Rozdział 5

29K 936 58
                                    

Lottie

Od tego dziwnego wydarzenia minął tydzień. Nie usłyszałam już kolejny raz głosu w mojej głowie, lecz dowiedziałam się czegoś innego. Do odnalezienia mojego przeznaczonego został mi miesiąc, a nie 2 lata, tak jak było mówione wcześniej. Jakimś gburom z rady przeszkadzał wyznaczony wcześniej termin, gdyż przyszła Luna najsilniejszej z watah na świecie nie może czekać aż tak długo. Gdybym była teraz w domu, osobiście poszłabym do nich i wykrzyczała im prosto w twarz co o nich myślę. Mój brat również ledwo utrzymywał nerwy na wodzy i próbował uspokoić także i mnie. Przez to chodziłam jak na szpilkach przez 4 dni. Nie odzywałam się do nikogo, a jeśli już to zrobiłam, to odpowiadałam półsłówkami.

Obecnie przygotowywałam się do wyjazdu z powrotem do domu. Troszeczkę się za nim stęskniłam i pomimo obecnej sytuacji, która mnie przytłacza, mam ochotę wyściskać rodziców i choć przez chwilę stać się zwykłą nastolatką. Nawet jeśli byłby to tylko jeden dzień.

W trakcie pakowania już ostatnich rzeczy, jak zwykle miałam problem z domknięciem walizki. Z małą pomocą brata, dokończyłam zasuwanie i wyszłam z pomieszczenia. Przy drzwiach frontowych zobaczyłam czekającego Arona.

- Bardzo miło było mi ciebie u nas gościć. Mam nadzieję, że to nie jest nasze ostatnie spotkanie. Polubiłem cię. - stwierdził z uśmiechem na ustach. Ja także przez ten komplement rozszerzyłam usta w uśmiechu.

- Ja również mam nadzieję, że to nie jest nasze ostatnie spotkanie. Też cię polubiłam. - rzekłam i przytuliłam chłopaka do siebie. Po krótkiej chwili czułości wzięłam swój bagaż do ręki i ruszyłam w stronę czekającego już na mnie samochodu. Wsiadłam na miejsce pasażera i w ostatnim momencie pomachałam przez szybę Aronowi.

********

Gdy dojechaliśmy na miejsce wyczułam w powietrzu zapach innego wilka. Z niepokojem ruszyłam w kierunku domu. Ostrożnie otworzyłam drzwi i bezszelestnie wkroczyłam do środka. Już w progu usłyszałam śmiech moich rodziców, pomieszany ze śmiechem innego osobnika. Weszłam w głąb budynku, kierując się w stronę salonu, z którego wydobywały się dźwięki. Stanęłam w progu, tym samym zwracając uwagę mamy. Od razu zerwała się z kanapy i podbiegła do mnie. Dołączył do niej tata, czyniąc to samo, co jego przeznaczona. Nie nacieszyłam się tym długo, gdyż z gardła innej, nieznanej mi osoby, wydobyło się głośne warczenie. Zmarszczyłam brwi w konsternacji i uniosłam wzrok za ramię mamy. Popatrzyłam prosto w złote tęczówki wilkołaka i poczułam nieznane dotąd mi uczucie. Wiedziałam, że moje oczy również zmieniły kolor na złoty. Całe moje ciało ogarnęła fala przyjemnych dreszczy, rozchodzących się do każdej jego komórki. Zarejestrowałam tylko, że chłopak w szybkim tempie podchodzi do mnie i przytula. Oczywiście zrobiłam to samo, zaciągając się jego zapachem. Uświadomiłam sobie, że to zapach, który towarzyszył mi tydzień temu na polanie. Pod skórą czułam przemieszczająca się wilczycę, która w mojej głowie wyła z radości, że znalazłyśmy mate.

- Czujesz to co ja? Nareszcie go mamy przy sobie. Jest taki piękny i tylko nasz. - rzekł mój wilk i zamruczał.

Właśnie wtedy ocknęłam się z tego dziwnego stanu i odskoczyłam jak oparzona od wilka. Ten zawarczał głośno i chciał do mnie podejść, lecz ja odsunęłam się jeszcze dalej. Wcale tego nie chciałam, ale moja duma miała najwyraźniej inne zdanie na ten temat. Czułam całą sobą, że powinnam mu się poddać, oddać w jego ręce, lecz głosik w głowę mówił co innego.

- Tak więc, moja córka znalazła mate. Nareszcie nie będziemy musieli użerać się z tą głupią radą. - stwierdził z uśmiechem mój tata, na którego bardzo szybko przyniosłam spojrzenie.

- Tak się cieszę córciu. Mam nadzieję, że będzie ci z nim dobrze. - tym razem odezwała się mama, a ja nie mogłam wydobyć z siebie ani jego słowa. Będzie mi z nim dobrze? Co się w ogóle teraz dzieje? Miliony pytań przelatywało mi przez umysł. Chciałbym znać na każde z nich odpowiedź.

Przerażenie, które odczułam dopiero teraz dało o sobie znać i wzięło górę nad umysłem, sercem i ciałem. Wyminęłam wszystkich i biegiem wybiegłam przez drzwi balkonowe na dwór. W szybkim tempie przemieniłam się w wilka i zniknęłam w gąszczu drzew, kłócąc się po drodze z wilczycą jaka to głupia i bezmyślna jestem.

Biała wilczyca i Czarny wilkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz