Rozdział 9

507 25 0
                                    


Logan stał w drzwiach, opierając się o framugę. Jak zwykle ociekał pewnością siebie.

- Co tu robisz?. Nie miałam ochoty na rozmowę z nim.

- Przyszedłem cie odwiedzić, ale odkryłem przy okazji cos niepokojącego.

- Co?

Wskazałam gestem dłoni by wszedł do środka.

- Czy ktoś był dziś u ciebie?

Gdy Logan zaczął przeprowadzać swoje dochodzenie, zdejmowałam kurtkę i buty.

- Nie, ale zdarzył się pewien incydent. Logan powiedz mi, co się dzieje, bo wyglądasz na zaniepokojonego.

- Bo wyczułem tu obecność homunkulusa.

- Kogo? Czy czego?. Naprawdę byłam całkowicie otępiała tym wydarzeniem z Jack'em, następnie ta sytuacja z pożarem, a on mówi do mnie jakimś dziwnym językiem. Litości.

- No tego stwora, nie mówiłem ci jak się nazywają?

- Nie, ale nieistotne, on tu....Logan! - krzyknęłam, - czy on tu był?- Złapałam go za jego czarną koszulę.

- Lauro, uspokój się- ujął mnie delikatnie za ramiona - nie pozwolę cię skrzywdzić, jeśli pozwolisz mi zostać tu na noc, nic ci się nie stanie.

Logan mówił i mówił a ja całkowicie popadałam w osłupienie. Ten homo coś tam był tu i próbował mnie zabić. Usiadłam na kanapie, Logan przykucnął obok mnie

- Lauro, mówiłaś, że zdarzył się jakiś incydent, czy ma on związek z zapachem spalenizny w twoim domu i stłuczona szybą?- Omiótł spojrzeniem pokój.

- Tak- ledwo odpowiedziałam i łzy znów popłynęły mi po twarzy.

Ależ ze mnie beksa!- Pomyślałam. Weź się w garść dziewczyno! Powtarzałam sobie w duchu, ale one się toczyły po moich policzkach i ani trochę nie były posłuszne.

Usłyszałam kolejne pukanie do drzwi. Wiedziałam, że to Wiktor, otarłam szybko ostatnie łzy i pobiegłam mu otworzyć. Zdążył wejść a ja wtuliłam się w niego mocno.

- Co się stało słonko? - przygarnął mnie do siebie mocno.

- Homunkulus był dziś u niej, wyczuwam go, prawdopodobnie chciał ja nastraszyć, ale nie wiem jeszcze czym.

Opowiedziałam niecierpliwemu Loganowi i zatroskanemu Wiktorowi, co dokładnie miało dziś miejsce w moim salonie. Obaj słuchali uważnie i z ogromną powagą. Wiktor powiedział, że jak się sprężymy to dziś skończymy robić nasz eliksir. Ucieszyłam się, gdyż już miałam dość mieszania tych wszystkich dziwactw. Nigdy nie używałam, żadnych eliksirów, szkoda mi było na nie czasu i siły. Bo każde użycie magii okrada moje ciało z odrobiny energii. Podczas gdy razem z Wiktorem byliśmy skupieni na swojej pracy, Logan przechadzał się swobodnie po moim domu. W pewnej chwili usłyszałam wbijane gwoździe. Oniemiała spojrzałam na salon, z którego dochodziły owe odgłosy.

- Zaraz przyjdę, poradzisz sobie?- zapytałam Wiktora a ten spojrzał na mnie piorunującym wzrokiem. Ups.

- Oczywiście, że sobie poradzisz- poklepałam go przyjaźnie po ramieniu w geście pojednania i poszłam do salonu.

I o to ujrzałam seksownego Logana. Stał do mnie tyłem wbijając kolejny gwóźdź. Jego jasne włosy drgały wraz z ruchem jego rąk. Dżinsy opinały jego pośladki, uwydatniając z nich to, co najlepsze. Odwrócił się do mnie. A mi aż dech zaparło z wrażenia. Jego czarna koszula była rozpięta, ukazując wspaniale wyrzeźbiony brzuch. Czarny kolor koszuli seksownie podkreślał bladość jego skóry. Spojrzał na mnie.Błękitne oczy wydawały się być rozbawione. Po dłuższej chwili w końcu się ocknęłam. Powinnam być zła na niego, ale mój mózg przy nim kompletnie sie wyłącza.

Jak czarownica poznała wampira ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz