Po raz pierwszy od bardzo dawna, wchodząc do sali od matematyki, skierowałam swoje kroki w stronę Ballory i chłopaków. Kiedy wszyscy usiedli, nauczycielka, oczywiście, od razu zauważyła tą zmianię.
- Baby, nie możesz tam sie...
- Będę milczeć - szybko jej przerwałam. - Jak grób. Przysięgam. Na życie Ballory.
- ...aha - usłyszałam głos baletnicy obok siebie.
- A jej nigdy nie oddam - przytuliłam przyjaciółkę.
- Baby, i tak będziesz z nimi rozmawiać - powiedziała nauczycielka, trochę znudzona.
- Dobra - postanowiłam rozegrać to inaczej. - Jaką mam relację z Freddy'm?
- Hej, hej, hej! - krzyknął chłopak z drugiego końca klasy. - Nie mieszaj mnie do niczego! To są twoje problemy, ja nic nie zrobiłem!
- Zamknij mordę - powiedziałam w jego stronę.
- Dobrze, spokojnie! - powiedziała nauczycielka. - Do czego zmierzasz, Baby?
- Wolę siedzieć z tym kretynem niż z Ericiem.
Pani wytrzeszczyła oczy, a przez klasę przebiegło ciche "uuu".
- Naprawdę - zapytała kobieta, patrząc na mnie z niedowierzaniem.
- Ło kurde - zaśmiał się Freddy. - Musiał ci nieźle dać w kość, skoro już ja cię mniej wkurzam.
- Stul pysk! - krzyknęłam, a przez klasę przetoczył się śmiech. - Stul. Pysk.
- Sama se stul pysk - mruknął pod nosem.
- Dobrze - westchnęła nauczycielka. - Siedź tam, tylko mi nie gadaj.
- Dziękuję - usiadłam.
- Co on ci zrobił? - zapytał Ennard, kiedy tylko pani odwróciła głowę.
- Ryj - powiedziałam, waląc go w tył głowy. - Nie przyszłam tu, by ga...
- Baby.
- Ja go tylko uciszałam! - broniłam się. - To on już po sekundzie mnie zagaduje!
- No jasne, zwal całą winę na mnie - powiedział, a klasa się zaśmiała.
- A tak nie było? - zapytałam, unosząc jedną brew do góry.
- No... było - odpowiedział, mordując mnie wzrokiem.
- Więc zamknij się i ćwicz algorytmy, ćwoku - uśmiechnęłam się jak typowy cwel i odwróciłam jego głowę w stronę tablicy.
- Wracamy do zajęć - powiedziała nauczycielka, nie do końca udanie ukrywając roześmianie.
***
- Dobra - powiedział Yenndo, kiedy tylko wyszliśmy ze szkoły. - O co chodziło z tym typkiem.
- Przyszła sobie taka Ashley i powiedziała mi, że... - dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego, jak bardzo mnie to zabolało.
- Że ten idiota ją obgaduje - dokończyła Foxy. - Potem była kłótnia i takie tam.
- Zabijemy go - powiedział Ennard. - To będzie zmasowany atak wszystkich jednostek walczących... w sumie pięć.
- Wow - powiedział BonBon. O kurde, on sobie jeszcze nie poszedł. - Zajebista ta wasza organizacja. Napewno rozwalicie każdego. Spadam, cześć.
Po tych słowach odszedł.
- Nie ma co się rzucać do broni, spokojnie - powiedziała Ballora. - Wystarczy mu nawalić, że jest totalnym dupkiem i egoistą, dowalić mnótswo przekleństw, wysoki ton i pełną wściekłości mimikę. Zwieje od razu.
- No no, Ballora - powiedział Ennard, patrząc na dziewczynę z uznaniem. - Po tobie bym się tego nie spodziewał.
- Oj, proszę cię - powiedziała, wrednie się uśmiechając. - Jedna osoba wciąż drży w strachu przede mną. I słusznie...
- No nieźle - powiedział Freddy. - Dziewczyny potrafią być groźne.
A za to dostał z łokcia od Foxy.
CZYTASZ
Tajemnica || FNaF SL ||
FanfictionUciekliśmy. W końcu byliśmy ludźmi, a nie... Tym czymś. Zamieszkaliśmy razem. Myśleliśmy, że to już koniec. Jednak została jeszcze jedna tajemnica do rozwiązania. ... Kim ta kobieta do jasnej cholery jest?