Rozdział 4

873 57 30
                                    

- Baby! - wrzasnęła nauczycielka od matematyki, a ja umilkłam. Oh, chyba była lekcja, a ja zagadałam się z Ennardem. Ups?

- Tak? - zapytałam głosem niewiniątka.

- Widzę, że tamto towarzystwo źle na ciebie wpływa - stwierdziła nauczycielka. - Najwyraźniej trzeba je zmie...

- O, nie! - krzyknął mój kuzyn ze śmiechem. - Nie oddajemy jej!

- A co, trójkącik macie? - zapytała ironicznie nauczycielka.

- CO - usłyszałam głos duszącej się Foxy.

- Raz: Ennard to mój kuzyn - tłumaczyłam spokojnie, przekrzykując śmiechy klasy. - Dwa: oni mają siebie, ja już nie-

- NIE JESTEM GEJEM, ILE RAZY CI TO POWTARZAĆ - wydarł się niebieskooki, a wszyscy znów wybuchnęli śmiechem.

- Do końca świata i dzień dłużej - powiedziałam  przez śmiech.

Kiedy klasa się uspokoiła, pani powiedziała:

- Baby, proszę, abyś usiadła z Ericiem.

- Ee... - zakłopotałam się. To my mamy w klasie jakiegoś Erica?

- Chłopiec w drugiej ławce, w rzędzie pod oknem - wskazała na niego, a on mi pomachał.

- ...a - zebrałam swoje rzeczy i ruszyłam w stronę brązowowłosego. Usiadłam na krześle obok i ułożyłam rzeczy na biurku.

- Kontynuując... - nauczycielka wróciła do tłumaczenia tematu, którego totalnie nie rozumiałam.

Westchnęłam i odwróciłam się w stronę nowego kolegi z ławki.

- Rozumiesz to? - zapytałam.

- Tak - odpowiedział, uśmiechając się. - To dość proste, jeśli załapiesz jedną rzecz. Wytłumaczyć ci?

- Jeśli to nie problem - odwzajemniłam uśmiech i wyciągnęłam rękę w jego stronę. - Baby.

- Eric - uścisnął dłoń i spojrzał na zeszyt. - A więc spójrz tutaj...

Po niecałych pięciu minutach rozumiałam wszystko.

***

- Panno Circus! - wrzasnęła nauczycielka, kiedy po skończeniu omawiania tematu z brązowowłosym przeszliśmy na inne tematy.

- Tak? - po raz kolejny zrobiłam minę niewiniątka.

- Z kim mam cię posadzić, żebyś nie gadała? - westchnęła niezadowolona nauczycielka.

- Chyba się nie da - uśmiechnęłam się milutko.

W tym momencie zadzwonił dzwonek. Skończyliśmy ostatnią lekcję na ten dzień i wszyscy rzucili się do wyjścia jak dzieci na cukierki.

Spakowałam się i spokojnym krokiem, w przeciwieństwie do tłumu, wyszłam z sali. Do mnie dołączyli przyjaciele i zaczęliśmy zmierzać w stronę szatni.

- W końcu weekend! - wykrzyczała Lisiasta.

- W końcu? - zapytał Freddy, unosząc jedną brew do góry. - Wczoraj było rozpoczęcie roku!

Nagle zaczepił mnie Eric, ten chłopak, do którego nauczycielka mnie przesadziła.

- Hej... Jeśli jeszcze czegoś byś nie rozumiała... - zaczął podając mi skrawek papieru. - Tu masz mój numer. Jak jeszcze czegoś nie będziesz rozumiała, to dzwoń - uśmiechnął się.

- Spoko, dzięki - odwzajemniłam uśmiech. - Spodziewaj się spamu - mrugnęłam do niego i odeszłam.

- Uu, szkolna miłość? - zaczepił mnie Ennard, kiedy wychodziliśmy.

- YYYY, przepraszam?  Znam gościa dzień? - odpowiedziałam.

- Mhm, a ten już dał ci jego numer - zawtórował mu Yenndo.

- Ja pierniczę... Ballora, ratuj mnie od nich - załamana zwróciłam się do przyjaciółki po pomoc, a ta tylko zachichotała. - Nie pomagasz!

- Uh, BonBon, dokąd zmierzasz? - zapytał przyjaciela Freddy widząc, że jego przyjaciel zmienia kierunek.

- Jak to dokąd? - zapytał, patrząc na niego jak na kretyna. - Udaję, że was nie znam.

Oto notka pod rozdziałem xD
W tej notce wam tylko powiem, że ostatnio lekkie problemy z internetem, ale naprawię to jak najszybciej i wtedy rozdziały wrócą regularnie lmao

Tajemnica || FNaF SL ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz