Mark
Jej usta były dla mnie niebem. Słodkie, pełne i malinowe wargi - rzecz, której teraz najbardziej potrzebowałem. Przez moje ciało przelatywało tysiące iskier, a dreszcze podniecenia kumulowały się w strategicznym miejscu. W całym swoim życiu nie przeżyłem czegoś takiego. Wcześniejsze pocałunki, bo tylko na tym się kończyło, były niczym w porównaniu do tego. Od zawsze wpajano mi, że mam czekać na osobę mi przeznaczoną i tego się cały czas trzymałem. Nigdy nie uprawiałem seksu i mam nadzieję, że ta urocza osóbka przede mną także tego nie robiła. Coraz zachłanniej wypijałem się w jej usta, a ona oddawała je z takim samym zaangażowaniem. Oczywiście, coś musiało pójść nie tak. Ktoś nieproszony, a właściwe mama mojej pszczółki, otworzyła drzwi w nieodpowiednim momencie. Lottie jak oparzona odsunęła się ode mnie i odepchnęła z całej siły od swojego ciała. Zawarczałem ostrzegawczo, na co Kate zaśmiała się i posłała swojej córce miły, lecz zarazem intrygujący uśmiech. Na policzkach mojej mate od razu wykwitły dwa różane i słodkie rumieńce. Schyliłem się, aby pocałować jej policzek, ale w ostatnim momencie zrobiła unik i uciekła mi na środek pokoju. Starsza kobieta, aby nam nie przeszkadzać, ulotniła się po cichu z pokoju i równie cicho zamknęła za sobą drzwi.
Po chwilowym wpatrywaniu się w siebie nawzajem, podszedłem do łóżka dziewczyny i położyłem się na nim, uprzednio podkładając ręce pod głowę. Właścicielka mebla popatrzyła na mnie z lekkim niedowierzaniem, że ośmieliłem się to zrobić, lecz w końcu i tak sama usiadła na jego krańcu wyprostowana jak struna. Stwierdziłem, że powinienem coś zrobić i po raz pierwszy od dobrej godziny odezwałem się.
- Może masz ochotę wyjść ze mną teraz na spacer i lepiej się poznać? Może to ci ułatwi przystosowanie się do nowej sytuacji. - spokojnie wypowiadałem słowa, żeby nie powtórzyć, wcześniejszej krępującej sytuacji.
- Yymm, bardzo chętnie. I tak nie mam nic innego do roboty. Wypakować w końcu mogę się jutro. - odrzekła swoim cichym, melodyjnym głosem.
- Tak się składa, że jutro już będziemy w drodze do naszego nowego domu, kochanie. - na to określenie sam się do siebie uśmiechnąłem. Ona jest moim kochaniem i nic, nigdy tego nie zmieni.
- Co?? Już jutro? Czemu nikt mi nie powiedział? - na dźwięk jej głosu zrobiło mi się przykro. Nie chciałem, żeby była smutna, ale musiała ze mną zamieszkać. Inaczej oboje byśmy zginęli.
- Jak twoi rodzice lub ja mieliśmy ci powiedzieć, jeśli od razu po wejściu do domu uciekłaś do lasu? Dlatego też, chce podczas spaceru wszystko z tobą omówić. - na moje słowa kiwnęła tylko lekko głową w geście uznania i wstała z łóżka, kierując się do wyjścia z pokoju. Zrobiłem to samo i już po chwili oboje schodziliśmy po schodach. Jej rodzice, kiedy tylko nas zauważyli, posłali sobie wymowne spojrzenie i jakby nigdy nic wrócili do wcześniej porzuconych obowiązków. Przepuściłem ją pierwszą w drzwiach, jak prawdziwy dżentelmen i spokojnym krokiem udaliśmy się stronę polany.
Przez całą podróż pomiędzy nami panowała dziwna cisza. Nie była niekomfortowa, lecz troszeczkę uciążliwa. Po wejściu na wydeptaną ścieżkę, podążyliśmy wzdłuż niej w akompaniamencie śpiewu ptaków i świszczącego wiatru w koronach drzew. Wyszliśmy zza krzewów i naszym oczom ukazała się piekna polana otoczona różnymi rodzajami roślinności, przede wszystkim kwiatami o różnorakich barwach. Największe wrażenie jednak robił sam jej środek. Cały oświetlony przez promienie słoneczne, które przedostawały się przez "dziurę" w liściach dębu. Właśnie tam postanowiliśmy usiąść i porozmawiać w cztery oczy. Zewsząd otaczała nas natura, która zawsze była dobrą rzeczą dla uspokojenia duszy i ciała.
- To co teraz będzie? - zapytała dziewczyna.
- Teraz pojedziesz ze mną do NASZEGO domu i tam, razem będziemy sprawować pieczę nad moim stadem. A jak już wiesz, kiedy tylko się do końca sparujemy, nasze oba stada się połączą. - kiedy to mówiłem moje oczy lśniły na złoto a na twarz wstąpił szeroki uśmiech.
- Na to chyba jeszcze za wcześnie. - odpowiedziała mi z przekąsem.
- Muszę cię zdziwić, ale nie. I wiedz, że już niedługo mam zamiar tego dokonać, pszczółko. - popatrzyłem jej w oczy i puściłem oczko, a ona cała zalała się rumieńcem, kolejny raz.
********
Hejka, pierwsza notka w tej historii, brawa dla mnie. 😂😂
Chciałabym, żeby każda osoba, która przeczyta ten rozdział, dała pod nim gwiazdkę i może jeszcze jakoś go skomentowała? Byłabym bardzo wdzięczna.Pozdrawiam 💕
CZYTASZ
Biała wilczyca i Czarny wilk
WerewolfLottie - biała wilczyca z kryształowymi oczami. 18- latka, która niedawno dowiedziała się o swoim przeznaczeniu. Córka alfy najsilniejszej watahy na świecie. Mark - czarny wilk z czarnymi oczami. 20-latek, który zacięcie szuka swojej przeznaczonej...