Rozdział 8

580 20 0
                                    

Przez następne dni byłam zajęta pracą i przyrządzaniem eliksiru. Jack zaprosił mnie na romantyczną kolacje, przy której przepraszał mnie kilkakrotnie za swoje irracjonalne zachowanie. Oczywiście mu wybaczyłam. Każdy może mieć gorszy dzień. Niestety nadal był nieco podejrzliwy. Dopytywał się, co robie codziennie tak długo z Wiktorem. Odpowiadałam mu, że Wiktor nadal jest przygnębiony z powodu bycia bezrobotnym, lecz chyba niezbyt wierzył moim słowom.

Jack pracował dziś wieczorem, więc umówiłam się z Wiktorem i Sarą. Ku mojemu zdziwieniu Wiktor przyprowadził ze sobą Gabriela i oznajmili mi i Sarze, że wyruszamy do baru dla istot o nadnaturalnych zdolnościach. Cóż nie miałam nic lepszego do roboty, więc wybrałam się razem z nimi.

Kasztanowe włosy Wiktora zaczesane były starannie do tyłu, kilkakrotnie przed wyjściem z mojego domu, poprawiał swoja fryzurę. Wraz, z Sarą zerkałyśmy na niego chichocząc po cichu, a gdy się zorientował, przeczesał jeszcze raz swoje włosy i powiedział niby do siebie, ale na głos „jestem boski", obie z Sara odparłyśmy „Tak, jesteś". Gabriel, pomimo iż, temperamentem przypominał Wiktora, wyglądał na niewinnego chłopca. Jego twarz pomimo jego dwudziestu ośmiu lat przypominała twarz młodego osiemnastolatka. Miał delikatne łagodne rysy, które sprawiały, że chciało się nim zaopiekować. Wilk w owczej skórze byłoby idealnym określeniem do jego osoby.

Wchodząc do klubu poczułam aurę magii. Chyba wszyscy sobie tu nieźle folgowali. Na dzień dobry Wiktor wraz Gabrielem wypili 3 szoty a my z Sarą uraczyłyśmy się owocowym drinkiem.

Minęła raptem godzina a Wiktor z Gabrielem całowali się przynajmniej z dwiema dziewczynami. Zniesmaczone z Sarą poszłyśmy się przewietrzyć na zewnątrz. Taras przypominał nieco baśniowy gaj. Trawa była bardzo intensywnie zielona, na drzewach rozświetlały kolorowe lampiony, które unosiły się w powietrzu. Pomiędzy nimi również w powietrzu unosiły się ławki umieszczone na sztucznych księżycach. Na nich mogłam zauważyć wiele par, na jednych ludzie i czarownice na innych siedziały obie magiczne istoty. Trzymali się czule za ręce nie zauważając innych. Niektórzy używali magii do zaimponowania partnerowi. Wytężając wzrok mogłam zauważyć na niebie z 3 „księżyce", na których chyba miłość rozkwitała w całej swej okazałości. Znalazłyśmy odosobniony „księżyc" i usiadłyśmy.

- Pięknie tu –powiedziała Sara, zerkając na lecąca iskierkę- to pewnie kolejny z magicznych efektów.

- Widziałaś? – zapytała podekscytowana Sara.

- Tak, piękna- odrzekłam.

Po czym sama wyczarowałam podobną. Ale nie chwaląc się - piękniejszą. Moja od czubków moich palców iskrzyła się intensywnym zielonym kolorem, później przechodziła w piękny fioletowy odcień by na samym końcu rozbłysnąć złotym blaskiem. Wypuściłam ją w powietrze. Sara westchnęła z zachwytu.

- Ciągle się dziwię, jak ty to robisz- powiedziała.

- Czasami widzę, strumień światła, czasami nie widzę niczego, czasami używasz rąk, czasami nie musisz, jak to działa?

- Cóż...

- No właśnie jak to działa? – zapytał niski seksowny głos. Obie z Sarą odwróciłyśmy się w stronę właściciela tego głosu.

- Logan? – Wstałam szybko, jakby ktoś poraził mnie prądem.

- Co ty tu robisz?

- Podziwiam widoki, a wy?- zapytał uśmiechając się uroczo. Kurde...był naprawdę bardzo przystojny.

- To samo- powiedziała Sara wpatrzona w Logana.

- Mogę się dosiąść?- zapytał, po czym usiadł po mojej lewej stronie.

Jak czarownica poznała wampira ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz