Z nienawiści do eliksirów 5/2

4.7K 215 393
                                    

— Och, naprawdę nie ma za co — zapewnił staruszek, machając ręką. — Dawno tak się dobrze nie bawiłem. A wy kochani nie stójcie tak progu, tylko wracajcie na miejsce.

— To może ja pójdę po jakiś ręcznik, by pan wytarł tę plamę po dżemie — mówiła niepewnie, przyglądając się swojemu ekstrawaganckiemu wyczynowi, na marynarce ojca Draco.

— Nie dziękuję. — Blaise omal nie zemdlał. Uprzejmy Lucjusz. Koniec Świata jest bliski. — Tak się składa, że czarodzieje nie muszą do takich rzeczy używać ręczników. Wystarczy proste zaklęcie. Ale z taką średnią ocen powinnaś to wiedzieć. — No i wszystko wróciło na swoje miejsce. Jedno machnięcie różdżki i plama zniknęła. Draco, Hermiona, Blaise i Harry ponownie zasiedli na swoich krzesłach.

— Pozwoli pan, że ja zacznę, panie Granger. — Za wysiłek, który włożył w ten zwrot grzecznościowy, Malfoy powinien dostać Nobla.

— Proszę bardzo.

— Myślę, że kwestię naszych dzieci omówimy innym razem. W bardziej kameralnych okolicznościach. A teraz zajmiemy się sprawami bieżącymi, bardziej istotnymi.

— Masz na myśli, Lucjuszu, zbliżający się egzamin z eliksirów. — Severus S. wrócił do gry.

— Dokładanie, dyrektorze?

— Decyzja należy do profesora Snape'a.

— W regulaminie szkoły wyraźnie jest napisane. Aby dopuścić ich do egzaminu, potrzebny jest ich autorski eliksir, a takiegoż o tuż nie ma.

— A niby jak go mieli zrobić, jak aktualnie byli zajęci uciekaniem przed tą bestią!?

— To był troll, panie Granger.

— No właśnie troll. Dziękuję, Harry.

— Nie ma za co.

— Owszem, ale o ile dobrze pamiętam, troll obudził się i zaatakował ich dopiero w połowie drugiego tygodnia. Co robili wcześniej? Tego nie wiem, ale na pewno wiem, że to nie było związane z eliksirami. — Zmierzył podejrzliwie czwórkę uczniów. — Półtora tygodnia to dość czasu by mogli już przedstawić, choć minimalne wyniki. A oni nie zrobili nic. W takim wypadku...

— W takim wypadku bez mrugnięcia okiem dopuścisz ich do egzaminu, uwzględniając traumatyczne przeżycia, przez jakie musieli przejść. — Lucjusz mówił, a w zasadzie cedził słowa niebezpiecznie spokojnie.

— Wybacz, Lucjuszu, ale co ty do cholery bredzisz?

Czy wspominane było już, że Lucjusz zamierza się na kimś wyżyć? Jeśli tak to teraz tylko przypominam.
Właśnie w tym momencie mężczyzna zarwał się z krzesła. Wykonał szybki obrót, chwyt i mistrz eliksirów w żelaznym uścisku został przygwożdżony do ściany. Ręce blondyna zacisnęły się na szyi Snape'a skutecznie i miarowo blokując dopływ powietrza.

— O mój Boże! — pisnęła Hermiona.

— Lucjuszu!!! — Tym razem Dumbledore musiał zareagować. — Nie zmuszaj mnie do użycia czarów i opanuj się!!!

Ale mężczyzna w ogóle go nie słuchał, a tym bardziej nie zamierzał się opanować.

— Naprawdę mam dzisiaj bardzo, ale to bardzo zły dzień, Severusie. I tak się składa, że to wszystko przez ciebie.

— Co ty...

— Mimo że jesteś ojcem chrzestnym Draco i moim starym przyjacielem, to uwierz mi, mam ochotę cię zabić. A wiesz dlaczego? Dlatego, że jestem wręcz pewny, że wszystko zaplanowałeś, prawda? Mój syn i kujonica Granger. — Severus, mimo że powoli robił się siny, wykrzywił usta w grymasie uśmiechu.

W Krzywym Zwierciadle ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz