- Wstawaj! - obudził mnie głos Ballory, kiedy rano zapukała do drzwi. Budziła w ten sposób wszystkich.
- No weeeź, jeszcze pięć minuut - wtuliłam się w kołdrę. Nie chciałam wstawać.
- Bo śniadanie cię ominie - zaśmiała się.
- Trudno - wymruczałam w pościel.
Po chwili jednak się podniosłam i spojrzałam na zegarek. Była dziewiąta. Po cholerę ona budzi nas tak wcześnie?
Wstałam z łóżka i poszłam do łazienki. Wykonałam poranną toaletę i zrobiłam delikatny makijaż. Niestety, z twarzą animatrona bez makijażu się nie obejdzie. Ubrałam czerwoną sukienkę i czerwone balerinki, po czym uczesałam włosy w dwie kitki. Byłam gotowa.
Zeszłam na dół na przygotowane przez Ballorę śniadanie.
- O, jednak wstałaś - uśmiechnęła się życzliwie. Odpowiedziałam jej tym samym i usiadłam przy stole.
Obok siedzieli już Bonnet, BonBon, Yenndo i Ennard. Jedli naleśniki z syropem klonowym. Po chwili również i ja dostałam swoją porcję.
- A gdzie nasze gołąbeczki? - zapytałam.
- Hej! - usłyszałam zirytowany głos Lisiastej ze strony schodów. - Wypchajcie się tymi swoimi gołąbeczkami! Nie jesteśmy parą!
- No proszę, od razu skumała, o kogo chodzi - dołączył do mnie Ennard, za co podziękowałam mu uśmiechem.
Zirytowana dziewczyna usiadła koło nas i również zaczęła jeść.
- A więc Śpiąca Królewna jeszcze śpi? - zapytała Ballora dosiadając się i również zaczęła konsumować swoją porcję.
- Kilka minut temu jeszcze spał - odpowiedziała lisiczka.
- A co ty robiłaś u niego kilka minut temu? - zapytał z wrednym uśmieszkiem Yenndo.
- Chciałam od niego coś pożyczyć, daj mi spokój! - wykrzyknęła zarumieniona dziewczyna, a wszyscy się zaśmiali. Może poza BonBonem, on ma wszystko gdzieś.
- Co to za dzikie krzyki? - usłyszeliśmy zaspany głos Freddy'ego. Wyraźnie widać było, że mało spał.
- Na co znowu zmarnowałeś całą noc, co? - zapytała Bonnet.
- Zamknij się, anime samo się nie obejrzy, okej - usiadł na krześle, przeciągle ziewnął i zaczął jeść.
A jako iż mój wróg wszedł na ten teren, jedno słowo wystarczyło, by obudzić wojnę. Więc zapadło milczenie.
***
- Ej! Patrzcie! - krzyknęłam, wskazując na coś palcem. - Budka z lodami! Ennard, kup mi lody, kup mi lody!
Ja, Ennard i Yenndo, czyli nasze nierozłączne trio, poszliśmy na spacer do parku. A tam była budka z lodami. A jak zobaczyłam budkę z lodami, to stwierdziłam, że chcę mieć te lody. A jak ja czegoś chcę, to to dostaję i Ennard już się chyba nauczył, bo momentalnie poszedł do budki z lodami.
- Z tobą to jak z dzieckiem - zaśmiał się Yenndo.
- Przepraszam, spójrz na mój wiek i na moje imię. Czy coś ci to mówi? - spojrzałam na niego rozbawiona.
Kiedy dostałam moje lody, usiadliśmy na ławce. Zaczęłam jeść mój przysmak, jednak wtedy podszedł do nas jakiś nastolatek.
- Hej, piękna - zagadał z uśmiechem typowym dla wyrywacza lasek. - Czy zechciałabyś-
- E, jeśli nie widzisz, właśnie siedzę z moją miłością na ławce - chłopak spojrzał na moich towarzyszy, a ja się zaśmiałam. - Nie, żaden z nich. Moją miłością są lody. I pozostanę im wierna do końca życia mego. Także w tył zwrot i spierdalaj, chłopczyku - powiedziałam z uśmiechem.
Chłopak oszołomiony odszedł, a Ennard i Yenndo wybuchli śmiechem.
- Kobieto, to było genialne! - wydarł się Yenndo.
- Przepraszam, powiedziałam to ja. Oczywiście, że było genialne! - zaśmiałam się.
W dobrym humorze wróciliśmy do domu.
CZYTASZ
Tajemnica || FNaF SL ||
FanfictionUciekliśmy. W końcu byliśmy ludźmi, a nie... Tym czymś. Zamieszkaliśmy razem. Myśleliśmy, że to już koniec. Jednak została jeszcze jedna tajemnica do rozwiązania. ... Kim ta kobieta do jasnej cholery jest?