Z nienawiści do eliksirów 2/3

5.7K 277 533
                                    

— A żebyś wiedziała, że się ośmielę. No to co, mała, wyskakuj z tych ubłoconych ciuszków. — Uśmiechnął się, poruszając sugestywnie brwiami.    

Gdyby Hermiona nie była właśnie sparaliżowana szokiem, jakie wywołało u niej ostatnie zdanie Dracona, to pewnie zwróciłaby uwagę na okolicę, w której właśnie się znaleźli. Bo to miejsce, na cały ten zapyziały las było wyjątkowo piękne. Nie była to wprawdzie jakaś cudowna laguna, ale niewielki wodospad z jeziorkiem i pięknymi skałkami, na które padały przedzierające się przez korony drzew promienie słońca. Niewątpliwie to miejsce miało swój klimat i magiczny urok. Ale w tej chwili jakoś mało to obchodziło Hermionę, w tej chwili bardziej obchodził ją ten porąbany i nieobliczalny Ślizgon.

— Malfoy, to przestaje być śmieszne!!! — krzyknęła przerażona, nie na żarty.

— No coś ty, a mnie to bawi coraz bardziej. — Zarechotał, uśmiechając się lubieżnie.

— Nienawidzę cię, wiesz?!!! — wykrzyczała, niemalże zdzierając swoje gardło. Draco skrzywił się nieco, zatykając swoje jakże szlacheckie uszy. Gdy już odzyskał jako tako słuch, odpowiedział na zadane przez Gryfonkę pytanie.

— A ja za to lubię cię coraz bardziej, ale dość tych głupot, Granger, radzę ci dobrowolnie zdjąć swoje ubłocone rzeczy, bo jak ja się za to zabiorę, to może nie być miło. Ostrzegam cię po dobroci — wyjaśnił tajemniczym wręcz celowo zniżonym głosem.

— Że co proszę!? Po dobroci?! Posłuchaj mnie ty napuszony kretynie... — Oj tak była już ona nieźle rozjuszona. Podeszła do chłopaka bardzo blisko i stukając palcem wskazującym w jego pierś, zaczęła dość dobitnie i głośno wyjaśniać. — Ja nie jestem jakąś tępą kretynką, na którą ty kiwniesz palcem, a ona przyleci. Nie jestem jedną z tych idiotek, które na twój rozkaz:
"Rozbieraj się", robią to. Nie jestem... — Nie dał jej skończyć, chwytając mocno za rękę, którą w niego mierzyła w okolicy nadgarstka, by za chwilę jednym zwinnym ruchem obrócić ją tak, by stała plecami do niego, opierając się o jego klatkę. Był na tyle silny, że unieruchomienie jej jedną ręką było wręcz łatwizną. Zaniemówiła. Czyżby Malfoy był zdolny do...?

* * * * * *
— Pottuś...

— Merlin mi świadkiem, że za chwilę cię strzelę, Zabini.

— Och, daj spokój, przecież wiem, że ci się to podoba. — Ślizgon szturchnął Gryfona łokciem. — Ale teraz nie o tym. Mogę ci zadać jedno pytanie?

— Jeśli musisz — Harry odpowiedział z rezygnacją, wciąż dokładnie obserwując czy Malfoy, aby w swoich poczynaniach nie posuwa się za daleko. No bo mimo tego, że chciał ich wyswatać, to jednak instynkt złego starszego brata wciąż w nim drzemał. Oj biedny byłby Malfoy, gdyby tylko w jakikolwiek sposób skrzywdził tę dziewczynę. Ale jak na razie na to się nie zanosiło, więc mógł na chwilę przerwać swoją wnikliwą obserwację, by wysłuchać niezwykle wnikliwe pytanie Zabiniego.

— Czy nie normalnym będzie pojawienie się świadomości, która powoduje u mnie podniecenie tym, że za chwilę mogę zobaczyć nagą Granger?

Harry bardzo powoli zwrócił swój wzrok w stronę Blaise, który wyglądał, jakby zapytał się go o najbardziej normalną rzecz na świecie.

— No co? — Diabeł nie mógł zrozumieć dziwnego milczenia swojego wspólnika i tego, że właśnie patrzy się na niego jak na idiotę.

— To byłoby normalne...

— Serio?

— Owszem, dopóki mi tego nie powiedziałeś. Teraz już takie nie jest — wyjaśnił Pan Potter z iście stoickim spokojem, by za chwilę dodać. — Tobie naprawdę jest potrzebny jakiś medyk.

W Krzywym Zwierciadle ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz