Rozdział 29

739 41 3
                                    

Można się wkurzyć, kiedy już czwarta para spodni zatrzymuje się w połowie ud, a bluzka ciśnie niemiłosiernie. Jeszcze w październiku te ubrania były idealne. Jak moje ciało mogło się zmienić tak radykalnie w przeciągu kilku miesięcy? To prawda. Często chodziłam na pizzę z Yannem czy z Lisą, zaczęłam pić piwo. Do tego doszły fajki. Podjadanie nocą. Brak ruchu. Tylko, że wdrażając to wszystko w życie, nie wiedziałam, że przyniesie takie skutki. Codziennie narzekałam na swoją wagę Yannowi. Aż w końcu postanowił zabrać mnie na siłownię. Na początku się opierałam, ale przekonał mnie. Kiedyś trzeba.

Kupiłam potrzebne rzeczy.  Żałowałam, że zapału nigdzie nie sprzedawają, bo nadal nie widziałam siebie trenującej w otoczeniu ludzi.
Za pierwszym razem nie czułam się zbyt pewnie.
Kobiety były  pięknie pomalowane z dokładnie ułożonymi włosami, ubrane dosyć skąpo, bo w krótkie spodenki i stanik. Zresztą miały co pokazywać. Natomiast ja wprost przeciwnie. Miałam ochotę się całkowicie zakryć i uciec jak najdalej, jednak byłam w tak słabej kondycji, że po paru minutach truchtu musiałabym zrobić sobie chwilę przerwy.
Większość maszyn widziałam pierwszy raz. Na szczęście miałam u swego boku Yanna, który zawsze mógł mi pomóc.
Z czasem zatraciłam się w ćwiczeniach i nawet nie zerkałam na zegarek. Yann musiał mi powiedzieć, że już idziemy, bo sama bym się nie ogarnęła.
W drodze do szatni spojrzałam na swoje odbicie w lustrze. Wyglądałam tragicznie. Włosy rozczochrane, pot spływał po całym ciele, czerwona twarz. Wpadłam w lekką panikę i uciekłam się umyć i przebrać.

Z ćwiczeniami jest tak jak z piciem alkoholu. Na początku jest wszystko dobrze, a rano gdy się budzimy wita nas prawdziwy ból. Pierwszy raz w życiu poczułam, że mam mięśnie. Nie mogłam się ruszać. Ledwo co schodziłam po schodach.

- Zuza, co z tobą? Żyjesz- spytała się Lisa. Właśnie wcinała ze smakiem batonika. Spojrzałam na niego z nienawiścią.
- Wiesz, ile jest w tym kalorii? Ile chemii?
Przymknęła oczy i uśmiechneła się.
- Już sobie przypomniałam. Byłaś na siłowni i będziesz teraz odgrywać Mel B.
- Postanowiłam prowadzić zdrowy tryb życia.
- Fajki nie są zbyt zdrowe- skrzywiła się. Lisa paliła tylko od imprezy do imprezy. Nie spodobało jej się, gdy zobaczyła mnie z papierosem zza szkołą. Nie miała jakiś większych pretensji, ale od tego czasu regularnie wypominała mi ten drobny szczegół.
- Przecież wiesz, że ja nawet uzależniona nie jestem.
- Nie wiem właśnie. To niby szybko uzależnia.
- Ale nie aż tak.
- Zrób eksperyment. Nie zapał ani razu przez dzień i sprawdź czy cię ciągnie.
- Głupie.
- Właśnie, że mądre. Wtedy będziesz mogła mnie pouczać o batonikach.
- Przecież sama jesteś na diecie.
- Byłam.
- Szybko.
- Zobaczymy, ile ty pociągniesz- powiedziała - Ciocia zaraz nakarmi dzidzie- poklepała mnie po brzuchu.
- Lisa, liczę do trzech.
- I?
- Lepiej uciekaj.

Gra wideoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz