Chciałam dać to w walentynki, ups nie wyszło.
Nie żeby tu się jakieś romantyczne rzeczy działy, ależ skąd.
W swoim życiu Wiktor odbył już kilka pocałunków z kilkoma przedstawicielkami płci pięknej, lecz żaden nie wywołał w nim takiego ciosu emocjonalnego. Najlepszym do tej pory był pocałunek z Beatą w drugiej liceum, ale i tak nie równał się z tym, który właśnie serwowała mu Marlena. Wpijała się tak mocno, jakby chciała co najmniej wyssać krew z jego ust, a może i całej głowy. Nie wiedział, czy zamknąć oczy, jak pokazywali w filmach, czy może nie krępować się i mieć je szeroko otwarte. Cały absurd sytuacji otumanił zmysły i chłopak ruszyć się nie mógł przez to uporczywe napięcie. Skąd ta reakcja? Jedyne, co zrobił, to zapewnił, że można na niego liczyć, nic więcej. Tak namiętny pocałunek był ostatnią rzeczą, której się spodziewał (zresztą nie spodziewał się pocałunku wcale). Kątem oka zlustrował puste kieliszki. Ile wypiła? I czy wystarczyło, żeby się upić? Szczerze w to wątpił, biorąc pod uwagę jej zamiłowanie do alkoholu, o którym niegdyś wspominała. Może tym razem stres spotęgował upojenie?
Gdy tylko się od niego oderwała, on wciągnął haust powietrza i rozkaszlał się na dobre. Inhalator miał oczywiście przy sobie, ale w pierwszej chwili nie pomyślał o nim w ogóle, gapił się jedynie w pytający wyraz twarzy Marleny i nie wiedział, co ze sobą zrobić. Lek wyjął po kilku sekundach, głównie przez odruch. Prędzej by się udusił, niż świadomie zdecydował się na wyjęcie go z kieszeni.
Atak nie trwał długo i do silnych też nie należał. Inhalator skutecznie go powstrzymał, a sam w sobie kaszel był po porstu nieodłączną częścią zapalenia płuc, którego jeszcze się nie pozbył. Pierwszy raz w życiu z czystym sumieniem mógł stwierdzić, że astma do czegokolwiek mu się przydała – miał przynajmniej chwilę na zebranie myśli. A było co zbierać.
– Aż tak? – spytała, gdy kaszel wreszcie ustał.
– Co aż tak?
– Aż tak spanikowałeś?
– Mam astmę.
– Wiem, że masz astmę – prychnęła – ale w trakcie jej napadów zwykle nie trzęsiesz się jak stara pralka i nie błądzisz oczętami jak szczury po kanałach, mój drogi.
Nie wiedział, czego właściwie się spodziewał, ale gdzieś w podświadomości towarzyszyło mu wrażenie, że zaraz obydwoje sięgną po napełnione winem kieliszki i zaczną flirtować jak na parę zakochańców przystało. Najwyraźniej sarkazm był wszystkim, na co mogła zdobyć się w tej sytuacji Marlena.
– Co to było? – wydukał, zawieszając wzrok na jej porcelanowej twarzy. Wciąż nie mógł uwierzyć, że zaledwie sekundę temu niemal się z nią stykał.
– Odruch bezwarunkowy, ZOMO – westchnęła.
Uniósł brew.
– Jak mrugnięcie – odparła, widząc jego zdziwienie. – Albo oddech, wiesz.
– No właśnie nie wiem – mruknął. Z każdym jej słowem rozumiał coraz mniej. – Upiłaś się?
– Uważasz, że tylko po pijaku byłabym w stanie cię pocałować? Masz wyjątkowo niską samoocenę.
Ciągle nie odpowiadał.
– Jak odcinasz kurczakowi głowę, to reszta się jeszcze rusza – kontynuowała z morderczą obojętnością na twarzy. Była w stu procentach poważna, co absolutnie nie pasowało do kwestii, którą właśnie wypowiedziała. Wydawało się to wręcz komiczne.
CZYTASZ
Ujarzmić brokat [THE END]
Mystery / ThrillerCzasy studiów zostawił za sobą, lecz co teraz? Wiktor Zamoyski nie często stawiał sobie to pytanie, a decyzję o przeprowadzce do niewielkiej wsi pod Warszawą podjął głównie ze względów zdrowotnych. Do szczęścia wystarczyło mu skromne mieszkanko, cie...