Rozdział XII

4.1K 250 33
                                    

Alec

     Alec w szybkim tempie wracał do zdrowia. Siedział właśnie na dachu, czekając na swojego Parabatai. Mieli zamiar trenować, by Alec mógł wrócić do formy sprzed ataku.
 - Skopię ci tyłek! - Jace, jak zawsze, mówił pewnym siebie głosem. Nie było drugiego takiego Łowcy na całym świecie. Blondyn emanował samozadowoleniem, był pewien  swoich umiejętności.
- Zobaczymy kto komu skopie tyłek. - Alexander stanął naprzeciw niego i narysował  runę szybkości i siły. Nie do końca był pewien, czy da radę pokonać Jaca, bo przecież od dawna nie walczył, ostatnia walka skończyła się na jego niekorzyść.
Dodatkowo czuł wzrok, należący do kociookiego, który zasiadł na kanapie, sącząc kolorowego drinka.
- Zaczynajcie w końcu! Nudzę się! - Magnus pospieszał Łowców. Już nie mógł się doczekać nadchodzącego widowiska.
- A co? - Jace odwrócił się w jego stronę z przebiegłym uśmieszkiem. - Na pewno masz ochotę pooglądać półnagie ciało najprzystojniejszego Łowcy na świecie. - Zawadiacki uśmiech wypełzł na jego twarz.
 - Owszem. Nie zaprzeczę.
- W takim razie, może od razu ściągnę koszulkę, co?
-  Wolałbym nie... - Skrzywił się. - Ale możesz poprosić o to swojego brata. - Dodał drwiąco. - Zdecydowanie mam ochotę popatrzeć na mojego, najprzystojniejszego Łowcę na świecie.
- Hej! Ja tu jestem! - Alec zarumienił się na słowa kociookiego. Do tej pory nikt nie uważał go za przystojnego, a już na pewno nie wtedy, kiedy obok niego stał Jace - anioł z blond włosami.
 - Phi... - Blond włosy chłopak prychnął. - Jeszcze będziesz żałował, że wybrałeś nie tego Nocnego Łowce.

Walka się rozpoczęła. Na początku Alec wszystkie ruchy wykonywał z ostrożnością, jednak gdy uznał, że faktycznie nic go już nie boli, przyspieszył i dał się pochłonąć wirowi walki.
Skutecznie unikał dłoni swojego Parabatai i czasami wyprowadzał ciosy, które o dziwo za każdym razem trafiały w przeciwnika. Po kilkunastu minutach, walka była skończona.
Jace leżał na macie, przygwożdżony do podłoża kolanem Aleca.
 - I kto komu skopał tyłek? - Alec niesamowicie cieszył się z wygranej. Już dawno nie czuł się tak dumny z siebie. Dodatkowo cieszył się, że całą tę walkę widział Magnus. Teoretycznie nie powinien był się przed nim popisywać, ale sprawiało mu to wielką satysfakcję.
Kątem oka widział jak Magnus wpatruje się w niego z szeroko otwartymi oczami.
- Dobra, dobra. Poddaje się. Wygrałeś. - Klepnął kilka razy w mate. - Ale nie licz, że obejdzie się bez rewanżu. - Z morderczym wzrokiem opuścił dach.
Alec wzruszył tylko ramionami. Już dawno przyzwyczaił się do tego, że Jace nie potrafi przegrywać. W takich momentach zawsze zachowywał się jak rozpieszczona dziewczynka.
Czuł na karku mrowienie, był pewien, że Magnus nadal go obserwuje, więc nie patrząc w jego stronę, również opuścił dach.
        Wziął długą kąpiel. Zmył z siebie pot i rozkoszował się ciepłymi kroplami wody, spływającymi po jego ciele. Potrzebował rozluźnienia. Teoretycznie był już zdrowy, mógł walczyć, ale nadal czuł się niekomfortowo. Nie  fizycznie, ale psychicznie. Sprawa z Magnusem nie dawała mu spokoju. Był zły, że stanęła w miejscu. Czuł, że powinien dać mu jakiś znak, okazać jakoś, że jest gotowy. Jeszcze nigdy się tak nie bał. Nie chciał się przed nim wygłupić. Nie miał doświadczenia w sprawach sercowych.
Powoli docierało do niego, że chyba faktycznie zakochał się w tym czarowniku.
Nie mógł przejść obojętnie obok swoich uczuć ani reakcji na kociookiego.
Jego ciało potrzebowało dotyku Magnusa, a umysł był spragniony rozmów z nim.
Alec czuł, jak powoli się od niego uzależnia.
Przerwał swoje rozmyślania. Postanowił szybko się ubrać i iść do czarownika, by z nim o tym porozmawiać. Chciał to zrobić jak najszybciej, póki miał jeszcze odwagę.
Owinął się w pasie ręcznikiem i wyszedł z łazienki. Nie spodziewał się zastać kogoś w swojej sypialni.
Magnus pół leżał, pół siedział na jego łóżku, z głową opartą na dłoni.
Jego oczy bezwstydnie wodziły po ciele Aleca, zatrzymując się co jakiś czas na poszczególnych częściach jego ciała. Najdłużej lustrował, nisko zawieszony na biodrach, biały ręcznik.
Wolnym krokiem podszedł do zawstydzonego Łowcy.
 - Alexandrze.
- Tak? - Wyszeptał.
 - Chciałem ci pogratulować wygranej walki. - Uśmiechnął się szeroko.
- Dzięki. - Alec spuścił wzrok.
- Chciałem jeszcze dodać, że to był najpiękniejszy i najseksowniejszy widok w moim życiu, ale teraz, na szczęście, muszę zmienić zdanie. - Magnus chwycił chłopaka pod brodą i zmusił, by ten na niego spojrzał.
 - To jest zdecydowanie seksowniejsze. - Przejechał pomalowanym na czarno paznokciem po nagiej piersi Łowcy.
Przeszedł go dreszcz. Czuł rosnące podniecenie, z którym kompletnie nie potrafił sobie poradzić. Patrząc w oczy Magnusa przypomniał sobie postanowienie, z jakim wyszedł z łazienki.
W przypływie odwagi, przyciągnął czarownika za koszulę, tak by ich ciała się ze sobą spotkały.
Przybliżył swoje usta do jego i patrząc mu głęboko w oczy, złączył je pocałunkiem.
Reakcja kociookiego była natychmiastowa. Popchnał Aleca na pobliską ścianę i położył ręce na jego biodrach.
Alec wsunął ręce pod koszulkę czarownika, słysząc jego cichy jęk, gdy gładził go nisko po brzuchu.
Każdy dotyk Magnusa wszczynał w ciele Aleca pożar. Kociooki musnął językiem jego dolną wargę, więc Alec wpuścił go do środka, by ich języki się spotkały.
Gdy się od siebie odsunęli, Alec czuł niedosyt. Czuł mocne uderzenia swojego serca i słyszał przyspieszony oddech Magnusa. Czarownik odsunął się delikatnie od Łowcy i spojrzał mu głęboko w oczy.
- Zabieram cię dziś na randkę. - Mrugnął do niego porozumiewawczo. - Nie odmawiaj mi. Już dawno się zgodziłeś. - Dodał widząc zmieszaną minę Aleca.
 - Nie chcę odmawiać. - Spuścił wzrok. - Chcę iść z tobą na randkę.
- W takim razie przyjdę po ciebie za godzinę. - Wychodząc, zatrzymał się jeszcze na chwilę, by ostatni raz zerknąć na półnagiego anioła. 

Magnus

Zamknął za sobą drzwi i oparł się o nie plecami. Musiał uspokoić się i odrobinę odetchnąć. Alexander w samym ręczniku, cały mokry, był tym, co go podniecało najbardziej. Gdyby Alec w tamtym momencie go nie pocałował, sam by to zrobił. Nie mógłby się oprzeć. Wszystko w nim chciało dotykać niebieskookiego i to nie w grzeczny sposób. Myśli, które krążyły po jego głowie, chciały nim zawładnąć. W tamtym momencie chciał jedynie ściągnąć z niego ten cholerny ręcznik i rzucić Aleca na łóżko. Chciał pieścić każdy, nawet najmniejszy, kawałek ciała Anioła. Jego marzenia nie mogły się jednak spełnić tak od razu. Wiedział, że Alec też go pragnie, ale Magnus pierwszy raz w życiu, chciał zrobić coś jak należy. Najpierw randka, później ewentualne przyjemności.

Oto jest :D

Everything about you is so easy to love // MalecOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz