Rozdział 13

653 24 2
                                    

Rozdział zawiera "akcję" 18+   :)


Wyjrzałam przez szybę, znajdowaliśmy się niezwykle intrygującym miejscu. Ciemność nocy zasłaniała obszar wokół domu, a sam dom był oświetlony mglistymi żarówkami, od których biła niemal biała poświata. Logan otworzył drzwi i pomógł mi wysiąść. Dopiero teraz zobaczyłam w całej okazałości jego piękny dom. Wyglądał na bardzo stary, niemal antyczny. Przypominał mi nieco dworek, na którym rodzina królewska odpoczywała zdała od zgiełku miasta. Wokół było pełno drzew, byliśmy chyba w lesie. Niestety nie zauważyłam tego podczas jazdy, gdyż byłam zajęta konwersowaniem z moim intrygującym towarzyszem. Logan wyjął moją torbę i ujął moją dłoń. Podeszliśmy do drzwi, które były bardzo masywne, a gdy je popchnęłam okazało się, że są też bardzo ciężkie. Logan oglądając moją zaciętą minę podczas zmierzania się z drzwiami jego domu roześmiał się i pchnął je lekko. No tak jego lekki wysiłek to mój bardzo ogromny, zwiększony dziesięciokrotnie.

Zamknął drzwi i zapalił światła wewnątrz domu. Wnętrze było równie piękne jak wygląd zewnętrzny domu. Wszystko było zachowane w starym stylu. Starannie wyrzeźbione meble dawały nieco gotyckiego charakteru. Światło wewnątrz domu również było bardzo słabe i mgliste, przez co pomieszczenie wydawało się bardzo mroczne, zachowując jednak cały urok przytulnego dworku. Zarazem piękne, zarazem mroczne, Logan był źródłem nieustających sprzeczności i nieistotne czy dotyczyły jego osobowości czy jego posiadłości. Zauważyłam nawet ceglasty kominek po środku salonu. Płomienie skakały wesoło, jakby witały swojego nowego lokatora. Nad kominkiem widniały wyrzeźbione jakieś hieroglify.

- Co to oznacza?- zapytałam Logana zafascynowana całą posiadłością.

- To symbol egipskiego boga Ozyrysa.

Nigdy nie uważałam na historii z wiadomych względów. Historyczka mnie nie lubiła, od zawsze uważała mnie za jakiegoś dziwoląga a gdy niechcący ją upokorzyłam była niesprawiedliwa i opryskliwa do końca szkoły.

- Mhm...

Logan popatrzył na mnie uważnie i odczytał całkowitą niewiedzę z mojej twarzy.

- Bóg śmierci – powiedział – Ale i też wieczności. Przynajmniej wiesz, kto jest właścicielem tego domu – powiedział z przekąsem.

- Uważasz się za boga śmierci?- zapytałam zaskoczona jego wyznaniem.

- Ja nim jestem – Logan podszedł do mnie, a mnie przeszyły dreszcze. Wolałam jak był kilka kroków ode mnie.

- Przynoszę śmierć i ból, jestem nieśmiertelny. Lauro ja jestem nim – powiedział niskim i szorstkim głosem.

Po moim ciele przeszedł zimny dreszcz, niestety była to reakcja na strach wywołany jego słowami.

Odszedł ode mnie a ja starałam się złapać głęboki oddech. Nie spodziewałam się tak szczerego i mrocznego wyznania. Chociaż nie powinnam się dziwić, doskonale wiedziałam, dzięki czemu funkcjonuje. Krew była jego jedynym źródłem życia, zabierał życie innym by sam mógł egzystować w tym świecie. Pomimo jego wcześniejszych deklaracji miałam wątpliwości, co do jego „łaskawości", lecz nadal stałam u niego w domu, patrząc na Ozyrysa.

Jego salon był połączony z kuchnią tak jak u mnie w domu, lecz miał o wiele więcej pomieszczeń niż ja. Na dole zauważyłam dwie pary drzwi, a do tego bardzo groteskowe ozdobione zawiłym wzorem schody. Logan stał w kuchni, podgrzewając coś w garnku. Miał zaciętą minę mówiącą „Nie podchodź do mnie, bo zabiję". Pomimo jego groźnej miny podeszłam do niego i ujęłam delikatnie jego dłoń. Zaskoczony lekko drgnął i spojrzał na mnie tymi swoimi błękitnymi oczami. Jego krótkie blond włosy połyskiwały w tym słabym świetle. Były w całkowitym nieładzie, aż chciało się wyciągnąć szczotkę i doprowadzić je do porządku. Popatrzył na mnie przenikliwie, próbując odczytać moje myśli lub zamiary.

Jak czarownica poznała wampira ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz