Rozdział 36

137 18 6
                                    

-Boże nie, tylko nie z Finnem-wyszeptała Lisa.Złapała się za głowę i patrzyła w przestrzeń. Nie mogłam się powstrzymać od śmiechu. 

-To najbardziej irytujący, nieznośny i wredny człowiek, jakiego znam. Każde spotkanie z nim przyprawia mnie o mdłości, a teraz miałabym wytrzymać z nim kilka godzin? O nie! Wiem, że dla przyjaciółki powinno się poświęcać, ale proszę, nie rób mi tego- wyjęczała.

Ze śmiechu pociekły mi łzy. Raczej byłam na straconej pozycji.

-Potrafi być miły.

Popatrzyła się na mnie ze zdziwieniem i lękiem.

-Ciekawe kiedy.

- Jak czegoś chce.

-Mam nadzieję, że on nic więcej ode mnie nie chce.

-Mówił, że tylko impreza.

Lisa odetchnęła z ulgą.

-Nie możesz ty z nim iść?

-Nie?

-Bo?

-Bo nie?

-To nie jest odpowiedź.

-Jakaś na pewno. Jestem jego siostrą, a on nie chce iść z rodziną.

-Też mi to rodzina- parsknęła.

-Proszę Lisa, idź z nim. Przecież lubisz imprezy.

-W dobrym towarzystwie.

-Chyba będą jego koledzy, ci co ich poznałyśmy. Byli nawet spoko.

- Ale spotkałam ich jeden raz. I byłaś tam ty.

-Dobra, chyba cię nie przekonam. Chuj tam, niech sobie Finn sam ogarnia towarzyszkę. Co on myśli, że ja biuro matrymonialne?

-Dokładnie. Polać ci! A właśnie, może masz ochotę na winko?

-Zawsze!

-Dlatego się przyjaźnimy.

Lisa wyjęła lampki i wino z szafki. Wszystko miała przygotowane na specjalne okazje. Znaczy specjalną okazją  był dla nas na przykład dzień kota, mimo że nie miałyśmy kotów. Zawsze znalazło się jakieś święto, które trzeba było opić.

Nalała nam trunku. Pomieszałam, powąchałam i wzięłam łyk.

-Uuu, jak kulturalnie- parsknęła śmiechem.

-Przecież ja zawsze kulturalna.

-Ależ oczywiście. Szczególnie, gdy pijesz z gwinta.

-Cii, nieważne.

Jak zwykle szybko wypiłyśmy całą butelkę. Atmosfera całkowicie się rozluźniła. Cały czas chichotałyśmy i obgadywałyśmy ludzi.

Nagle do pokoju wszedł Yann.

- O kto tu przylazł? Mój były- powiedziałam do Lisy i się zaśmiałyśmy.

-No hej- powiedział- Przyszedłem tylko po laptopa.

-No dobra, bierz i spadaj- odezwała się Lisa.

-Nie boli cię już serce?- spytała, kiedy wyszedł.

-Nigdy nie miałam z nim kłopotów- odpowiedziałam i zachichotałam.

-Wiesz, o co mi chodzi...

-Wszystko się kończy. Szkoda, no ale trzeba ruszyć dalej. Nie zamierzam płakać.

-Dojrzałe podejście.

Pokiwała głową  z uznaniem.

-O nie, staję się nudna!

-Zawsze byłaś nudna.

-Rzeczywiście.



W domu Finn od razu zaczął mi zawracać głowę.

-I co zgodziła się?

Jeszcze trzymało mnie trochę upojenie alkoholowe, więc popatrzyłam się na niego rozbawionym wzrokiem i wybuchnęłam śmiechem.

-A jak myślisz? Nikt cię nie chce Finn.

-Słabo namawiałaś.

-A co ja? Swatka? Weź się ogarnij. Jestem zmęczona, idę spać.

- Raczej pijana.

-To też.

-Dobra, to ty idź ze mną.

-Nie.

-Bo?

-Sam nie chciałeś. Teraz chcesz. Zdecyduj się.

-To sam pójdę- westchnął.

-Na świecie jest więcej dziewczyn niż ja i Lisa.

-Wy jesteście najłatwiejsze.

Zmierzyłam go wzrokiem mordercy.

-Co?

-Nie w tym sensie. Po prostu was znam, jesteście blisko.

-Jakim ty jesteś debilem. Jeszcze nikt mi nie powiedział, że jestem łatwa.

-Mówię ,,nie w tym sensie".

-Módl się, żebym jutro nie pamiętała.

Poszłam na górę. Sytuacja nie mogła się polepszyć. Finn spierdolił.

Gra wideoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz