Rozdział 4

707 24 2
                                    

Kolejnego dnia dzieci dały popis swoich umiejętności rozrabiania. Przez cały dzień były nadzwyczaj ruchliwe i głośne, szczerze byłam trochę zmęczona ich zachowaniem. Wykończona wróciłam do domu, by się położyć, nie byłam specjalnie głodna, mój żołądek chyba nadal trawił te dwie kanapki zjedzone w szkole. Moją drzemkę przerwało chrobotanie w zamku od drzwi. Przebudzona otworzyłam szeroko oczy. Nikt oprócz mnie nie ma kluczy do domu. Znajdowałam się w mojej sypialni, a od drzwi wejściowych do niej, dzieli raptem kilka większych kroków. Mój dom ogólnie posiada mała powierzchnię. Jest bardzo zwykły, jednopiętrowy. Przez drzwi wejściowe wchodzi się do salonu połączonego z kuchnią, następnie znajdują się dwie większe sypialnie i jeden mały pokoik oraz niewielka łazienka. Z racji tak małego domu, wystraszyłam się wchodzącego intruza. Nie zastanawiając się ani minuty dłużej chwyciłam komórkę w dłoń i wczołgałam się pod łóżko. Odgłosy dochodzące z salonu stał się głośniejsze. Trzask! Usłyszałam dźwięk tłuczonego szkła. Wystraszyłam się. Wystukałam pospiesznie numer telefonu policji.

- Dzień doby chce zgłosić włamanie do mojego domu- mówiłam szeptem.

- Proszę podać nazwisko i dokładny adres?- Zapytał głos w telefonie

- Laura Kla ...- nie zdążyłam dokończyć, gdyż ktoś wyciągnął mnie za nogi spod łóżka. Szarpnął tak mocno, że uderzyłam głową o kant łóżka. Próbowałam się podnieść, lecz napastnik szarpnął mnie za włosy i z powrotem leżałam na podłodze. Przewrócił mnie na plecy i wtedy ujrzałam całą jego sylwetkę. Był ubrany na czarno a na twarzy rozciągała się gruba i czarna kominiarka.

- Nie wiedziałem, że ktoś jest w domu. Masz pecha – warknął nieco zakłopotany.

Złapałam go za przegub prawej ręki chcąc wgryźć się w jego ciało, niestety chwycił mnie od tyłu i lekko poddusił. Krew napłynęła do twarzy, a ja zaczęłam się dusić. Oczy zaszły mgłą, ale ostatkiem siły użyłam swojej mocy by zrzucić na niego lampkę stojąca na stoliku. Wprawiło go to w osłupienie, co dało mi kilka sekund przewagi. Dochodząc do siebie wstałam powoli i zaczęłam biec w stronę wyjścia. Nie mogłam mu przecież pokazać na ile mnie tak naprawdę stać. Tajemnica była najważniejsza. Gdy byłam już u progu drzwi, znowu poczułam szarpnięcie za włosy. Ponownie leżałam na podłodze ściskając ręce w pięści. Łzy napłynęły mi do oczu. Jestem taka silna, a zarazem bezradna.

- I co powiesz na to dziwko?!- warknął swoim obrzydliwym ochrypłym głosem

Uderzył moja głowa o podłogę, 1 raz, 2 raz, 3 raz czułam jak głowa pulsuje z bólu. Obraz zaczął się rozmazywać. Wnet poczułam, że uścisk zelżał i nikt już nie trzyma mnie za głowę. Usłyszałam odgłosy szarpaniny i nagle obok mojej twarzy pojawiła się twarz w kominiarce. Napastnik leżał nieruchomo. Ostrożnie podniosłam głowę, by zobaczyć swojego wybawcę lub drugiego napastnika. To był Jack. Nie wytrzymałam i pozwoliłam łzom na utworzenie cienkich smug potopu na mojej twarzy.

- Nic ci się nie stało?- zapytał czule i mnie objął. Wtuliłam się w niego mocno. Wdychałam jego piżmowy zapach i napawałam się ciepłem jego ciała. Czułam się bezpiecznie.

- Lauro odpowiedz proszę- dociekał zatroskany. Uniosłam lekko głowę i spojrzałam w jego zielone oczy. Były pełne czułości i troski.

- Na szczęście nic. Dzięki Tobie – wyszeptałam i znów mocno się w niego wtuliłam.

Jack związał napastnika liną, której używam do zajęć gimnastycznych z moimi dzieciakami. Policja pojawiła się w przeciągu kolejnych kilkunastu minut. Gdy spisali nasze zeznania, odjechali , zostawiając nas w lekko zdewastowanym salonie. Jack ułożył mnie w łóżku i kazał odpoczywać. Nie chciałam się z nim sprzeczać, gdyż głowa, mnie okropnie bolała. Bałam się tylko o to, żeby nie było żadnego guza. Bo jak ja będę wyglądać? Skwasiłam się na samą myśl. Jack opiekował się mną przez resztę wieczoru. Sara zadzwoniła, gdyż chciała iść do pubu, jak tylko opowiedziałam jej o tym, co się wydarzyło, pojawiła się po 15 minutach wraz z Wiktorem. Przynieśli mi owoce i czekoladę na poprawę humoru. Sara dała mi do zrozumienia, że Jack to wart uwagi przystojniaczek. Pomimo negatywnych wrażeń bardzo miło spędziliśmy wieczór. Kilkakrotnie dziękowałam Jack'owi za pomoc. Miałam szczęście, że akurat wtedy chciał mnie odwiedzić. Dzięki niemu zachowałam zarówno zdrowie jak i swoją tajemnicę.

Jak czarownica poznała wampira ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz