Kiedy nie miałaś nigdy w szkole pierwiastków, a rzucają ci jakieś algorytmy na ryj. Tak to jest, kiedy zabijają cię w wieku dwunastu lat i wsadzają w kostium jakiegoś dziwacznego monstrum.
W każdym razie.
Jak sobie poradziłam? Skłamałam Ericowi, że nauczycielka w gimnazjum miała na nas totalnie wywalone i tylko wstawiała wszystkim piątki, żebyśmy zdali, podczas gdy na lekcji robiliśmy, co chcieliśmy, a ona grała w jakieś horrory na komputerze. Uwierzył. I wytłumaczył mi dosłownie wszystko.
Będę mu dozgonnie wdzięczna.
Co do naszego domku, wszystko jest jak było. Nostalgicznie. BonBona ciągle nie ma, Bonnet siedzi w pokoju, Lisiasta ogląda telewizję, Ballora się załamuje, a ja, Ennard i Yenndo prowadzimy wojnę przeciwko Freddy'emu.
Normalka.
Minęło tak kilka tygodni. Spokojna rzeczywistość trwała i trwała, niczym nie przerwana... do czasu. Czekałam na zmianę, pragnęłam jej. Ale każdy dzień był taki sam.
***
- Baby, wstawaj! - krzyknęła Ballora, waląc w moje drzwi niczym Lisiasta jako animatronik.
Tym razem bez gadania wstałam i ogarnęłam się. Tak to jest, kiedy po zarwaniu nocki zasypia się o dziewiętnastej. Zeszłam na śniadanie spokojnie skonsumowałam posiłek. Potem wszyscy wyszliśmy do szkoły. Tą samą, nudną drogą co zawsze.
Doszliśmy do tego głupiego, nudnego budynku. I nagle, coś się zmieniło.
Stoję sobie spokojnie na korytarzu. Rozmawiam z Lisiastą. A tu nagle podchodzi do mnie jedna dziewczyna z klasy. Ashley ma na imię, chyba. Należy to dziewczyn z typu "tamblereczki", ten gorszy sort.
- Hej, Baby... - zaczęła niepewnie.
- Tak? - zapytałam, udając zainteresowaną treścią, jaką miała zamiar mi przekazać.
- Ja... Słuchaj, strasznie mi przykro, ale... - spojrzała w bok, widać było to dla niej niezręczne. - Eric cię obgaduje.
No dobra, ta informacja mną wstrząsnęła.
- Że co proszę? - zapytała Lisiasta, wyraźnie zdenerwowana.
- Co mówił? - udałam opanowaną. Eh, jak ja lubię udawać.
- On... Mówił, że jesteś strasznie dziecinna, głupia i naiwna... Wyjawił kilka twoich tajemnic...
- Co za drań! - uniosła się Foxy i podwinęła rękawy. - Ja mu zaraz spuszczę wpie-
- Foxy, waruj - powiedziałam, a ona na mnie zawarczała. - Sama się z nim rozliczę.
- Naprawdę mi przykro - powiedziała Ash i odeszła.
Alurat w tym momencie dostrzegłam, jak Eric do mnie idzie. Z fałszywym uśmiechem na twarzy.
- Zadowolony? - zapytałam.
Po chwili zdałam sobie sprawę z tego, że zapytał dokładnie o to samo mnie.
- Co? A niby z czego ja... - zaczęłam, ale on powiedział dokładnie to samo w tym samym momencie. - Przestań mówić ze mną!
- Dobra, załatwimy to inaczej - powiedziała Lisiasta i stanęła między nami. - Ty gnoju!
- A niby co ja zrobiłem?! - krzyknął zdenerwowany, a tłum chyba zwrócił na to uwagę, bo zrobiło się dziwnie cicho. - To ona mnie obgadywała!
- Co?! - krzyknęłam, stając obok Lisiastej i patrząc mu w twarz. - Ja?! Niby z kim? - zapytałam ironicznie.
- To już nie ważne, chociażby z nią! - wskazał na Foxy. - Ja ci zaufałem!
- Przecież ja nic nie zrobiłam - wydarłam się. - To ty rozpowiadałeś moje sekrety na lewo i prawo!
- Że co słucham? - zapytał. - Upadłaś na głowę i ci się w mózgu poprzewracało?
I wtedy, mój limit się wyczerpał. Uderzyłam go z otwartej dłoni w twarz. Podliczcie siłę stali, twardość stali i siłę wkurzonej babki - jego równowaga stwierdziła, że sobie przestanie istnieć i upadł na podłogę.
- Nie odzywaj się do mnie więcej - wycedziłam przez zęby i odzeszłam, przeciskając się przez pełen zabójczej ciszy tłum.
Dzień dobry wieczór!
Przepraszam, że tak cholernie długo mnie nie było, ale moja wena sobie wyjechała na wakacje. Naszczęście pewna wspaniała osoba kopnęła ją w dupę i wróciła (dzięki ci, Kasii <3)
Myślę, że wracamy z jakąśtam regularnością rozdziałów. A tak w ogóle to miłoby było, jakbyście wykazali jakąkolwiek obecność tutaj ;^;
A więc jest piętnaście minut do szóstej, a baterii mam... dziewięćdziesiąt trzy procent. Myślę, że spokojnie mogę zamknąć oboje drzwi bez obaw, że coś mnie dopadnie. ;)
Do zobaczenia w następnych rozdziałach!
CZYTASZ
Tajemnica || FNaF SL ||
FanfictionUciekliśmy. W końcu byliśmy ludźmi, a nie... Tym czymś. Zamieszkaliśmy razem. Myśleliśmy, że to już koniec. Jednak została jeszcze jedna tajemnica do rozwiązania. ... Kim ta kobieta do jasnej cholery jest?