Rozdział 6

28.2K 922 32
                                    

Lottie

     Kiedy po szybkim biegu ochłonęłam, zregenerowałam moje ciało i mózg, postanowiłam pomału wracać do domu. Zrozumiałam, że trochę głupio się zachowałam i to było nieprofesjonalne z mojej strony. W końcu już niedługo zostanę najpotężniejszą Luną na świecie. Jeszcze dojdzie do tego to, że nasze stada będą musiały się połączyć i żyć razem w zgodzie. Obawiam się tego, gdyż wilki z innej watahy mogą mnie nie zaakceptować, a to będzie dla mnie ciosem prosto w serce.

Podczas mojego powrotnego, spokojnego spaceru, dalej w wilczej postaci, przemyślałam wszystko. Postanowiłam na spokojnie porozmawiać z moim przeznaczonym i ustalić pewne zasady.  Nie mam zamiaru być uległą mate i dawać się za każdym razem, bo tak powinnam robić. Jestem niezależna, choć teraz może to ulec zmianie. Zdaję sobie z tego sprawę, ale nie będę się poddawać. Mam w końcu swoje zdanie.

Kiedy zauważyłam, że jestem już w pobliżu domu, zmieniłam się w człowieka i podeszłam do tylnych drzwi. W powietrzu wyczułam zapach osobnika, którego wcześniej już zdążyłam poznać. Z grobową miną weszłam do salonu, w którym wszyscy siedzieli. Nie zwracałam na nikogo uwagi i przeszłam do kuchni, gdyż po tym męczącym sprincie i spacerze byłam głodna jak wilk. Zaczęłam sobie odgrzewać wcześniej przygotowany obiad, czyli najlepszą pod słońcem lasagne mojej mamy.  Zrobiłam sobie do tego herbatkę i usiadłam przy stole tyłem do salonu. Wyłączyłam swoje myśli, lecz wciąż czułam ten baczny i przeszywający mnie na wskroś wzrok obcego. Po zjedzeniu posiłku przeszłam do salonu i usiadłam na kanapie pomiędzy rodzicielką a oparciem. Przez cały ten czas panowała cisza, która jak zauważyłam, zaczęła przeszkadzać każdemu.

- Czy może mi ktoś teraz wytłumaczyć, co się tutaj dzieje? - zapytałam.

- Jak chcieliśmy to zrobić to uciekłaś, więc teraz pójdziesz do swojego pokoju z Markiem i sobie wszystko nawzajem wyjaśnicie. Ja razem z matką mamy dość. - tym razem głos zabrał tata i po tym jakże cennym monologu, oboje wyszli z pokoju.

- Yyyy, więc może pójdziemy do mnie na górę? - z zakłopotaniem i mocno bijącym sercem zwróciłam się do Marka.

- Ja nie mam nic przeciwko. Może wreszcie poznam cię tak jak należy. Już drugi raz mi uciekłaś. - odpowiedział głębokim i najpiękniejszym głosem jaki kiedykolwiek słyszałam.

Kiwnęłam głową i wstałam z siedzenia, kierując się po krętych schodach na górę. Przekroczyłam próg pokoju i zamknęłam za nami drzwi. W pewnym momencie poczułam dość mocne szarpnięcie za nadgarstek. Zostałam odwrócona plecami do drzwi i przyparta do nich. Podniosłam głowę do góry i ujrzałam nad sobą oczy wilka, które teraz zmieniły kolor na złoty. Wpatrywały się we mnie krótką chwilę, dopóki nie przeniosły się na moje usta. Powtórzyłam jego czynność i sama, z własnej woli zainicjowałam pocałunek. Tak, też byłam w szoku, ale w tamtym momencie nie zwracałam na to uwagi. Moje ciało przeszły przyjemne dreszcze, a po nich pokazała się gęsią skórka. On oczywiście to wyczuł i uśmiechnął się przez tę chwilę zbliżenia, bo zdawał sobie z tego sprawę, jak na mnie działa. Ja również to wiedziałam i się tego spodziewałam, ale nie myślałam, że to będą aż tak silne doznania. A to był tylko jeden, niewinny pocałunek.

Kiedy zaczęło brakować nam powietrza, oderwaliśmy się od siebie, a z naszych warg wypływało głośne dyszenie, zupełnie jak po przebiegnięciu jakiegoś maratonu. Uniosłam wzrok i znów napotkałam jego piękne tęczówki, które wypełnione były tylko i wyłącznie pożądaniem. W sekundzie moje policzki pokryły się pokaźnymi czerwonymi plamami, a głowa opuściła się na dół, byle tylko zakryć włosami ten zdradzający mnie odruch bezwarunkowy na zażenowanie, jakie w tamtej chwili czułam. Oczywiście chłopak zaczął się ze mnie śmiać.

- Słodko wyglądasz jak się rumienisz, kochanie. Nie zakrywaj tej pięknej buźki. - na te słowa jeszcze bardziej się zarumieniłam i lekko uśmiechnęłam na określenie, którym mnie nazwał. To było miłe i urocze.

- Yghm. Może usiądziemy i porozmawiamy, tak jak to było w planach? - spytałam nieśmiało i wskazałam mu miejsce na łóżku.

- Z miłą chęcią, lecz najpierw wykorzystam jeszcze jedną szansę. Potem mogę już takiej nie dostać. - powiedziawszy to zdanie, znów jego usta złączyły się z moimi w słodkim, lecz bardzo namiętnym pocałunku.

Biała wilczyca i Czarny wilkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz