Rozdział 15

542 21 0
                                    

Przez kolejne dni Gabriel i Wiktor na zmianę rozpieszczali mnie swoją obecnością. Skoro Logan zadecydował, że nie jest w stanie znieść mojego towarzystwa, sytuacja wymagała zainteresowania ze strony moich wiernych przyjaciół. Dwa dni temu Logan uraczył mnie nawet swoim telefonem, ale tylko po to, by usłyszeć mój bezpieczny głos. Wiedziałam dobrze, że pozyskiwał informacje na bieżąco od Wiktora. Z każdym mijającym dniem coraz bardziej tęskniłam za Loganem, za jego roześmianymi lazurowymi oczami, ironicznym uśmieszkiem, jego czułym, ale zarazem władczym dotykiem. Zaczęłam nawet tęsknic za jego arogancją i szyderstwem. Moje myśli wciąż spowijał jeden obraz: Logan. Nie mogłam skupić się na prostych czynnościach, wszystko albo się tłukło albo gubiło. Nawet używając moich mocy kilkakrotnie straciłam nad sobą panowanie. Ostatni raz miał dziś po południu, podczas odkurzania. No jak to bywało w ostatnich dniach nie ruszałam się z łóżka, oprócz wychodzenia do pracy. Wszystkie porządki domowe robiły się same, i gdy dziś odkurzałam. Użyłam zbyt dużej dawki energii i odkurzacz zaczął szaleć po pokoju, w amoku nie byłam w stanie go zatrzymać. W rezultacie cała zawartość worka wysypała się po pokoju. Kurz był po prostu w każdym zakątku pomieszczenia, wielkie tumany miałam we włosach i nawet czułam jak moje nozdrza pochłaniają całkiem spora dawkę. Kilkakrotnie kichałam, czułam, że mój organizm chce pozbyć się intruza. Musiałam otworzyć na szerz wszystkie okna i szczerze dałam sobie spokój z tym sprzątaniem, choć wiedziałam, że mój dom wygląda teraz makabrycznie. Jak zwykle wieczorem przyszedł Wiktor i niestety zauważył ten „mały" nieporządek. Na szczęście okazał się być bardzo dobrym przyjacielem i sprzątnął po mnie ten bałagan. Oczywiście nie namęczył się, bo nigdy nie sprzątał używając swoich mięśni. Cóż, leń, ale w sumie nie ma, co się dziwić. Chyba nikt nie lubi tak nudnej i mozolnej czynności, jaka jest sprzątanie.

- Och Lauro, wiem, że jutro jest piątek i idziesz do pracy, ale no daj spokój małe przyjątko. Będziemy tylko my, Gabriel i Sara i...

- I kto? Jakąś Twoja nowa cizia?

- Lauro, proszę cię, odkąd sypiam u ciebie, nie mam czasu na laseczki.

-Nikt cie tu na sile nie trzyma- skrzyżowałam ręce i obdarzyłam go gniewnym spojrzeniem.

- Słonko, nie o to mi chodziło – Wiktor musnął palcem koniuszek mojego nosa.

- To jak?

- Ok- westchnęłam ciężko, bo wiedziałam, że uparci przyjaciele i tak wtargną bez mojej zgody.

- No to będą za jakieś hm...30 minut?

- Wiktor! Zdążyłeś już ich zaprosić!

- Wiedziałem, że się zgodzisz- podszedł do mnie i cmoknął mnie w policzek. A we mnie wezbrała się tak ogromna złość, że miałam ochotę palnąć go w tę szczupłą gębę.

- Zobacz, co przyniosłem – Wiktor wyjął z torby 3 plastikowe pudełka. W jednym z nich była lasagne, w drugim jakaś sałatka a w trzecim jakieś małe pulpeciki mięsne w czerwonym gęstym sosie. Zapewne w pomidorowym, to był jego ulubiony.

- Robi wrażenie prawda?- zapytał ogromnie pewny siebie.

- Ładnie pachnie, ale musze posmakować. Dopiero to przesądzi czy jesteś dobrym kucharzem – powiedziałam z sarkazmem

- Teraz to się nadal na mnie dąsasz. Twoja opinia będzie zbyt subiektywna i ocenisz mnie bardzo źle. Zapytam lepiej naszych gości.

- Moich gości – poprawiłam go.

- Których to ja zaprosiłem, więc naszych.

- Ale to jest mój dom, więc to sa moi goście.

- Lauro, chyba nie chcesz skończyć z pulpetami na głowie?

Jak czarownica poznała wampira ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz