— Nie no we czwórkę nie damy rady. Nawet nie drgnęła.
— Bo może wypadałoby użyć różdżki. I ty niby taka mądra jesteś, Granger. — Tuż po jej prawej stronie wyrósł postawny brunet machający jej koło nosa swoją różdżką.
— Och, no oczywiście proszę bardzo, Panie Najmądrzejszy, proszę! — Odsunęła się na bok, dając Blaisowi wolne pole do działania. Ten rzucił pierwsze proste zaklęcie, ale wieko nawet nie drgnęło. Potem kolejne nieco trudniejsze i kolejne, ale efekt był ten sam.
— Nie działa — stwierdził oburzonym tronem.
— No coś ty!? — zakpił z niego chłopiec w okularach. — Jak byśmy tego w ogóle nie próbowali.
— Potter!!! — wysyczał przez zęby.
— Ej, ej już spokój. — Między nich wtargnęła Hermiona. — Obiecaliście coś, jak dobrze sobie przypominam. Więc teraz każdy trzy głębokie wdechy i wspólnie zastanówmy się co z tym zrobić ok?
Każdy z nich w milczeniu wpatrywał się skrzyni. Ale nikomu nie przychodziło nic konkretnego do głowy. Nic co mogłoby pomóc w przesunięcia ogromnego wieka.
Draco uważnie przyglądał się drewnianej zagwozdce, aż nagle w milczeniu podszedł do ich wspólnego "utrapienia". Okrążył ją, gładząc swoją dłonią wieko, w końcu przystanął przy jej poziomej stronie. Przykucnął i nagle uśmiechnął się sam do siebie, przyglądając się pewnej rzeczy. Po chwili podniósł swój wzrok wprost na Hermionę.— Chodź, coś zobaczysz! — Gestem ręki zawołał ją by podeszła.
Gryfonka nieźle się zdziwiła, ale coś jej podpowiadało, żeby nie komentować jego ostatniego zachowania. Szybkim krokiem okrążyła skrzynię i kucnęła tuż koło Malfoya.
— Widzisz. — Wskazał dłonią na wyryty w drewnie herb szkoły. Hermionie nagle wszystko się rozjaśniło. Przecież to było oczywiste, że do otwarcia tego cholerstwa wystarczyło tylko coś przycisnąć. A oni jak te głupki męczyli się nie wiadomo po co.
— No tak, przecież to oczywiste. — Pacnęła się ręką lekko w czoło.
— No tak... — nagle zobaczył, że dziewczyna wyciąga dłoń, by przycisnąć drewniany herb — ale nie poczekaj. — Niestety było już za późno. — PADNIJ!!!
No może i było, ale nie dla Dracona Malfoya. O co chodzi? O to, że owy Ślizgon wszystko sobie zaplanował. Dobrze wiedział, co się stanie po naciśnięciu herbu. W domu miał podobną i gdy tylko spostrzegł, że to ten sam typ, dokładnie sobie wszystko obmyślił i doszedł do wniosku, że to najlepszy moment do tego, aby wprowadzić jego chytry plan w życie. Dobrze wiedział, że dziewczyna, gdy tylko zobaczy, od razu będzie próbowała nacisnąć guzik, a że jemu to aktualnie było w graj, więc nie miał najmniejszego zamiaru ją w tym powstrzymywać.
Gdy tylko Hermiona nacisnęła przycisk, uruchomił się cały mechanizm skrzyni. Wszystko trwało dokładnie tylko kilka sekund. Nastąpił zgrzyt, a Draco reagując błyskawicznie, rzucił się na dziewczynę, przygważdżając ją do ziemi i osłaniając własnym ciałem. Po dosłownie sekundzie wieko skrzyni rozsunęło się, a z wnętrza niczym tajfun wyłoniła się, wystrzelając w górę ogromną kilkudziesięciu metrowa płachta z grubego materiału. Materiał uleciał na kilka metrów w górę, a potem z całym impetem opadł, przysłaniając wszystko, co znajdowało się w jego zasięgu. Między innymi grupę nastolatków. Ale na tym się nie skończyło. Tuż po płachcie ze skrzyni zaczęły wręcz wyskakiwać przeróżne drewniane skrzyneczki różnych rozmiarów, które dzięki sile grawitacji po swoim widowiskowy wyskoku opadały na ziemię, gdzie tylko popadnie. Taki pokaz trwał może z minutę. Nie obyło się oczywiście bez wrzasków i tym podobnych. Wywołał niezły szok u szóstki uczniów.
Czy krzyczała? O tak krzyczała. Była w zbyt wielkim roztrzęsieniu, żeby nie krzyczeć. Powieki miała zaciśnięte i za żadne skarby świata nie chciała ich otworzyć. Nie, teraz gdy wyczuwała, że odległość między nimi nie ma wymiarów nawet kilku centymetrów.
CZYTASZ
W Krzywym Zwierciadle ✔
Fanfiction~Z nienawiści do eliksirów~ Gryfoni oraz Ślizgoni zostają ukarani, przez co są zmuszeni wykonać wspólnie powierzone zadanie od Mistrza Eliksirów... Szóstka uczniów z dwóch przeciwnych "obozów wroga" za karę ma udowodnić nauczycielom, że są oni w sta...