magicznego świata, zaczęłam się robić nieco podejrzliwa. Przez to zaczynam popadać w paranoję.

- Hm, no dobrze Jack'u Czarowniku Wspaniały , to co dziś mi wyczarujesz – starałam się odprężyć i posiliłam na blady uśmiech. Jack zauważył zmianę mojego nastroju i szybko owionął ręka blat stołu, ukazując składniki, z których mieliśmy przyrządzać danie.

- A więc wyczarujemy dziś pappardelle z szynką parmeńską i rukolą – uśmiechnął się niczym dziecko rozwijające cukierka.

- Ok –powiedziałam ostrożnie. – Muszę rzec, że to będzie mój pierwszy raz- zaśmiałam się szczerze i głośno.

- To miłe, że będę mógł cię rozdziewiczyć. To będzie niezapomniane przeżycie – uśmieszek wciąż zamieszkiwał jego przystojną twarz.

Jak czarownica poznała wampira ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz