Męczyłem się z tym rozdziałem...
Napisałem 3 wersję go.
I ta chyba jest odpowiednia.....
✶ ✶ ✶
Widoczność zasłoniło czerwone światło. Nikt nic nie widział, po za kolorem krwi.
Black oszalał do reszty. - pomyślał Snape.
Światło nie opadało.
Co ten Remus wyprawia?! - myślał Syriusz.
Światło nie było, aż tak intensywne.
Miał go zabić. - pomyślał oskarżycielsko Lupin.
A gdy światło opadło...
Przejmuję kontrolę Panie.
Co....?!
Wszyscy patrzyli jak zakrwawiony chłopak wstaję i przywołuję do siebie różdżkę - magią bezróżdżkową. Skierował patyk w Vernona i po chwili ten zwijał się z bólu. Na mężczyzn zaczął wiać wiatr.
✶ ✶ ✶
Syriusz spojrzał na oczy chrześniaka. Były czerwone. Nie od krwi, chociaż od niej także. One świeciły na czerwono. W jego oczach widać było mord. Czyste pragnienie śmierci. Jego moc przewyższała każdą jaką Łapa kiedykolwiek czuł.
Nagle chłopak przerwał tortury. Spojrzał na mężczyzn, którzy ciągle byli pod oporem wiatru i uśmiechnął się.
- Potter. - warknął Mistrz eliksirów. - Wiesz co zrobiłeś? Jeżeli nie to poinformuję Cię. Użyłeś zaklęcia niewybaczalnego i to dwa razy.
- I co z tego? - zapytał Harry z pogardą w głosie, a wiatr opadł.
- Czasami zapominam, że nazywasz się Potter. To znaczy, że dożywocie w Azkabanie masz jak w banku.
- Ja do Azka.... - nagle chłopak przerwał i padł na kolana.
✶ ✶ ✶
WYPUŚĆ MNIE! JAKO TWÓJ PAN ROZKAZUJĘ CI!
Momencik Panie.
✶ ✶ ✶
Chłopak wstał z powrotem i wystawił różdżkę przed siebie.
- Nie trafię do Azkabanu, Snape. - warknął. - Ale wy? Popatrzmy. Były Śmierciożerca. Wilkołak? Tak wilkołak. I tego tu nie kojarzę. - wskazał palcem na Black'a. - Wy macie ciekawe zadatki na więzienie. A teraz gdy po mnie nie będzie śladu? Wszyscy pomyślą, że mnie zabiliście. Azkaban wita.
- Skąd wiesz, że jestem wilkołakiem, Harry? - spytał Lupin półgłosem.
- Proste. - zaśmiał się Potter. - Twoja aura magiczna jest...specyficzna.
- Czujesz aury magiczne? - zdziwił się Syriusz.
Harry na niego spojrzał.
- Nie znam Cię. - stwierdził. - Kim jesteś?
- Harry ja... - zaczął Black.
- Petrificus Totalus!
Aurorzy. - pomyślał Łapa.
Harry obronił się jednym ruchem różdżki.
- Panie Harry Jamesie Potterze, zostaje Pan ukarany dożywociem w więzieniu magicznym Azkaban, za użyciem zaklęcia niewybaczalnego na mugolu. - wyrecytował dobrze zbudowany auror.
Kingsley. - powiedział w myślach Syriusz.
Nagle auror spojrzał wprost na niego i zbladł.
- Syriusz Black... - zaczął i skierował w niego różdżkę.
✶ ✶ ✶
Lupin patrzył na wszystko jak w zwolnionym tempie. Najpierw Harry zaatakował mugola. Potem powiedział mu wprost, iż wie o jego likantropii. Następnie zjawili się aurorzy.
Gdzie podział się Harry, którego znał zanim stała się tragedia w pamiętne halloween?
Po tym jak stracił wszystkich przyjaciół. Jamesa, Syriusza, Petera i Lily nie myślał, że poczuję w sobie gryfońską odwagę. Nie wytrzymał jednak kiedy auror wycelował różdżkę w jego byłego przyjaciela. Coś w nim pękło. Jakaś iskra starej przyjaźni się odezwała. A przyjaciół trzeba bronić.
- Syriusz leć! - krzyknął, a z jego różdżki wyleciała warstwa dymu, która zasłoniła widoczność.
✶ ✶ ✶
Gdy Remus odpalił dym z różdżki, jakiś auror, którego Black nie znał, rzucił zaklęciem w jego chrześniaka.
Syriusz zrobił pierwsze co przyszło mu do głowy.
Zmienił się w Łapę i skoczył na Harry'ego. Gdy go dotknął - aportowali się.
Dom Blacków.
Wylądowali w kuchni.
Tak. Ten okropny, cuchnący czystą krwią dom rodzinny. Taki sam jak zapamiętał.
Wybiegł z pola widzenia Potter'a i zmienił się w Syriusza. Wszedł z powrotem do kuchni i napotkał się z różdżką wymierzoną w twarz.
✶ ✶ ✶
Harry rozejrzał się. Był w jakimś domu. Odzyskał kontrolę nad ciałem. Jego magia wariowała.
Do kuchni wszedł jakiś mężczyzna. Potter bez namysłu wycelował w niego różdżkę.
- Kim jesteś? - powtórzył swoje pytanie.
- Nazywam się Syriusz Black. Jestem aktualnym właścicielem tego domu. - odparł mężczyzna.
Nie ufam mu Panie.
Zamknij się w końcu.
- Gdzie pies, który tu był?
- Jest w tym domu. - odpowiedział. - Bezpieczny. Może usiądziesz? - wskazał na krzesło przy stole. - Zaraz będzie posiłek.
Zawołał skrzata, który o dziwo nie pałał chęcią do robienia czegokolwiek, ale zrobił to co mu kazano i po chwili Harry jadł wyrafinowane śniadanie z Syriuszem Blackiem.
- Czemu wydaję mi się, że kiedyś już Cię widziałem? - odezwał się Harry.
- Ponieważ... - zaczął Black, ale nie dokończył bo Potter zapatrzył się w okno.
Na oknie, czerwoną farbą było napisane zdanie:
Uważaj na pecha
Lucek.
YOU ARE READING
Prawda Jest Kłamstwem [BRAK KONTYNUACJI]
FanfictionHarry kończy trzynaście lat. Pierwszy raz od swojego wujostwa dostał prezent urodzinowy, który o dziwo nie jest parą starych, brudnych skarpetek. Ten rok zapowiada się ciekawie: Z Azkabanu uciekł morderca - Syriusz Black. Wybraniec spotkał tajemnicz...