Rozdział 34

161 20 14
                                    

-Zuzia przecież jesteś zazdrosna o Veronice. Dlaczego się zgodziłaś na wspólne wakacje?- spytał się Yann.

-Nie wiem. To było pod wpływem chwili.

-Wyobrażasz sobie to? Kłótnie na każdym kroku, przepychanki. Ja nigdzie nie jadę.

-Ale Yann...-jęknęłam- nie możesz mi tego zrobić! Wiesz, jaka ona jest! Wyjdę na idiotkę!

-Może prawidłowo- westchnął.

-Co?

-No nie było to zbyt mądre. Czego się spodziewałaś? Przy tej dziewczynie dostajesz jakiś spazmów. Nie wiem czy potrafię być z taką osobą. Nienawidzę przesadnej zazdrości.

-Chcesz ze mną zerwać? Serio? Myślałam, że dobrze nam razem. Mi było dobrze.

- No właśnie tobie było dobrze.

- Ale przecież też wydawałeś się szczęśliwy! Co jest? Poznałeś kogoś?

Zapadła cisza. Byłam zdenerwowana i zrozpaczona. Znów wychodziłam na egoistkę. Może rzeczywiście nie zauważałam sygnałów ze strony Yanna.  A może jednak kogoś poznał?

- Można tak powiedzieć.

Pokiwałam głową.

Wyszłam z jego domu. Wstąpiłam do sklepu po jakieś słodycze i w drodze powrotnej się nimi zajadałam. Łzy ciekły mi po policzkach. Podświadomie wiedziałam, że nie było to na zawsze, ale jednak emocje wzięły górę.

Chciałam jak najszybciej znaleźć się w swoim pokoju i okryć kocem. Niestety w salonie spotkałam Veronice. Na jej widok przeciągle westchnęłam. Otarłam łzy.

- O Zuzia! I jak? Yann się zgodził na wyjazd?- zapytała.

- Zerwaliśmy.

-Tak mi przykro- powiedziała z wymuszonym żalem. Byłam przekonana, że jak tylko pójdę do pokoju, na jej twarzy zagości szeroki uśmiech.

Nic nie odpowiedziałam. Poszłam do mojego azylu i tam postanowiłam zostać cały dzień. Nie miałam ochoty na towarzystwo ludzi.

Włączyłam internet. Jak zwykle tysiące powiadomień i wiadomości z messengera.

-Coś się stało? Wyszłaś z domu tak szybko!- brzmiała pierwsza wiadomość od przyjaciółki.

-Już wiem-kolejna.

-Yann to dupek!- dryń!

-Może przyjść? Pooglądamy filmy.

- Dziękuję Lisa, ale może jutro. Dzisiaj nic mi się już nie chce- napisałam.

Odczytała od razu.

-Ok, rozumiem. Pisz, jak będziesz chciała się wyżalić!

-Oczywiście.

Mimo, że chciałam zostać sama cały czas ktoś do mnie przychodził.

-Moja córka pierwszy raz ma złamane serce- powiedział tato i pogłaskał mnie po głowie.

-To nic takiego przecież.

-Niby tak, ale trzeba cię jakoś pocieszyć.

-Nie, nie trzeba- powiedziałam z wyrzutem- tato, wina zawsze leży po dwóch stronach. Nie wierzę, że muszę to tłumaczyć dorosłemu- pokręciłam głową.

Zaśmiał się.

-Nie musisz. Wiem to doskonale,a le jakbym teraz przyszedł i gadał takie coś, to byś mnie wyrzuciła z pokoju.

- Pewnie racja.

-Zejdziesz na kolację?

-A będzie Vera?

-Raczej nie.

Aż się uśmiechnęłam.





Gra wideoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz