....
— Malfoy!? — Zdziwiła się.
— Granger!? — On również nie krył tego, że jest zaskoczony. Lecz Hermiona już się nad tym nie zastanawiała, bo nagle zaczęła krzyczeć w jego stronę.
— No tak wszystko jasne, ty pieprzony arystokrato, ty idioto, kretynie, debilu, ty odchodzie mamuci, sklątko tylnowybuchowy. Ty to sobie wszystko wykombinowałeś, baranie!!!
— Granger, ale... — Próbował się wytłumaczyć, lecz dziewczyna skutecznie nie dopuszczała go do słowa.
— O nie, głupku niech się tylko stąd wydostanę, pożałujesz, że się urodziłeś!!! I powiedz mi, po cholerę to zrobiłeś co!!!?? Bo jeśli chodzi ci o... — Nie wytrzymał, podszedł do niej i zatkał swoją ręką jej śliczne w tym wypadku bardzo "ostre" usteczka.
— Zamknij się w końcu dobrze. Pomyśl na zdrowy rozum, po cholerę bym się tu z tobą zamykał co? Poza tym jak? Jak tu weszłaś, ja już tu byłem, mnie też wepchnął tu jakiś świr. Nawet nie wiedziałam, że ty to ty. Uspokoiłaś się i możemy na spokojnie dojść do jakichś wniosków? — Zapytał bardzo spokojnie. Kiwnęła głową na znak zgody. Przez myśl jeszcze jej przemknęło, jaki on musi być wysoki, bo mimo tego, że ona ma szpilki, a on i tak jest od niej o pół głowy wyższy. Zdjął swoją dłoń z jej ust, a ona od razu zapytała.
— Jak tu się dostałeś?
— Szedłem na bal z Zabinim. Byliśmy już na schodach przy drugiej kondygnacji, gdy nagle Blaise musiał się wrócić do dormitorium, bo czegoś tam zapomniał. Mieliśmy spotkać się przed Wielką Salą. Schodziłem już ze schodów, gdy nagle one jak oszalałe ruszyły i znalazły się na tym piętrze. Potem szedłem tym korytarzem i nagle jakiś świr wepchnął mnie do tego schowka. Za chwile usłyszałem jakiś pisk i chyba ten sam świr wrzucił tu ciebie od cała historia.
— To tak jak zemną. — Powiedziała bardziej sama do siebie niż do niego.
— Co?
— Bo ja też byłam na schodach na drugiej kondygnacji i też one nagle ruszyły i dalszy ciąg już znasz.
— No to zajebiście. — Chłopak oparł się o ścianę. Zamykając na chwilę oczy, tak że jego blond grzywka opadała mu lekko na oczy.
— To, co robimy? — Zapytała, ale nie odpowiedział. — Zamierzasz tak tu stać?
— A co według ciebie powinienem robić?
— Nie wiem, ale nie możemy siedzieć tu tak bezczynnie i czekać na cud. Musimy, musimy...
— No co, Granger, co takiego musimy. Wiesz, nie chciałbym cię brutalnie wyprowadzać z błędu, ale chyba nic innego nam nie pozostaje jak czekanie na cud.
— Och, niech to wszystko diabli wezmą. — Tupnęła noga jak rozpieszczona mała dziewczynka. To miał być najwspanialszy wieczór w jej życiu. To miał być jej dzień. A co ma zamiast tego, jest zamknięta w jakimś zapyziałym schowku na miotły tym głupkiem. Pięknie lepiej być nie mogło. Draco nie zbyt przejął się jej zachowaniem, wyciągnął sobie jednego mugolskiego papierosa z paczki, którą kiedyś dostał od Zabiniego i zapalił.
— Kultura nakazuje, byś zapytał się, czy możesz zapalić? — Gryfonka zganiła go oburzonym tonem, ciągle sceptycznym wzrokiem przyglądając się drewnianym drzwiom.
— Czy Jaśnie Pani Nieczystej Krwi pozwoli, bym wyładował swoje frustracje związane z tą sytuacją na tym, że papierosie, a nie na niej? — Zapytał teatralnym tonem, kłaniając się w pół i wyniosłymi gestami pokazując owego papierosa.
CZYTASZ
W Krzywym Zwierciadle ✔
Fanfiction~Z nienawiści do eliksirów~ Gryfoni oraz Ślizgoni zostają ukarani, przez co są zmuszeni wykonać wspólnie powierzone zadanie od Mistrza Eliksirów... Szóstka uczniów z dwóch przeciwnych "obozów wroga" za karę ma udowodnić nauczycielom, że są oni w sta...